|
| Oaza epifanii | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Lazuli Wyrocznia
Posty fabularne : 141
| Temat: Re: Oaza epifanii Nie Maj 12, 2019 1:53 pm | |
| Kiwnąłem głową znów z dumą. Wydawało się, że jest taka roztrzepana, a jak przychodziło co do czego to na każde moje pytanie odpowiadała, prawie bez zastanowienia. I to odpowiadała dobrze. - Bardzo dobrze moja droga. Jestem dumny.- uśmiechnąłem się zadowolony z jej postępów. Dostrzegłem, że znów na chwilę zatraciła się w swoich własnych myślach, więc jej nie przeszkadzałem. Wiedziałem mniej więcej jak się obchodzić z tą jej roztrzepaną głową. Zaśmiałem się delikatnie i ciepło słysząc to porównanie o zaklęciach. - Tak, zaklęcia od Bogów, do Bogów i dla Bogów.- przytaknąłem jej. CO do zaklęć, to to była ostatnia rzecz, której musiała się nauczyć. - Wiesz co robi duchowny w zanim wypowie słowa błogosławieństwa? - spytałem przechylając głowę delikatnie na bok, obserwując ją jednym okiem. | |
| | | Yume Duchowny
Posty fabularne : 45
| Temat: Re: Oaza epifanii Nie Maj 12, 2019 8:57 pm | |
| Czułam dumę tak samo jak i z siebie jak i z niego. Sympatyczny uśmiech nie znikał mi z pyska. Ukłoniłam się na jego słowa w wyrazie pełnego bycia wdzięczną. Nie sądziłam, że jestem zbyt mądra to tylko podstaw tak? No w sumie... Nie. Byłam pewna siebie aż do tego momentu... Uhm... Umm... Nie za bardzo. Odpowiedziałam z zakłopotaniem. W głowie próbowałam sobie przypomnieć, ale to na nic. Patrzyłam na ołtarz. O Bogowie pomocyy. Oczywiście w złym momencie nuciłam sobie piosenkę w głowie, która była częścią modlitwy. Czekałam na jakieś wskazówki czy odpowiedź od mentora z pełnym zaciekawieniem. Byłam otwarta na nauki o Bogach. | |
| | | Lazuli Wyrocznia
Posty fabularne : 141
| Temat: Re: Oaza epifanii Nie Maj 12, 2019 9:16 pm | |
| Zobaczyłem jej niepotrzebne zakłopotanie. Uczyła się. Miała się dowiadywać wszystkiego i zapamiętywać, a nie z góry wszystko wiedzieć. O to chodziło w takich rozmowach. - Hej Yume, spokojnie. To, że nie pamiętasz to nic złego. - uśmiechnąłem się delikatnie i szturchnąłem ją w łopatkę dla uspokojenia. - Obsypuje łeb błogosławionego konia. A Pamiętasz jaki znak ziemi na pysku błogosławionego, pojawia się po udanym rytuale? - dopytałem to ostatnie pytanie. Najpierw podstawy, później treść błogosławieństwa. bez podstaw i tak by nic nie zrobiła. Więc to było na pierwszym miejscu zawsze, gdy ja uczyłem. Kruk jakby wiedząc, że klacz się zestresowała pofrunął i po chwili wrócił z małą stokrotką, którą umościł w jej grzywie odsłaniając jej jasne, wiecznie zasłonięte oko. - Ma rację- wskazałem na kruka. - Przestań się go wstydzić. Też mam dwoje różnych oczu i się tego nie wstydzę, bogowie Cię taką stworzyli. Taka jesteś wyjątkowa. - uśmiechnąłem się chcąc ją troche rozweselić.
| |
| | | Yume Duchowny
Posty fabularne : 45
| Temat: Re: Oaza epifanii Nie Maj 12, 2019 10:05 pm | |
| Mój oddech był nieco spokojniejszy na jego pociesznie. Mam nadzieję... Zaśmiałam się niepewnie. Na jego pytanie zastrzygłam delikatnie uszami i zatrzepotałam rzęsami. To było chyba.. Koło lub trójkąt? Zamyśliłam się. Chciałam wyjść jak najlepiej przed koniem. którego całym sercem podziwiałam. Spojrzałam na kruka, który odleciał i wrócił aby wpiąć w moją grzywę malutką, piękną stokrotkę. Zaśmiałam się delikatnie. Dziękuje. Puściłam oko do kruka i spojrzałam się na Lazu. Jego słowa sprawiła, że czułam się pewniejsza. Uśmiechnęłam się do Lazu wtulając się w niego delikatnie. Po czym się odkleiłam czekając na jego odpowiedź. | |
| | | Lazuli Wyrocznia
Posty fabularne : 141
| Temat: Re: Oaza epifanii Nie Maj 12, 2019 10:14 pm | |
| Przytuliłem ją delikatnie, obejmując ją szyją. Wiedziałem, jak myśli o tym "innym" oku, jednak mimo tak wielu rozmów na jego temat nie umiałem oduczyć jej tego strachu przed pokazywaniem go światu. - Trójkąt, bardzo dobrze. Od trójki bogów. -Uśmiechnąłem się znów delikatnie i wziąłem głęboki oddech napawając się zapachem nas otaczającym. - Powtórzysz mi proszę wszystko co do tej pory przerobiliśmy? - spytałem, choć byłem pewien, że wszystko zapamiętała. Akurat do usłyszanych raz informacji miała idealną pamięć. Jednak, chciałem, by teraz powiedziała wszystko sama. Później jużtylko treść i odpuszczę jej naukę na dziś. | |
| | | Yume Duchowny
Posty fabularne : 45
| Temat: Re: Oaza epifanii Nie Maj 12, 2019 10:37 pm | |
| Przyjemne ciepełko ooo tak to lubię. Niee! Yume stop! Siad. Znaczy... Wracając do rzeczywistości patrzyłam z nie znikając uśmiechem na Lazu. Pokiwałam głową na znak zrozumienia. Aby zostać duchownym należy złożyć modlitwę lub dziękczynienie przed ołtarzem. Za każdym razem jak osiągnie się wyższy stopień trzeba to powiedzieć wyroczni czyli tobie. Do rytuału błogosławieństwa jest potrzebna wiara obu koni i w jakiejkolwiek postaci ziemia. Należy posypać nią błogosławionego i odmówić zaklęcie Bogów, a następnie jak rytuał się uda to trzeba sprawdzić czy błogosławiony ma znak trójkąta na czole.. Odpowiedziałam czując obawę, że coś mogłam pomylić. Lazu był sympatyczny, ale też potrafił być stanowczy i sama się o tym przekonałam. | |
