Kiwnęła głową, uśmiechając się. Przedyskutowanie z jej doradcami to dobry pomysł, jeśli tak można ich nazwać. Chociaż... Alysanne zaczynała być dla niej kimś więcej niż zwykłą kompanką w tym samym fachu. Zdała sobie sprawę, jak bardzo liczy się z jej zdaniem, a jej rady traktuje na najwyższym poziomie. Nikogo innego tak nie traktowała. Klacz obrała nieoficjalną funkcję piastuna i Etoile wiedziała, że należy dac jej w związku z tym pewne uprawnienia.
Uśmiechnęła się z niewielkim skrępowaniem. Nie była na bieżąco z umiejętnościami i pasjami członków innych stad, ale tak karygodny błąd... Przestąpiła z nogi na nogę. Z aprobatą zareagowała na propozycję władcy.
- Z przyjemnością przystaniemy na twą propozycję - powiedziała i skłoniła się lekko. Nie była dobra z wymienianiu oficjalnych zwrotów i wyrażaniu wdzięczności, jak na władczynię przystało. W przyziemnych warunkach jej zasób słownictwa w zupełności wystarczał, jednak teraz... Musi zapoznać się z podniosłymi zwrotami nim rozpoczną dyskusję na temat warunków sojuszu. Nie miała zamiaru się skompromitować.
- Nie możemy i nie będziemy tego tolerować. Najwyższa pora rozwiązać ten spór, oczywiście nie używając przemocy - przekrzywiła łeb i zastanowiła się. Nie była pewna, czy Devraj będzie brał pod uwagę jakąkolwiek możliwość sojuszu lub chociaż paktu pokojowego. Z tego, co zdążyła się o nim dowiedzieć, dla niego istnieje niewiele więcej, niż siła. Westchnęła w duchu. Kto go dopuścił do tronu? Jaki władca takie stado, a gdy tykająca bomba wisi ci nad karkiem, nie sposób spać spokojnie. Ale przynajmniej wizja sojuszu z Deltą zapowiadała się bardzo zachęcająco. Lapis wydawał się być rozsądny, a wsparcie u kogoś takiego jest niezastąpione.
- A więc, pozwolisz, że oddalę się do mych doradców. Liczę na immunitet podczas przemierzania waszych terenów, jako posłańcy pokojowi - uśmiechnęła się zachęcająco. Jej wymagania były dość oczywiste, jednak wolała się upewnić. Przezorny zawsze ubezpieczony. Po chwili jeszcze jedna rzecz przyszła jej do głowy. - Mogę zaoferować eskortę do granic, jednak nie sądzę, aby było to niezbędne. Księżycowi nie wykazują agresji, wręcz z aprobatą reagują na odwiedziny obcokrajowców - Jeśli Lapis nie miał żadnych 'ale', skłoniła się uniżenie i oddaliła powolnym krokiem.
z/t?