| | | Lazuli Wyrocznia
Posty fabularne : 141
| Temat: Re: Oaza epifanii Nie Maj 12, 2019 10:55 pm | |
| Słuchałem jej odpowiedzi zmrużyłem oczy. Nie wszystko było idealnie ale źle też nie było. Kiwnąłem delikatnie głową. - Słonko uwierz mi, będę wiedział, jeśli osiągniesz wyższy poziom wtajemniczenia. Nie musisz mi tego mówić. Ale jeśli będziesz chcieć to oczywiście zapraszam. - powoli zacząłem poprawiać jej błędy. Wolałem, ją poprawić, niż żeby później zaszkodziła czymś sobie. - Reszta prawie idealnie. Jedyne co to wiara drugiego konia nie jest potrzebna. Choć jeśli ktoś przychodzi po błogosławieństwo, raczej wierzy w bogów. - uśmiechnąłem się sprawdzając czy się nie smuci. - A trójkąt może pojawić się zarówno na czole, grzbiecie nosa czy ganaszu. - dodałem i pogładziłem ją pyskiem po grzywie. - Zdolna jesteś. Ale nigdy w to nie wątpiłem. - dodałem i kiwnąłem głową. Nadszedł ten wyczekiwany przez Yume czas. - Słowa błogosławieństwa moja droga brzmią tak. - wziąłem w pysk skórkę z mango i obsypałem jej łeb delikatnie. Skoro już ją miałem tego uczyć, mogłem ją pobłogosławić. - Przyzywam was bogowie dający nam siły na każdy kolejny dzień. Przyzywam was by wraz z waszym i moim wsparciem ta oto Yume przezwyciężyła swoje trudności, osiągnęła stan harmonii i mogła kroczyć z dumą i spokojem. Niech tak będzie, niech tak jest, niech tak się stanie. - wypowiedziałem słowa modlitwy, a na pysku klaczy pojawił się trójkąt usypany z ziemi. Spojrzałem jej w oczy czekając, na jej reakcje. Było kilka chwil przed południem więc mogłem jeszcze zagrać w ten sposób. | |
| | | Yume Duchowny
Posty fabularne : 45
| Temat: Re: Oaza epifanii Pon Maj 13, 2019 3:38 pm | |
| Byłam mu wdzięczna za wszystko, za w pewnym stopniu opiekę i nauczanie. Za dużo bym rzeczy wymieniła. Na pysku miałam delikatny uśmieszek. Na każdą odpowiedź i wskazówkę kiwałam głową ze zrozumieniem. Czułam się wyciągnięta na duchu słysząc komplement. Wiesz po kimś to mam. Zaśmiałam się i zaczęłam słuchać formułki. Czułam się wręcz zaszczycona tym, że to ON. WYROCZNIA. Udzielił mi błogosławieństwa. Czułam nagły przypływ energii... Rytuał się udał, a moje oczy błyskały jak iskierki. Cudowne uczucie... Dzięki Lazuli. Podziękowałam skłaniając się. Co ja bym zrobiła bez tego konia oj no co.. Zastanowiłam się chwilę po czym spojrzałam na ołtarz. A więc to dopiero początek... Westchnęłam cicho i znów spojrzałam na Lazuliego. Wiesz... Będę planowała spotkać się z twoim synem i Lapisem. Ujawniłam rąbek tajemnicy uśmiechając się niewinnie. Coś czuje, że błogosławieństwo mocno mi się przyda. | |
| | | Lazuli Wyrocznia
Posty fabularne : 141
| Temat: Re: Oaza epifanii Pon Maj 13, 2019 4:29 pm | |
| Zawtórowałem jej śmiechem słysząc jej słów. Nie wiedziałem, czy to była aluzja do mnie czy do swojej matki, ale każda opcja była dla mnie urocza. Błogosławieństwo zadziałało, a ja skinąłem głową. Dziękuję Najwyżsi, za kolejny akt wiary we mnie. Podziękowałem bogom w myślach i spojrzałem na Yume. - Nie dziękuj, tylko powiedz czy zapamiętałaś. - Zaśmiałem się. Trzeba było jej przyznać, że przy niej uśmiech był częstym gościem na moim pysku. Kruk przysnął wtulony w moją przednią nogę, a ja pogładziłem go chrapami po małym łebku. Napracował się dziś. Miał prawo odpocząć. - Ze Świadomym kochana. Świadomym. Rozmawialiśmy już o tym. - poprawiłem ją odrobinę poważniej, choć nie byłem zły. - Opi na pewno Cię polubi moja mała. Aż dziw, że do tej pory się nie spotkaliście. - uśmiechnąłem się po chwili, żeby już nie męczyć jej tą moją uwagą. - A Świadomy na pewno z chęcią Cię przyjmie i porozmawia. - dodałem ciepłym ojcowskim głosem. | |
| | | Yume Duchowny
Posty fabularne : 45
| Temat: Re: Oaza epifanii Pon Maj 13, 2019 8:12 pm | |
| Patrzyłam na Lazuliego ze spokojem i uśmiechem. Wpadł mi pewien pomysł do głowy. Lazuli... Cz-Czy ja mogłabym... No wiesz.. Westchnęłam delikatnie. Spróbować udzielić ci... Błogosławieństwa? Wydusiłam z siebie z nieśmiałym uśmieszkiem na pyszczku. Spojrzałam na śpiącego kruka urocze... Byłam wyprostowana, a moje ciało przechodził dreszcz. Jasne zapamiętam. Świadomym. Powtórzyłam sobie w myślach by się nie upokorzyć przypadkiem. Na jego następne słowa zaśmiałam się delikatnie. Masz racje to samo stado, a go jeszcze nie spotkałam. Podsumowałam szybko rozmyślając o tym jaki on może być. Nie męczył mnie wcale tylko napełniał w pewnym rodzaju wiedzą i dawał mi cudowne towarzystwo. Mam taką nadzieję. Westchnęłam przypatrując się białemu stworzeniu. Kochałam zwierzęta... Sama nie miałam jeszcze takiego... No cóż to wszystko wola Bogów prawda? | |
| | | Lazuli Wyrocznia
Posty fabularne : 141
| Temat: Re: Oaza epifanii Pon Maj 13, 2019 9:26 pm | |
| Nie miałem jej za złe, że się pomyliła. Pomyłka rzeczą natury. Jednak w moim obowiązku leżało by ją pouczyć i powiedzieć, że tak o Świadomym się nie powinna wypowiadać. Wysłuchałem jej pomysłu i czule pogładziłem ją po głowie chrapami. - Oczywiście, ze możesz. Będę czuł się zaszczycony. - odpowiedziałem jej i delikatnie skłoniłem głowę podsyłając jej pod nos skórkę z mango, dzięki której sam obsypałem ją ziemią. Okażcie sie łaskawi Najwyżsi Bogowie, Wasza uczennica chce Wam służyć. Złożyłem w myślach krótką prośbę do moich stworzycieli czekając na błogosławieństwo. - Nigdy nie bój się składać takich propozycji, tym bardziej mi. Dawno nikt nie udzielił mi błogosławieństwa, bo wszyscy uważają, że sami Bogowie mnie pobłogosławili i to mi powinno wystarczyć. Jedna ja z chęcią przyjmę ten dar od Ciebie, moja mała. - uśmiechnąłem się lekko wzruszony jej pomysłem. Nawet oczy delikatnie mi się zabłyszczały. | |
| | | Yume Duchowny
Posty fabularne : 45
| Temat: Re: Oaza epifanii Wto Maj 14, 2019 9:19 pm | |
| Czułam radość,dumę,zachwyt,podekscytowanie, a zarazem obawy w jednym. Nie wierzyłam w to, że się zgodził. Wyprostowałam się z uśmieszkiem i chwyciłam skórkę mango by zebrać nią ziemię. O Bogowie proszę dajcie mi wsparcie by błogosławieństwo dla wyroczni się powiodło. Modliłam się w duszy po czym obsypałam głowę Lazuliego ziemią. Zrozumiano. Odparłam zadowolona i wzięłam głęboki wdech. Przyzywam was bogowie dający nam siły na każdy kolejny dzień. Przyzywam was by wraz z waszym i moim wsparciem ten oto Lazuli przezwyciężył swoje trudności, osiągnął stan harmonii i mógł kroczyć z dumą i spokojem. Niech tak będzie, niech tak jest, niech tak się stanie. Odmówiłam zaklęcie od Bogów po czym nieco się odsunęłam i skłoniłam przed ogierem. Byłam dumna z tego co właśnie zrobiłam. Jego oczy się błyszczały. Aww wzruszył się. Z resztą moje oczy były przepełnione iskierkami ciekawości i w pewnym stopniu przyjacielskiej miłości. | |
| | | Lazuli Wyrocznia
Posty fabularne : 141
| Temat: Re: Oaza epifanii Sro Maj 15, 2019 10:49 am | |
| Udało się. Poczułem to od razu. Moc mnie przepełniła, a ja uśmiechnąłem się wzruszony do klaczy. - Gratuluje moja panno, udało się. Twoje pierwsze błogosławieństwo powiodło się. - zaśmiałem się ciepło. Gdy już dostrzegła trójkąt na moim pysku ukłoniłem jej się delikatnie przy czym piaskowy znak bogów zsypał się z moich chrap. Kichnąłem delikatnie chowając łeb w boku. Zawsze to tak na mnie działało. Zbyt wrażliwy nos. Dziękuję Najwyżsi pomyślałem kierując swój wzrok w górę. Spojrzałem na nią z dumą w oczach. - Myślę, że szkolenia na dziś starczy. Możesz być z siebie dumna. - uśmiechnąłem się do niej i pogładziłem ją znów chrapami po głowie. Podniosłem się powoli rozprostowując kości. Dość tego obijania się, praca na mnie czekała. No tak, ktoś mógłby pomyśleć, że przecież pracowałem. Szkoliłem nowe pokolenie, jednak to dla mnie była przyjemność. | |
| | | Yume Duchowny
Posty fabularne : 45
| Temat: Re: Oaza epifanii Sob Maj 18, 2019 8:57 pm | |
| Czułam całkowity zachwyt z tego powodu. Zachichotałam kiedy Lazuli kichnął. Uhuhu widze, że ktoś ma zbyt wrażliwy noseek~ Zanuciłam w stronę ogiera... Oczywiście nie miałam na celu go urazić tylko no... Taki żarcik jak z tymi duchami. Heeeh... Nie no dobra mówię poważnie duchy istnieją!! O Bogowie dziękuje wam za pozwolenie mi udzielenia błogosławieństwa aż samej wyroczni. Obiecuje, że przyniosę wam niedługo lepsze dary niż teraz. Obiecałam przy okazji dziękując Bogom za to wszystko. Skinęłam główką i spojrzałam na niego błyszczącymi ślepiami. A więc... Co teraz? Spytałam po czym przeciągnęłam się tylko po to aby móc przyjąć postawę żołnierza... Czułam, że coś mnie wzywało.. Chciałam polecieć do jakiejś biblioteki i poczytać o tym więcej, lecz aktualnie nie mogłam. | |
| | | Lazuli Wyrocznia
Posty fabularne : 141
| Temat: Re: Oaza epifanii Sob Maj 18, 2019 9:16 pm | |
| Zaśmiałem się razem z nią. - Teraz nie jest tak źle, jak byłem mały potrafiłem kichać i piętnaście razy. - wróciłem wspomnieniami do pierwszego błogosławieństwa mojej przybranej matki, która nawet nie zdążyła zauważyć czy zostałem pobłogosławiony, bo od razu zacząłem kichać. Kichnąłem znów i zaśmiałem się. - Oho, chyba przeszłość się upomina. - zażartowałem i przeciągnąłem się delikatnie. - Moja droga teraz wszystko zależy od Ciebie, ale proponuje iść korzystać z tego jakże pięknego dnia. Porozmawiaj z kimś. Nawiąż nowe znajomości. Ciesz się dniem Yume. - odpowiedziałem na jej pytanie i spojrzałem jeszcze raz na ołtarz. Ukłoniłem mu się delikatnie. Chwilę po tym zwróciłem swój wzrok na Yume. - Ja się będę zbierać, jeszcze sporo obowiązków przede mną. Niech Bogowie mają Cię w opiece i uważaj na siebie. - uśmiechnąłem się i ruszyłem w stronę swojej jaskini. - I pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. - zawołałem po czym kichnąłem i zaśmiałem się głośno.
z/t | |
| | | Carnovasch źrebak
Posty fabularne : 26
| Temat: Re: Oaza epifanii Nie Cze 09, 2019 8:45 pm | |
| -Zdumiewające!- Ciężko mu było uwierzyć by ot taki zwykły koń uważał się za lepszego od Bóstwa! Jemu samemu nawet to nie przyszło na myśl. Poza tym co taki koń może zrobić lepiej od jednego z Bogów? Kompletny bezsens! No chyba że nie wie ile potrafią Bogowie? Może trzeba im pokazać jak wiele nam dają, by zrozumieli, że podążają złą ścieżką? A droga jest prosta, póki nie skręca! -Głuptasy z nich, a Bogowie co z nimi robią? Przecież musi być im przykro, że ktoś nie docenia ich pracy i jeszcze uważa się za lepszego!- Czy za życie "bez bogów" jest jakaś kara? Czy można żyć "hulaj dusza piekła nie ma", czy jednak to "piekło" jest? Bo czy życie w zgodzie z Bogami ma sens gdy nie spotyka nas żadna kara? Czy tylko z samego szacunku winniśmy ich czcić? Bo wówczas średnio to wszystko ma sens. Skoro i tak każdy na koniec dostanie to samo. -Jejku... A jak to jest... no. Rozmawiać z kimś kto ma tak ogromną siłę i potęgę i w ogóle no jest BOGIEM. I oni mówią tak wiesz, normalnie? Mają głos. i jak wyglądają? I czy ja mógłbym ich zobaczyć? Na prawdę to musi być niesamowite, tak bardzo ci zazdroszczę!- Powiedział w pełni zafascynowany postacią Bogów, tym czym są, co robią. Ale te przyziemne sprawy też są super. -Jasne, z pewnością może mu troszkę to przeszkadzać. I już na pewno ma dużo na głowie by jeszcze źrebak mu za uszami krzyczał i hałasował, też czasem wolę ciszę.- uśmiechnął się pogodnie. -Zrobię wszystko by się nie zawiódł na mnie!- Powiedział z entuzjazmem. A pytania w jego głowie niezwykle się mieszały, w zasadzie chciałby je wyrzucić z siebie naraz, ale to malutkie ciałko dosyć go ograniczało. Ale pytań z pewnością mu nie zabraknie jeszcze przez dłuugi, dłuugi czas. -Faktycznie, raczej szybko się nie męczą, w końcu trzymają to wszystko w kupie i harmonii pewnie już od wielu lat. Bez nich pewnie byłoby trudniej.- Dodał patrząc ufnie na Lazula. Stado bez władcy też miałoby trudniej, może fakt, że są trzy stada a nie jedno też ma jakiś cel? Raczej nic nie dzieje się bez przyczyny. Może i obecność Carnovascha tutaj ma jakiś cel? -Niesamowite, tak drobne rzeczy a jednak bez nich nie bylibyśmy w stanie żyć. Nawet nie wiedziałem! A myślisz że nie będą źli, że podziękuję im dopiero teraz. To znaczy wiesz, wcześniej ich nie znałem... Ale są wspaniali! Tak długo ich nie znałem a oni od urodzenia opiekowali się mną i Montezumą! Muszę im podziękować z tyle rzeczy!- Niewątpliwie fakt, że przeżyli zimę jest wielkim darem od Bogów. Ale w głowce Carnovascha już myło o wiele więcej rzeczy za które mógłby podziękować. -A jak powinienem to zrobić? Jak im podziękować by mnie polubili?- To były dla niego zupełnie nowe rzeczy, nie wiedział jak się do nich zwracać, gdzie patrzeć, co robić. Ogólnie cały ten duchowy świat był dla niego abstrakcją której znaczenie powolutku poznawał. -Amulet? Naprawdę dziękuję! A tak właściwie co on robi?- Czy wyrośnie mu dzięki niemu dodatkowa para nóg czy jednak skrzydeł? Niewątpliwie to byłoby przydatne. Carnovasch przyspieszył kroku za Lazulem tak by nie zostać w tyle. -Dobrze że są z nami. Chciałbym móc kiedyś ich zobaczyć lub porozmawiać z nimi. | |
| | | Lazuli Wyrocznia
Posty fabularne : 141
| Temat: Re: Oaza epifanii Sro Cze 12, 2019 5:01 pm | |
| Zaśmiałem się delikatnie słysząc jak nazwał niewiernych. Czy się z nim zgadzałem ? Owszem, dla mnie to też były „głuptasy”, ale mi chyba nie wypadało tak ich nazywać, prawda? - Oczywiście, że jest im przykro i to bardzo. – zacząłem odpowiedź na jego kolejne milion pytań czy stwierdzeń. Miałem wrażenie, że faktycznie zafascynowałem tego malca tematem Bogów. Bardzo mnie to radowało i sam dzięki temu czułem się jakoś lepiej. - Jeśli ktoś jest dobry, dobrze postępuje, żyje zgodnie z zasadami Bogów, wtedy Oni patrzą na niego przychylniej. Rytuały, które odprawiają duchowni, powodzą się, takiemu osobnikowi żyje się lżej. No i przede wszystkim po śmierci taki koń trafia tam gdzie są Bogowie, tam go nic nie boli, nie jest mu zimno, ma wszystkiego pod dostatkiem. – starałem się tłumaczyć wszystko tak, by mały jak najwięcej z tego pojął. - Jestem pewien, że kiedyś sam ich zobaczysz i przekonasz się jak mówią. Czasem dzięki nim stają się rzeczy dziwne, czasem zawieje mocny wiatr przez który masz dreszcze. Każdy kto chce musi nauczyć się odczytywać znaki od Bogów. Jednak gdy ich wywołamy, mówią do nas tak jak ja teraz do Ciebie. – tłumaczyłem dalej zbliżając się do ołtarza. Zaśmiałem się z jego kolejnych słów. Dzieci z ich określaniem wszystkiego po imieniu zawsze mnie rozbrajały. W kupie i harmonii Moi mili. Tak właśnie trzymacie nasz świat. I za to jesteśmy Wam dozgonnie wdzięczni. Pomyślałem uśmiechając się pod nosem. Spojrzałem na Carno delikatnie wzruszony jego słowami, nie każdy źrebak był tak zafascynowany tym co mówię i nie każdy tak rozumiał to o czym mówię. A on? On przypominał mi małego mnie. - Jestem pewien, że nie będą źli, a wręcz będą bardzo szczęśliwi, że w końcu ich poznałeś. – pogładziłem go ciepło po grzywie. Wskazałem mu ołtarz pyskiem. - Jestem pewien także, że już bardzo Cię lubią. A co do dziękowania to musisz po prostu powiedzieć, za co im dziękujesz. Swoimi słowami. Nieważne jak, ważne by płynęło prosto z Twojego serduszka. Możesz być przy tym poważny, możesz tańczyć i śpiewać. Możesz biegać dookoła. To jak to zrobisz musi płynąć od Ciebie mój mały. – wytłumaczyłem i spojrzałem na stare zwiędnięte już kwiaty na ołtarzu. Pewnie jakiś źrebak chciał go ozdobić. Teraz nie wyglądało już to najlepiej więc ściągnąłem wszystko co suche lub zwiędnięte i wyrzuciłem je na bok. Na ołtarzu zacząłem układać wszystkie potrzebne składniki. Selenit, mała kość, kawałek trzciny a na wszystko duży liść. Powtarzałem sobie w głowie jak zawsze. Spojrzałem na Carno. Skąd wiedziałem jaki amulet dać małemu? Moja mała tajemnica. - Co do amuletu, jest to taki wisior który dodaje Ci wiary, mocy. Nie czyni z Ciebie największego siłacza, ale jest z Tobą i pomaga Ci. Stworzymy Ci go, a później podziękujesz Bogom, jeśli będziesz chciał. Teraz patrz i proszę nie przeszkadzaj, żeby się wszystko udało. – uśmiechnąłem się do źrebaka i skupiłem się już teraz tylko na amulecie i mocy Bogów. - Z pokorą, otwartym umysłem i sercem przyzywam energię płynącą we mnie i zwracam się o wsparcie do bogów czuwających nad nami, aby amulet ten napełnił się mocą. Niech tak się stanie. Niech tak jest. Niech tak będzie. – wypowiedziałem słowa zaklęcia na wydechu i z zamkniętymi oczami. Otworzyłem je dopiero, gdy skończyłem | |
| | | Carnovasch źrebak
Posty fabularne : 26
| Temat: Re: Oaza epifanii Czw Cze 13, 2019 8:49 pm | |
| -Ojoj, to smutne. Myślisz, że takim koniom da się to wytłumaczyć? By zrozumieli, że robią źle.- Świat nie jest czarno-biały, Może nie każdy uzna bogów, ale zawsze warto spróbować. A już z pewnością Bogom by było troszkę milej, a przynajmniej tego się domyślam. Carno patrzył na Lazula z fascynacją. T a k. Bogowie bez wątpienia wywarli na nim ogromne wrażenie. Ale też, to kim Kary jest. Przecież to kozackie rozmawiać z kimś, kto sprawia, że kwiaty kwitną a źrebięta się rodzą. Ale taka wyrocznia z pewnością ma też miliony innych zająć. W końcu jak już powiedział jest drugą najważniejszą postacią w stadzie. Totalnie musi to wszystko ogarniać. Łooo. Kozak. -Ojeku! I trzeba zawsze być dobrym? Bo ostatnio z bratem spotkaliśmy takiego zajączka, i no. Nie zauważyłem go i stanąłem mu na łapce. To nie było dobre. Ale ja nie chciałem! I potem mu chciałem pomóc, wziąć do medyka, ale strasznie się bał. Nie chciałem tego zrobić. Naprawdę... Myślisz, że są źli na mnie? Jejku...- W przerażeniu wlepiał oczka w ogiera czekając na radę. -Ja bardzo chcę być tam gdzie Bogowie...- Szepnął schodząc w zawstydzeniu wzrokiem na ziemię. W życiu nie chciał nikogo skrzywdzić, ale ten maluch w zasadzie sam wpadł w Carno. Ale jednak gdyby tam nie stał, to długouchy wyszedłby z tego cało. A co jeśli później ten zajączek spotkał jakiegoś drapieżnika? Nawet nie miał szans uciec! Czy to znaczy, że przez Carno doprowadził do śmierci istoty żyjącej? -Faktycznie tak myślisz? To byłoby cudowne.- Myśl o rozmowie z Bogami totalnie rozwaliła mu mózg. -Ła, to musi być trudne takie odczytywanie znaków. Ten wiatr zawsze znaczy to samo? Czy robią takie bardziej zagadki? A tak właściwie to czy mają jakieś imiona? Czy nie wypada tak po imieniu?- Podszedł do ołtarza stając trochę bardziej z tyłu nie do końca wiedząc co zrobić. Pierwszy raz w życiu miał z czymś takim do czynienia. -Tak myślisz? Nie chciałbym ich zawieść.- Niepewnie spojrzał na ołtarz wskazany przez Lazula. To nie dlatego, bo był niepewny czy chce to zrobić. Nie był pewien czy się spodoba Bogom. W sumie miał troszkę sklejone włoski od błota. Nie umył okien czy coś. -Można tańczyć?- zapytał z niedowierzaniem, nawet o tym nie pomyślał. W życiu by na to nie wpadł. Ale skoro Lazul o tym wspomniał to na pewno ktoś tak wyraża wdzięczność Bogom. Zdumiewające. Ta osoba musi być wyjątkowa. Gdy tylko Carno ujrzał, że Lazul ogarnia ołtarz szybciutko skoczył by mu pomóc. Pościągał resztę zasuszonych już kwiatów ale gdy tylko ujrzał, że ten układa jakieś przedmioty odsunął się nie chcąc przeszkadzać. -Ojejku! Dziękuję najmocniej! I z pewnością podziękuję.- Na ostatnie słowa skinął jedynie głową już nie chcąc przeszkadzać. Uśmiechnął się łagodnie i posłusznie odsunął czujnie jednak obserwując oraz słuchając. Choć poza Lazulem i przedmiotami na ołtarzu nie widział nic szczególnego. Czy to już? To wszystko? Żadnych fajerwerków? Żadnych krów z nieba? Nie odzywał się jednak czekając aż Lazuli da mu wyraźny znak, że skończył.
| |
| | | Lazuli Wyrocznia
Posty fabularne : 141
| Temat: Re: Oaza epifanii Nie Cze 16, 2019 1:59 pm | |
| Słysząc słowa malca już zupełnie zobaczyłem w nim siebie. Małego, zbłąkanego a jednak tak zafascynowanego Bogami od pierwszej chwili, gdy się o nich dowiedział. Carno był jednak inny, odważny, pewny siebie, zabawny i radosny. W tym się różniliśmy. Już jako malec niektórzy mówili, że jestem małym starcem wiecznie przejętym tym na co nie mam wpływu. Zamyśliłem się na sekundę, po czym szybko pokręciłem łbem odganiając od siebie te myśli. - Można próbować mój mały. Czasem po jednej rozmowie, ktoś zaczyna coś rozumieć i pytać, czasem trzeba miesięcy rozmów, a czasem to nic nie daje. Niektórzy są bardzo zamknięci na to co się do nich mówi. - odpowiedziałem, najbardziej przystępnie jak potrafiłem. Nagle usłyszałem historie z życia Carnovascha i od razu pogładziłem go chrapami po głowie. - Spokojnie. Takie rzeczy się zdarzają. Ważne że nie zrobiłeś tego specjalnie. Ważne że czujesz że to był9o niedobre. Zawsze też możesz przeprosić Bogów za to co się stało. Jednak jestem pewien, że rozumieją. Przecież widzieli co się stało, prawda? - uśmiechnąłem się delikatnie i szturchnąłem malca w ganasz dla podniesienia go na duchu. - Jestem pewien, że się tam znajdziesz moje dziecko. - dodałem ciepło. Zaśmiałem się słysząc kolejny potok pytań. Nie kończyły mu się chyba te znaki zapytania w głowie. Miał ich mnóstwo i wyrzucał je jak z karabinu. powoli przestawałem nadążać. jednak starałem się jak mogłem, to na pewno. - Jeśli będziesz chciał, nauczę Cię i tego kiedyś. Czasem to są zagadki, czasem to wszystko jest oczywiste. Wszystko zależy od woli Bogów. -zacząłem odpowiadać na kolejne pytania malca. - Anu czyli Pan Nieboskłonu, Ati czyli Pani Rzeki i Am czyli Pani Ziemi. - przedstawiłem mu wszystkich pokazując ich wizerunki wyrzeźbione w ołtarzu. Kiwnąłem łbem - Nie zawiedziesz. Jestem pewien. I nie martw się. Spodobasz im się taki jaki jesteś. Jestem pewien, że dzięki temu uda nam się stworzyć amulet. - dodałem szykując się do rytuału. Powiódł się. Uśmiechnąłem się dumny z siebie jak zawsze, gdy rytuały się udawały. Wziąłem w pysk trzcinę na której wisiał amulet mocy i przewiesiłem ją małemu przez szyję. - Proszę bardzo mały, plus jeszcze mam dla Ciebie perełki, czasem ktoś się za nie wymienia na inne potrzebne rzeczy. - Uśmiechnąłem się i delikatnie i czuło jak do swojego dziecka przeciągnąłem chrapami po jego grzywie. - Jeśli chcesz możesz podziękować teraz. jeśli nie. Możesz to zrobić później. Możemy to też zrobić razem. Też muszę im podziękować za Ciebie, za udany rytuał. Za to że się Tobą opiekowali, a teraz powierzyli tą opiekę mi. - zachęciłem go ciekaw czy podejmie wyzwanie i pomodli się. | |
| | | Carnovasch źrebak
Posty fabularne : 26
| Temat: Re: Oaza epifanii Pon Cze 17, 2019 8:09 pm | |
| Zycie Carno nie zawsze było usłane różami, może nie przeżył wielkich tragedii, ale kolorowo nigdy nie było. Mimo to dosyć szybko nauczył się czerpać z życia co tylko się da. Nie można się wiecznie zadręczać czy też smucić. Oczywiście uwielbiał również chwile gdy mógł się skupić, pokontemplować i odpocząć. Ale wciąż to wszystko w pozytywnym nastroju do świata. Po co utrudniać sobie życie złymi myślami, co ma być to będzie. -Czyli zawsze warto rozmawiać. To oczywiste, każdy jest troszeczkę inny. Carno zmrużył oczka w lekkim przygnębieniu gdy Lazul gładził go po główce. -No tak, nie chciałem tego zrobić. Spróbuję ich przeprosić, mam nadzieję, że nie będą mieli mi tego za złe.- Uśmiechnął się blado. -Tak, z pewnością widzieli.- Spojrzał z nadzieją na ogiera, gdy ten go szturchnął dla otuchy. Tak drobny gest a sprawił, że młody uwierzył w słowa karego. I faktycznie, pytania wciąż i wciąż pojawiały się w główce Carnovascha. Młody już chciałby wiedzieć wszystko na każdy temat, co się dzieje i dlaczego tak. Gdzie jest to i dlaczego tam. Chce czerpać z życia. To wszystko. -Taak, oczywiście, że będę chciał.- Co więcej, Carno już, chciałby się tego wszystkiego nauczyć. Ale chyba jest jeszcze za mały, poza tym ma jeszcze tyle innych ciekawych rzeczy do zrobienia. -Niesamowite, ale oni chyba wiedzą, że ktoś i tak się dowie. Dlatego dają zagadki by to trwało dłużej, czy co takiego to ma na celu?- Zadał kolejne pytanie podchodząc troszeczkę do ołtarza, gdzie akurat Lazul przedstawiał bogów. Młody przekrzywił łebek w zaciekawieniu, przyglądając się ilustracjom. Wręcz rozdziawił usta w zachwycie. -Łooo, niesamowite. A kto taki wykonał ten ołtarz, jest piękny!- Powiedział podnosząc głowę ponownie na ogiera. Uśmiechnął się słysząc słowa Lazula, na prawdę świetnie potrafił podnieść Carnovascha na duchu. Sprawiał, że wszystkie troski i niepewności natychmiast schodziły na bok i już nie mąciły w główce młodzika. Faktycznie, żadne krowy z nieba nie leciały, ale jakaś taka atmosfera była inna. Może to tylko efekt placebo. Młody tak bardzo się wkręcił, że coś się dzieje tak bardzo, że to poczuł. Zmrużył delikatnie oczy gdy Lazuli nakładał mu amulet. To niesamowite jak w jednej chwili czujesz się jakoś tak bezpiecznie, spokojnie i nie martwisz się niczym. Czujesz tak niesamowicie błogi stan. Dreszcz przeszył ciało Carnovascha. Po ułamku sekundy wręcz ekstazy Carno powrócił na ziemię. -Ojejku, dziękuję. To naprawdę bardzo miłe, mam nadzieję, że kiedyś będę w stanie ci się odwdzięczyć.- W końcu Lazuli dał mu nie tylko amulet i perełki, ale co najważniejsze dom. Dom o którym tak marzył i którego pragnął. -Oczywiście, że chcę im podziękować.- uśmiechnął się serdecznie. -Jeśli coś będzie źle to proszę, popraw mnie.- Spojrzał ufnie na karego, wziął głęboki wdech i z lekką niepewnością oraz stresem podszedł do ołtarza. Lekko skłonił głowę by okazać szacunek. -Dobry wieczór Panie bogu Anu, dobry wieczór Pani Bogini Ati i dobry wieczór Pani Bogini Am.- ostatni raz jeszcze zerknął na Lazula. Już nie ma odwrotu. Chcąc się lepiej skupić, i by Bogowie wiedzieli, że Carno mówi tylko i wyłącznie do nich, młody położył się, ale w jak najbardziej okazującej szacunek pozycji w jaką dał radę się ułożyć, a jednocześnie takiej, by nie przeszkadzała mu w modlitwie. Zamknął oczy w skupieniu. -Nazywam się Carnovasch, choć z pewnością o tym już wiedzieliście... Na początku chciałbym powiedzieć, że jest mi baardzo przykro, że ja poznałem Was tak późno. Choć wy z pewnością znacie mnie już od urodzenia. Postaram się dać z siebie wszystko, by ten czas, gdy was nie znałem nadrobić i dać przy tym z siebie wszystko. Poza tym zawsze starałem się być dobrym koniem, ale z pewnością widzieliście wypadek z zajączkiem. Nie miałem na myśli go jakkolwiek skrzywdzić, mam nadzieję, że nie będziecie mi tego mieli za złe. Ale jednocześnie chciałbym wam podziękować za niezliczoną ilość rzeczy a najbardziej chyba za mojego ukochanego braciszka. Dziękuję wam przeogromnie. Chciałbym wam podziękować za to, że jestem tutaj, za to, że dane było mi was poznać, i za to, że poznałem Lazula, który mi was przedstawił. Chciałbym wam podziękować, że każdego dnia wstaje słońce i księżyc. I za to ile dobrych osób poznałem. Dziękuję wam z całego serduszka. To niewyobrażalne jak bardzo nie jestem w stanie wam się jakkolwiek odpłacić. Mogę być wam za to jedynie wdzięczny i kiedyś z pewnością opowiadać o tym ile dla nas robicie, by konie takie jak ja zaledwie kilka dni temu. Nie znające was- uwierzyły. Chciałbym jeszcze podziękować za amulet, zrobię wszystko bylebyście się nie zawiedli, i by był dobrze wykorzystywany. Chciałbym móc wam podziękować jeszcze, za każdą drobną rzecz. Jednak myślę, że wiecie co mam w sercu. Za każdy kwiat, za każde źdźbło dzięki któremu żyję. Za wodę w rzekach, i za słońce dzięki któremu jest tak cieplutko. I na koniec, wiem, że na pewno macie mnóstwo na głowach. Czy mógłbym was poprosić abyście byli przy mnie? Abym zagubiony nigdy nie czuł się samotnym? Oczywiście zrozumiem, jeśli uznacie, że nie za bardzo. Z pewnością taki Bóg ma o wiele więcej problemów niż byle źrebak. Jeszcze raz, dziękuję za każdą chwilę z wami i tym co nam dajecie.- I za Lazula, dziękuję, że go poznałem. I jeśli na opiekę nade mną nie starczy wam czasu, to proszę bądźcie chociaż przy nim. On z pewnością na to o wiele bardziej zasługuje niż ja.- Dodał w myślach wciąż leżąc. Chwilę spędził jeszcze nieruchomo biorąc głębokie wdechy, być może czekał na jakąś odpowiedź? Po chwili otworzył oczy powracając do świata, przez chwilę nawet zapomniał o tym, że Lazuli jest obok. Spojrzał na niego niepewnie. -Czy... wszystko było dobrze? starałem się powiedzieć wszystko to, co mam w sercu. Chyba nie powiedziałem nic głupiego? | |
| | | Lazuli Wyrocznia
Posty fabularne : 141
| Temat: Re: Oaza epifanii Czw Cze 20, 2019 1:33 pm | |
| - Zawsze warto rozmawiać, ale trzeba też wiedzieć kiedy odpuścić. Są tacy, którzy za to co mówisz mogą chcieć Cię skrzywdzić. Więc musisz być zawsze przygotowany. Jednak na razie się tym nie przejmuj, ja Cię tego wszystkiego nauczę, gdy nadejdzie odpowiedni czas. Na razie musisz cieszyć się życiem źrebaka, bawić, zwiedzać, czasem podokuczać innym. – zaśmiałem się delikatnie i machnąłem ogonem delikatnie zaczepiając nim mojego podopiecznego. Pokręciłem delikatni łbem widząc jak mały się przejmuje i jest mu przykro. Na szczęście udało mi się go pocieszyć co od razu sprawiło, że poczułem się jeszcze lepiej. Czułem z nim już dość sporą więź. Kochałem ciekawe świata źrebaki. Z resztą jak każde. Rozłożyłem delikatnie uszy bo nie do końca znałem odpowiedź na jego pytanie. - Wydaje mi się, że robią to po to by nas testować czy będziemy potrafili odczytać te znaki. – odpowiedziałem na jego pytanie swoimi przemyśleniami. Pamiętałem jak sam je zadałem wcześniejszej Wyroczni. Ona też nie znała odpowiedzi i dała mi zadanie bym ja ją znalazł. Do dziś niestety nie wiedziałem, czy moja odpowiedź jest ta właściwą. - Nie wiemy kto wykonał wszystkie ołtarze w naszej okolicy. Legendy mówią, że to sami Bogowie je tu postawili by ułatwić nam kontakt z nimi. – spojrzałem z ciepłem w oczach na zachwyconego ołtarzem Carno. Nałożyłem amulet źrebakowi i wysłuchałem podziękowań po czym klęknąłem delikatnie i objąłem małego szyją. - Bądź szczęśliwy i pamiętaj, że możesz ze wszystkim do mnie przyjść. To będzie najcenniejsze dla mnie, dobrze?- spojrzałem mu w oczka. Odsunąłem się i na prośbę Carnovascha kiwnąłem tylko łbem. To był jego czas. Słuchałem jego modlitwy bez słowa. W oku zakręciła mi się łza, może nawet kilka. Jak to możliwe, że po jednym dniu ten mały potrafił tak wiele i czułem z nim tak silną więź. Po skończonej modlitwie chciałem go objąć i powiedzieć, że było idealnie, jednak zostałem w miejscu i widziałem wszystko jakby z perspektywy osoby trzeciej. Nagle zobaczyłem jak moje usta się ruszają, a z nich dochodzą głosy Bogów. Całej Trójki na raz. - Witaj Carnovaschu. Znamy Cię od dawna nasz dzielny maluchu. – ich głosy mimo że trzy na raz były jak przenikająca się wspaniała dla uszu muzyka. Ciepła, delikatne i dźwięczna. Mały musiał wiedzieć co się dzieje. - Nie przejmuj się tym kiedy nas poznałeś, liczy się to jak się żyje, jak się pomaga innym, jak się modli. A Ty nasz synu jesteś przykładem bycia dobrym, pamiętaj o tym czego się nauczyłeś do tej pory i czego jeszcze się nauczysz, a wyrośniesz na wspaniałego duchownego. – Bogowie znali już pragnienia małego i nie kryli się z tym zupełnie. - Bycie przy nas, pamięć o nas, to że będziesz dobry dla innych, to wszystko jest dla Nas najcenniejsze dzielny Carno. Byliśmy, jesteśmy i będziemy przy Tobie kochany. Tak jak i będziemy przy Lazulu, a on będzie przy Tobie. – odpowiedzieli i spojrzeli moimi odmienionymi oczami na Carno. - Nie jesteś byle źrebakiem. Każdy koń jest dla Nas ważny. Każdy jest naszym ukochanym dzieckiem. Ty również. – delikatnie objęli moją szyją źrebaka. - Do zobaczenia wkrótce Carnovaschu. – wyszeptali mu do uszka i znów byłem w swoim własnym ciele obejmując małego za szyje. Poczułem dreszcze i zobaczyłem Bogów odchodzących i znikających gdzieś za krzewami i drzewami. Uśmiechnąłem się zupełnie zadowolony z tego co się stało. Milczałem dłuższą chwilę czekając aż młody przyswoi i zrozumie co przed chwilą się stało. | |
| | | Carnovasch źrebak
Posty fabularne : 26
| Temat: Re: Oaza epifanii Pią Cze 21, 2019 7:53 pm | |
| -Skrzywdzić? Myślisz, że ktoś byłby gotów to zrobić z samego faktu, że wierzę w Bogów?- Jeśli oni nie wierzą to okey, ich życie. Można im pokazać inną drogę, a pójdą nią jeśli zechcą. Ale żeby komuś robić krzywdę? Musiałby mieć IQ poniżej temperatury panującej w okolicy. Lub być ślepo zapatrzony w innych sobie podobnych. Carno kiwnął głową z łobuzerskim uśmiechem. Podczas tej rozmowy wyglądał na bardzo dojrzałego dzieciaka. Ale wciąż był źrebakiem. Uwielbiał robić rzeczy dziwne, często kompletnie nie mające sensu oraz większego celu. Robienie psikusów nie było wyjątkiem, ale o tym stado delty opalu jeszcze się dowie. Zaśmiał się wraz z karym. Bo jak ma nie korzystać z bycia młodym jak nie teraz? Gdy nie jest do niczego zobowiązany i nic nie ma na głowie. Ta niezwykła błogość nic nie robienia. Na odpowiedź jedynie skinął głową. Być może tak jest faktycznie? A może zwyczajnie nie chcą dawać nam wszystkiego na tacy, wierzą że jeszcze potrafimy myśleć. Kto wie. -Są niezwykłe.- Powiedział jeszcze raz z zachwytem przyglądając się dokładności jaka została włożona w wykonanie tego ołtarza. Patrzył z wielkim szacunkiem na Lazula. -Oczywiście.- uśmiechnął się łagodnie oraz z ogromną wdzięcznością. Lazuli budził w nim ogromne wrażenie, to jak jest dobry, miły oraz uduchowiony i skromny. Nie bez powodu został wyrocznią. W czasie modlitwy byli tylko Bogowie w myślach młodego. Nie słyszał, nie widział tych tych łez. Choć to nie wstyd. Ale gdy Carno wstał coś mu nie pasowało. Otworzył szeroko oczy słysząc głos. Głos a raczej głosy, trzy głosy. Każdy z nich zdawał się być zupełnie inny ale jednocześnie tworzyły całość. Piękną i spójną. Ten głos zdawał brzmieć nie tyle co na zewnątrz. Carno słyszał jego ciepło rozpływające się w całym ciele, zaczynając od serca. Było mu tak błogo, mimo początkowego przerażenia teraz nie bał się niczego. O nic nie martwił, czuł jakby znów był w łonie matki choć i tam dostał kilka kopniaków od Montezumy. Carno tak niezmiernie chciał im odpowiedzieć, zapytać o nurtujące go pytania, jeszcze raz podziękować. Jednak sama obecność tych wielkich wręcz ogromnych istot oraz ich siły w pewien sposób przytłaczały młodego. Nie było to niekomfortowe. Bardziej nie mógł wyjść z podziwu. Słuchał każdego ich słowa z zachwytem, a w serduszku zrobiło mu się niebywale ciepło. Poczuł że chyba go lubią, że im się spodobał taki jaki jest. Takiego trochę o dziwnych proporcjach ciała, niskiego, młodego, rozgadanego i nie wyróżniającego się z tłumu innych szarych źrebaków. Takiego niedoskonałego. Był w stanie utonąć w głębokości oczu jakie w tej chwili miał Lazuli. A gdy go dotknął... dotknęli? Carno przeszył dreszcz. I nagle ta niezwykła atmosfera zniknęła. Kwiaty choć wciąż kolorowe stały się jakby bledsze, słońce jakby przygasło a oczy Lazula znów stały się oczami Lazula. Carno zamknął swoje i mocno ścisnął Lazula. -Dziękuje.- Szepnął wciąż będąc pod ogromnym wrażeniem. To wszystko, rubikon został przekroczony. Carno już nigdy nie będzie tym samym źrebolkiem. Pojawienie się bogów wyryło w jego sercu niezmywalny ślad. | |
| | | Lazuli Wyrocznia
Posty fabularne : 141
| Temat: Re: Oaza epifanii Nie Cze 23, 2019 3:17 pm | |
| Rzadko kiedy działy się takie rzeczy, sam raz przeżyłem taką rozmowę. jednak czy mnie to zaskoczyło? Chyba nie do końca. Chyba wiedziałem, że ten mały ma w sobie tyle pasji po krótkiej rozmowie ze mną, że Bogowie nie odpuszczą go tak łatwo. Kontakt z nimi w tak młodym wieku wywierał ogromny wpływ na życie i Oni dobrze o tym wiedzieli. Słysząc słowa małego wiedziałem, że nie są kierowane do mnie a do Nich więc nie odpowiedziałem. Przytuliłem malucha tylko mocniej do siebie. Chciałem by czuł we mnie oparcie. Po chwili uwolniłem go z tego uścisku i utarłem łeb o nogę chcąc pozbyć się łez. Takie sytuacje często mnie rozklejały, jednak nie wstydziłem się tego. - Już wiesz jak to jest słyszeć Bogów. - zaśmiałem się delikatnie i mrugnąłem do Carno jednym okiem. Cóż, szybko dostał odpowiedź na niektóre ze swoich pytań. I to od samych Bogów. Nie wątpiłem, że w jego głowie pojawiło się mnóstwo kolejnych znaków zapytania, ale na niektóre rzeczy trzeba było zaczekać. Czułem, że mały został naznaczony do końca życia przez tą sytuację. Serce konia do którego osobiście przemawiają Bogowie staje się odmienione, już na zawsze Najwyżsi zostawiają w nim swój ślad, którego nic nie może zmazać czy przykryć. Nie chciałem dłużej męczyć źrebaka, dużo dziś przeżył. Wskazałem mu łbem kierunek. - Tam jest moja jaskinia, a obok niej eteryczna równina. To głównie tam są tereny szkoły Wyroczni. - zacząłem ciekaw czy będzie chciał już zwiedzać dalej, czy może będzie miał jeszcze inne pytania. Byłem otwarty na każdy temat który poruszy maluch. | |
| | | Carnovasch źrebak
Posty fabularne : 26
| Temat: Re: Oaza epifanii Sro Lip 10, 2019 11:15 am | |
| -Tak, tak.- Powiedział wciąż trochę będąc półprzytomnym. Bogowie d o s k o n a l e wiedzieli jak paskudnie ogromne wrażenie wywrą na młodym. Wszystko musiało wyglądać dosyć specyficznie, Carno liczył na wyrozumiałość ze strony Lazula. Chwilkę to zajmie karemu zanim... zanim ochłonie po tak intensywnym spotkaniu. Ot w jeden dzień wszystko się zmieniło, poczuł pewne oparcie i w Lazulu, i w bogach, i w stadzie. Ale dla tak małej główki w jednej chwili było troszeczkę za wiele. Carno poczuł ogromną falę zmęczenia. Tak wiele emocji się nałożyło, poza tym miał za sobą dosyć aktywny fizycznie dzień. Tak, najwyższa pora by odpocząć. Lekko skinął głową. Tam jaskinia, tam eteryczna równina szkoła wyroczni. Słowa Lazula zaczynały się lekko rozmywać, jednym uchem wpadały, ale od razu gdzieś uciekały. Oczka Carno zaczynały się lepić. Chwila otrzeźwienia gdy je otworzył. -Lazuli, straaasznie chce mi się spać. Jeśli ci to nie przeszkadza, porozmawiajmy jutro.- uśmiechnął się łagodnie. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Oaza epifanii | |
| |
| | | | Oaza epifanii | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |