|
| Żyzna łąka | |
|
+4Calore Devraj Rhiannon Admin 8 posters | |
Autor | Wiadomość |
---|
Admin Admin
Posty fabularne : 289
| Temat: Żyzna łąka Nie Kwi 14, 2019 11:51 am | |
| To zdecydowanie najprzyjaźniejsze miejsce dla młodych źrebaków- mają tu dużo miejsca na harce, zabawy i potrenowanie swoich młodych ciałek. Ten kawałek łąki prawie wcale nie jest zarośnięty przez drzewa, a jedynie przez niezbyt duże krzewy. Konie uwielbiają tu przychodzić również ze względu na niebywale smaczną i soczystą trawę- takiej nie znajdą nigdzie indziej! | |
| | | Rhiannon Wojownik
Posty fabularne : 7
| Temat: Re: Żyzna łąka Czw Kwi 25, 2019 11:31 am | |
| Pewnym krokiem, z łbem wysoko w górze, przedzierała się przez krzewy za uroczą wonią. Wonią tak kuszącą i pobudzającą zmysły, że nie mogła sobie tego odpuścić. Ślina wręcz wylewała się z pyska potokiem, a w głowie rodził się widok zielonego dywanu, który niezmącony obecnością innych koni miał być tylko jej. Wpadła z impetem na otwartą przestrzeń ciesząc się jak dziecko. Niczym źrebak hasała, skakała i przewracała się na trawę. Przy jej wzroście i wieku nie wypadało, ale kto miałby się tym przejmować? Na pewno nie ona! Gdy emocje opadły, już znacznie spokojniej przystąpiła do konsumpcji. Tym razem jednak starała się pozostać czują w obawie przed kolejnym upartym gryzoniem, który mógł się na nią czaić w zaroślach. Przypominając sobie ból nogi, skrzywiła się lekko, ale tylko lekko, by później dziecięca radość mogła znowu zawitać na jej pysku. | |
| | | Devraj władca
Posty fabularne : 53
| Temat: Re: Żyzna łąka Czw Kwi 25, 2019 12:13 pm | |
| Devraj jak to miał w zwyczaju, pilnował terenów swojego stada, mimo że od tego byli obrońcy. Takie przechadzki dawały mu jednak czas na rozmyślania, a zawsze była szansa na spotkanie kogoś ciekawego, bądź przegonienie intruzów. Cóż... Nie musiał się nikogo obawiać, ponieważ wątpił w to, czy ktoś mógłby mu realnie zagrozić poza tygrysem. Jego uwagę zwrócił obcy zapach: Obcy koń...- pomyślał, nastawiając uszu i wytężając swoje zmysły. Ruszył do energicznego kłusa, bardzo zgrabnie poruszając się pomiędzy drzewami oraz roślinnością. Wbiegł na żyzną łąkę, na której szybko ujrzał sylwetkę niewielkiej klaczy fryzyjskiej. Podbiegł do niej w galopie, a gdy był około metra przed nią, stanął na tylnych nogach wymachując kopytami, ale nie celując w nią. To było pokazanie siły. - To nie jadłodajnia dla Włóczęgów.- warknął niskim głosem. - Zabieraj się z moich terenów, jeśli Ci życie miłe.- dodał, wysoko unosząc głowę, a rozmiar tamtej sprawiał, że kasztan zdecydowanie budził respekt. | |
| | | Rhiannon Wojownik
Posty fabularne : 7
| Temat: Re: Żyzna łąka Pią Kwi 26, 2019 12:07 pm | |
| Oddana soczystej zieleni, tylko momentami podrywała kary łeb by przyjrzeć się okolicy. Głód, który poczuła wraz z pierwszym kęsem był teraz nie do opanowania. Skupiona zazwyczaj na wędrówkach i szukaniu zaczepki, rzadko zwracała uwagę na takie podstawowe potrzeby jak zapełnienie żołądka, czy leczenie drobnych ran i zadrapań. Wszyscy od zawsze wiedzieli, że była zbyt beztroska do takiego dorosłego życia, jej przyjaciele i rodzina od zawsze uważali, że zginie przy pierwszej lepszej okazji, a ona? Ona robiła wszystkim na złość i trzymała się zdrowo, jak przystało na córkę Zięby. Swoją drogą zawsze ją zastanawiało czemu przyjętą zasadą w jej stadzie było to, by zbierać najsłabszych, a najsilniejszym pozwalano odejść z głową w górze. Istna głupota, choć musiała przyznać, że nikt ich zazwyczaj nie atakował, co pewnie było za sprawą babć, które na medycynie znały się tak dobrze jak mało kto. Wiele wojowników z okolicznych stad, znajdywało u nich pomoc i wsparcie. W sumie i ją próbowały kształcić na medyka, chciały by była jedną z lepszych, a ją od zawsze ciągnęło do sprzeczek i walk. Ile razy ledwo wracała do ojca, a ten biegał później za tymi, którzy tak Karą obijali? Ile razy ona była rugana, bo przecież o tak delikatne ciałko powinna dbać, a nie wystawiać je na pastwę kopyt? Cisnące się do głowy wspomnienia sprawiły, że Rhia poczuła szczypanie w oczach, a i oddychać jej było jakoś ciężej. Tęskniła za tatą, chciałaby żeby zobaczył jak teraz wygląda, ile przeżyła i jak świetnie sobie radzi. On pewnie myślał, że już dawno ukończyła żywot, a ona nawet jakby chciała to nie potrafiła wrócić do domu, bo nie wiedziała jak. Wszystkie drogi się zamazały, zapachy poginęły, a i pytania pozostawały bez odpowiedzi, bo nikt nie znał takiego stada. By przegonić niesforne wspomnienia, Wrona gwałtownie uniosła łeb. Jakim zaskoczeniem był ogier cisnący w jej kierunku. Na jego widok jedynie przekrzywiła lekko łeb i wyszczerzyła zęby. Z początku przyjaźnie nastawiona, po jego słowach szybko straciła pocieszny wyraz, zastępując go raczej przesadnie odważnym i ukazującym wyższość. - Nie przypominam sobie, by na skrajach tego przybytku stała masa koni chroniąca przed "Włóczęgami". W ogóle od odkąd zaczęłam się tu kręcić nie spotkałam żywej duszy. - z dumą unosząc łeb, zmniejszyła odległość między nią, a ogierem. To, że był wyższy i miał większe szanse ją położyć przy pierwszym strzale, nie znaczyło, że tej walki nie zamierzała podjąć. Wlepiając w niego ślepia, kontynuowała. - Kim tak do cholery jesteś, żeby w ogóle uważać się za kogoś kto ma coś do gadania? Za jakiegoś pożal się borom władcę? Po tych słowach wybuchnęła gromkim śmiechem, a jej kopyta ruszyły w kierunku boku ogiera. Zataczając się lekko, zamierzała trącić go zadem. Poniekąd jako zaczepkę, poniekąd na rozluźnienie. - Jak kiedyś będziesz znaczył coś więcej i faktycznie będziesz mi mógł czegoś zabronić to daj znać. Może się posłucham, póki co jesteś po prostu śmieszny i żałosny zarazem. - machając na boki ogonem, żwawo zaczęła dreptać wokół ogiera. | |
| | | Devraj władca
Posty fabularne : 53
| Temat: Re: Żyzna łąka Pią Kwi 26, 2019 12:51 pm | |
| Ogier przystąpił do galopu, a z jego rozmiarami przemierzenie żyznej łąki to było zaledwie kilka fouli. Po krótkiej reprymendzie, która miała na celu ostrzec klacz i pokazać, gdzie jej miejsce, powrócił kopytami na ziemię, cofając się szybko dwa kroki do tyłu. Widział wyszczerzone zęby tamtej, kiedy spostrzegła, że zmierza ku niej. Tak wybrała? Dobrze. Więc jednak nie ma ani siły, ani sprytu... Nie ma w niej krzty Płomiennej klaczy, które budziły szacunek w każdym ogierze. - W takim razie zapytaj swoich znajomych wypłoszów z niczyich terenów jak się kończy wchodzenie na tereny Tańca Płomieni- warknął do niej, a głos miał niski i brzmiący niczym uderzenie w gong. Przyglądał się jej z góry, kiedy postanowiła zmniejszyć odległość między nimi- ich oczy były od siebie oddzielone zaledwie o kilkadziesiąt centymetrów. Zaostrzył wzrok, dając wrażenie wiercącego wewnątrz umysłu spojrzenia. To wszystko, co potrafisz? Stwarzać aurę odwagi, która nie ma pokrycia w realu?- uśmiechnął się krzywo, nieładnie i odrażająco... A wręcz przerażająco, szaleńczo. Na ogół bez namiętności, przejęcia. Ale teraz- jakby rozpalił się w nim żywy ogień. Kim jestem? To patrz, zaraz Ci pokażę. Korzystając z odległości, jaką klacz sama ustaliła, złapał ją w ułamku sekundy zębami za grzywkę i niewielką część grzywy na potylicy, pociągnął mocno, bez żadnych skrupułów w swoją stronę, zmuszając albo do klęknięcia, albo do oporu, co skutkowało by wyrwaniem jej znacznej części włosów.(Przepraszam Rhiannon, wybierz co lepsze dla Ciebie) Biorąc pod uwagę jego siłę, nie było drogi ucieczki. Zaśmiał się gardłowo, widząc żałosność, z jaką musiał się zmierzyć. Z taką samą, gdy wtedy, po raz kolejny spotykał swych dawnych wrogów, którzy śmieli kiedyś go poniżać... Gnębić i wyśmiewać. Nigdy im nie odpuścił. - Jestem Królem Bogów.- powiedział, zbliżając chrapy do jej ucha z tonacją przyprawiającą o dreszcze. Dosłownie mówiąc, przedstawił się. - Podbiłem te tereny, wypieprzając stąd takie żałosne chabety jak ty. Dla mnie znaczysz nie więcej, niż przesypujący się pod kopytami piach na stepie. Co mogą zrobić mi twoje bezsilne słowa? Mam się popłakać?- uśmiechnął się po raz kolejny, w ten sam niesympatyczny sposób. - Jak głupim trzeba być, aby wchodzić na terytorium najpotężniejszego stada w tej krainie, narażać swoje życie i gdy nastąpi zagrożenie rzucać się z niczym jak mucha do końskiego tyłka?- kontynuował donośnym głosem - Powiem Ci jedno: wystarczy trzepnięcie ogona, by pozbyć się nic nie znaczącego robaka.- Czemu nie postanowił jej zaatakować? Cóż... Na niewiele by mu się zdała bijatyka z już i tak nie do końca sprawną, marną fizycznie klaczą... Jeszcze utrwalił by sobie dziwne nawyki w walce, czego zdecydowanie wolał unikać, jeśli nie było konieczności... Ale jeśli jednak samotniczka miałaby spowodować, że konieczność walki by była... Cóż, mogła by nie wyjść z tych terenów przytomna. Ale dziwne byłoby to, gdyby mimo wszystko postanowiła i tak postawić na przepychanki z władcą dżungli. | |
| | | Rhiannon Wojownik
Posty fabularne : 7
| Temat: Re: Żyzna łąka Nie Kwi 28, 2019 11:39 am | |
| Co ją najbardziej bawiło w tym wszystkim? Piana z pyska wielkiego "pana i władcy", może i był sobie samcem z większym pokładem siły, ale dalej dawał prowokować się jak dziecko. Chyba nic nie denerwowało bardziej jak wszechobecny spokój, a zarazem wyśmiewanie się z jego potęgi. Im głośniej mówił o tym, że jest żałosna i że jej słowa nie robią na nim wrażenia, tym bardziej ona miała pewność, że jest zupełnie odwrotnie. Nawet gdyby teraz zmienił nastawienie o 180*, to i tak już wystarczył ten jeden gest, by go rozgryzła, by wiedziała o nim wszystko. By wiedziała, że jest psychicznie słaby i głupi, po prostu śmieszny. Gdy pochwycił ją za grzywę zarżała z bólu, lecz wiedziała, że nie da się ugiąć, nie pozwoli na to by byle kto, traktował ją tak byle jak. Zaciskając mocniej zęby szarpnęła się w efekcie pozbywając kłaków, ale to nie było takie ważne. Przecież to odrośnie, a nawet jeśli nie to i tak była już na tyle paskudna, że nie musiała dbać o aparycję. Któż by ją chciał? - Jesteś ostatnim koniem, przed którym bym się pokłoniła.. - prostując się dumnie, lustrowała postawę samca, by znaleźć dobre miejsce do podjęcia ataku. - Tańca Płomieni? Nigdy nie słyszałam o tej Waszej śmiesznej grupce. Zgodnie z prawdą, pokiwała energicznie łbem, tym razem jednak trzymając dystans między sobą, a tą parodią konia. Była głupią ryzykantką, ale jednak jeszcze zbyt mało zwiedziła, by dać się zabić. A jak już nawet miałaby zginął to BROŃ BORZE! z jego kopyta. Już wolałaby żeby ją jakąś cholera wykończyła, ale na pewno nie on. Był pewnie jak każdy ogier z przerośniętym ego, później by poszedł i by się chwalił. Ale nie nie, w opowieściach to ona by była samcem, miała przeszło dwa metry, ważyła tonę i miała cztery szeregi ostrych kłów. Splunowszy na glebę, podreptała chwilę w miejscu, by odciągnąć myśli od piekącej rany na grzbiecie. - Królem kogo? Bogów? Tych, których sobie wymyśliliśmy żeby mieć na kogo zrzucać swoje niepowodzenia? Żeby mieć jakiś argument na swoją beznadziejność? Faktycznie masz kim władać, wytworami wyobraźni. Żebyś się nie zmęczył. - wybuchnęła gromkim śmiechem w zasadzie tracąc ochotę na wszelkie ataki. Był tak zabawny w tym co robił i jak się zachowywał, że nie mogła już powstrzymać tego rozbawienia. - I co zrobiłeś Wielki Królu, Wielkich Bajek? Popatrzyłeś na nich, jak teraz na mnie i niby uciekli w popłochu? Nie bądź żałosny. Królowi Wymysłów nie przystaje. Machając zawadiacko ogonem, teraz już z szerokim uśmiechem i bez najmniejszej skruchy, czy zawstydzenia wlepiała w niego kare ślepia. - Płakać? Nie musisz płakać. Wystarczy, że widzę Twoją złość i zachowanie. To wystarczy jako satysfakcja, że wystarczająco mocno Ci dopiekłam. No i ten ton. Króla czegoś tam czegoś, do tego iskierek i tańca. - po tych słowach wolnym krokiem zaczęła iść w stronę ogiera, by ostatecznie go ominąć i potem zrównać swój łeb z jego zadem. - Dalej dalej księżniczko, pstryknij mnie tym swoim męskim ogonkiem, a później spadaj stąd, bo jeszcze nie skończyłam jeść. Teatralnie wywracając ślepiami czekała na jego reakcje. Najpotężniejsze stado, też mi coś. Jak pod jego władzą przyjdzie im dalej funkcjonować to zdechną szybciej niż myślą. Zdechną na przerośnięte ego i głupotę. | |
| | | Devraj władca
Posty fabularne : 53
| Temat: Re: Żyzna łąka Nie Kwi 28, 2019 4:55 pm | |
| Ogier patrzył na tą całą sytuacją z lekko przekrzywioną w bok głową, coraz bardziej przekonując się, że ta tutaj nie zachowuje się jak przystało na kogoś o względnie zdrowym rozsądku. Ach, tak. Mogłem od razu się domyślić... Niepotrzebnie tracę swój czas. Wysłuchał jej słowotoku z lekkim uśmiechem na twarzy... A właściwie z charakterystycznie uniesionymi kącikami warg. Zrozumiał bardzo szybko, że do takiej osobowości nie trafią słowa, albo nawet czyny. Ot, złe pojmowanie świata... Obłąkana samotniczka. A to mogło udostępnić jakieś możliwości. - Milcz.- odrzekł beznamiętnie, nie decydując się na jakieś potyczki słowne z klaczą. Do niczego by nie doprowadziły, a i miał wrażenie, że w jakiś sposób by się upokorzył. - Chcesz się najeść na tych terenach? To wszystko?- zaśmiał się kpiącym tonem. No tak, tereny STP zdecydowanie obfitowały w największe rarytasy jeśli chodzi o pożywienie. - Mam dla Ciebie... Propozycję.- zaczął, odchodząc od niej kilka kroków, by potem okrążyć ją w połowie i zatrzymać się łopatką skierowaną do niej. - Kto opatrzył twoją nogę?
// Uciekam z sesji, jak będziesz miała czas, to dokończymy.
z.t | |
| | | Admin Admin
Posty fabularne : 289
| Temat: Re: Żyzna łąka Sro Maj 22, 2019 12:32 am | |
| Wojownicy kroczyli przed siebie- nie musieli długo należeć do stada, aby wiedzieć, że to miejsce obfituje w atrakcyjną dla każdego konia roślinność. Pogoda jak zwykle nie sprawiała żadnych problemów, a z racji mniejszego zalesienia w tym obszarze światło ułatwiało szukania wskazówek. Było kilka miejsc, jakie warto było przejrzeć w poszukiwaniu śladów- przede wszystkim rosnące tu krzewy, skraj lasu oraz leżące nieopodal skupisko głazów. Cóż, na łące gołym okiem widać interesujące rzeczy. Kto by pomyślał, że wytrenowani w walce wojacy będą musieli przeszukiwać otaczającą ich naturę? | |
| | | Calore Wojownik
Posty fabularne : 42
| Temat: Re: Żyzna łąka Czw Maj 23, 2019 11:02 pm | |
| Znał tereny swojego stada jak własną kieszeń, w końcu wiele czasu poświęcił na poznawanie ich. Według rady Devraja powinni udać się w miejsce, w którym rosło wiele ciekawych okazów roślin. Takim oto sposobem znaleźli się tu - na żyznej łączce porośniętej zieloną trawą i kwiatami we wszystkich odcieniach. Obrzucił całe miejsce pobieżnym spojrzeniem. Nie łudził się oczywiście, że zastaną tu szamana we własnej osobie, ale liczył na znalezienie chociaż tropu - na przykład zerwanych roślin. Zatrzymał się, aby całą swoją uwagę poświęcić ogarnianiu wzrokiem całej okolicy. - Proponuję się rozejrzeć. - rzucił - Jeśli nasz władca się nie myli, istnieją spore szanse, że natrafimy tutaj na trop nieszczęsnego szamana. Spojrzał na każdego ze swoich towarzyszy, oczekując odpowiedzi. Wciągnął powietrze, wyczuwając woń każdej jednej soczystej roślinki mieszkającej w tym miejscu. Zdecydowanie dobre miejsce dla konia, szukającego ciekawych okazów roślin. - Najekonomiczniej by było, gdybyśmy podzielili to miejsce na trzy sektory, każdy z nas przeszuka jeden. - liczył, że jako wytrenowane istoty wszyscy mają wyćwiczone też oko i powtórne przeszukiwanie tego samego terenu będzie zbędne. Liczył. Miał nadzieję. Stał tam tak, spoglądając niechętnym wzrokiem na łąkę - symbol czekającej ich pracy. | |
| | | Francesinha Wojownik
Posty fabularne : 57
| Temat: Re: Żyzna łąka Sob Maj 25, 2019 7:29 pm | |
| Calore, jak zwykle zresztą, mówił z sensem, dlatego Frances nie widział potrzeby by krytykować jego rozumowanie. Skinął głową na znak, że zgadza się z jego planem. O ile oczywiście można było nazwać planem tak mało złożoną i ubogą w szczegóły koncepcję, jak po prostu szukanie. - Sprawdzę te głazy - oznajmił, gdyż uznał, że to tam właśnie będzie miał największe szanse na znalezienie czegoś. Nie był właściwie pewien, za czym powinien się rozglądać. Wydawało mu się, że zerwane rośliny ciężko będzie po pierwsze zauważyć, po drugie, nie musiały przecież koniecznie świadczyć o obecności szamana, prawda? Podobnie zresztą rzecz się miała z wszelkimi śladami kopyt, które ewentualnie mogli zobaczyć odbite w ziemi. Identyczne mógł przecież zostawić każdy inny koń, a miejsce to było raczej popularne wśród członków STP. Frances nie mógł oprzeć się wrażeniu, że ich działania są bezsensowne i nie mają szans na powodzenie, jednak starał się nie zniechęcać. Jeśli będzie trzeba, obejrzą dokładnie każdy metr kwadratowy tej zasranej dżungli, najwyżej zajmie im to trochę czasu. Właściwie, i tak nie miał wiele do roboty, poza rutynowym patrolowaniem terenów Tańca Płomieni (a to właściwie niewiele się od tego różniło).
Skupisko, jak się okazało, całkiem sporych głazów znajdowało się mniej więcej pośrodku łączki. Trawa nie była tu aż tak bujna, a miejscami prześwitywała przez nią goła ziemia, czasem skała. Kasztan rozglądał się, szukając przede wszystkim śladów szamaniej działalności. A czym właściwie zajmuje się szaman? W wyobraźni Francesa, przygotowywaniem mikstur, może odprawianiem jakichś rytuałów? Gdyby znalazł coś w rodzaju śladów po ognisku, tak, to byłby trop. | |
| | | Nuntius Wojownik
Posty fabularne : 31
| Temat: Re: Żyzna łąka Nie Maj 26, 2019 6:45 pm | |
| Nuntius podążał za bardziej doświadczonymi i starszymi ogierami, rozglądając się dookoła siebie. Wiedział, że z ich trójki jest prawdopodobniej najmniej przydatny. Nie uda mu się zdziałać tyle w walce co im, ale miał nadzieję, że uda mu się pomóc w innych aspektach misji. Nie spuszczał z oczu otoczenia, skanując je dokładnie i zatrzymując uwagę na chwilę na każdym podejrzanie wyglądającym cieniu. Chociaż może trochę przesadzał? W końcu prawdopodobieństwo, że akurat teraz w tym miejscu ten szaman tu będzie i akurat kary zauważy jego sylwetkę wynosiło praktycznie zero. Mimo to nie zaprzestał poszukiwań. Zgodził się skinięciem łba z propozycją Calore. To był świetny pomysł, chociaż zwiększał ryzyko tego, że któryś z nich coś przeoczy i godziny poszukiwań mogą pójść na marne. Młody nie zastanawiając się za długo podążył w stronę niskich krzaków i bogatej roślinności, ponieważ gdzie lepiej coś ukryć niż w gęstych krzakach? Rozgarniał gałęzie, poszukując jakiegokolwiek śladu, który mógłby im wskazać gdzie znajduje się zaginiony szaman. Starał się nie naciskać na krzaki zbyt mocno, obawiając się, że już na samym początku zadania wbije sobie jakiś kolec w kopyto i na tym skończy się jego wkład. Dlatego bardzo ostrożnie rozsuwał całą zieloną roślinność i przemierzał uważnym wzrokiem każdy cal gleby, poszukując choćby lekkiego odcisku kopyta, kępki sierści wyrwanej przez gałęzie lub jakiegoś przedmiotu czy rośliny, którą mógł zgubić zaginiony. Myśli karego nie skupiły się jednak tylko na zadaniu, pochłonęła je też inna rzecz - dlaczego akurat teraz władca chciał, aby ktoś odszukał tego szamana? Czy na prawdę chodziło tylko o to, co im powiedział? Chociaż skoro to był tak ważny artefakt, może dawał coś specjalnego? Nuntius potrząsnął głową, chcąc odpędzić od siebie myśli, jakby były natrętną muchą. Przyglądał się uważnie rosnącym dookoła roślinom. Ich kolorowe główki zwracały uwagę, jednak nie wyglądały na specjalnie okazałe. Do tego to by się raczej jakiś medyk przydał. Nie mam bladego pojęcia o ziołach. Skrzywił się nieznacznie, kontynuując przeczesywanie okolicznych zarośli. | |
| | | Admin Admin
Posty fabularne : 289
| Temat: Re: Żyzna łąka Pon Maj 27, 2019 10:35 pm | |
| Ogiery wzięły się więc za poszukiwania. Sama okolica na szczęście nie była duża, a czujne końskie zmysły powinny nie mieć problemu z wychwyceniem ciekawszych okazów. Tak jak postanowił Calore, reszta zabrała się do przeglądania miejsc, które nie były do przejrzenia gołym okiem. Głazy nie skrywały jednak niczego interesującego- ot, istniały i zdobiły to miejsce jako niezniszczalne posągi. Frances po krótkim oglądzie nie znalazł niczego interesującego- poza śladami łap niewielkich zwierząt, łażących insektów i gniazda pająka. Zupełnie co innego miało miejsce w okolicy krzewów. Gdy Nuntius odsłonił kilka gałęzi zarośli jego oczom ukazał się dziwny zbiór ususzonych roślin... A obok nich leżały na ziemi prawdopodobnie kości z wyrzeźbionymi nieznanymi im symbolami. Nie było wątpliwości- to trop wskazujący na obecność szamana. Gdy znalezisko zainteresowało już trójkę wojowników w pełni, mogli oni podjąć kolejne kroki. Jeśli Szaman zostawił tu swoje rzeczy... Być może po nie wróci? Może warto przejrzeć jeszcze skraj lasu w poszukiwaniu dalszych wskazówek? | |
| | | Calore Wojownik
Posty fabularne : 42
| Temat: Re: Żyzna łąka Czw Maj 30, 2019 10:44 pm | |
| Cal, widząc, że jego kompani wzięli się do szukania, sam rozpoczął podobną aktywność. Zaczął studiować jakiś podrzędny skrawek terenu, kiedy jednak Nuntis wyraźnie natrafił na coś interesującego, kasztan podszedł do niego. Gdy był już wystarczająco blisko, wyciągnął łeb i zajrzał za krzaki. Może i uśmiechnąłby się triumfalnie, jednak z jakiś powodów takie bezsensowne czynności wydały mu się w tej chwili bardzo zbędne. Był zadowolony, że mają się teraz czego złapać i nie muszą błądzić całkiem na oślep. To tyle.
Widząc, że wszyscy się już tutaj zebrali, powiedział: - Uważacie, że wróci po swoje rzeczy? - postarał się o trochę bardziej milutki ton. Nie chciał, aby jego kompani nadto odnieśli wrażenie, że to on przejmuje tu inicjatywę i bez niczyjej zgody zaczyna dowodzić. - Powinniśmy zaczaić się na niego? - to byłoby logiczne rozwiązanie, tylko jedno "ale"...- Ponieważ istnieje też możliwość, że już dawno, w taki czy inny sposób, dowiedział się o naszej obecności. - nie trudno było choćby dostrzec, usłyszeć czy wyczuć trzech wielkich wojaków taszczących swoje dupska przez las. Chociaż według Cala zaczekanie i tak przynajmniej kilku godzin w ukryciu byłoby sensowne. Gdyby do tego czasu nie przyszedł wszystko byłoby jasne. Albo mogliby też na zmianę wartować przez kilka dni. Szaman mógłby dodać dwa do dwóch i pomyśleć, że intruzi odeszli już, szukać dalej śladów, a wtedy może wróciłby po swoje rzeczy. I haps, byłby szaman i nie byłoby szamana. Chwilowo wstrzymał się z wyłożeniem swoich propozycji, czekając czy jego współpracownicy w ogóle będą rada jego pomysłowi. Chociaż może ten kłopotliwy uciekinier był mądrzejszy niż podejrzewali i specjalnie zostawił mylącą ich wskazówkę? Nie omieszkał się podzielić swoim pomysłem z towarzyszami. - Z drugiej też strony, musimy wziąć pod uwagę, że szaman dobrze wie, czego my tu szukamy i pozostawia zmyłki. Ponieważ, jakby spojrzeć na to z tej perspektywy, to ten trop jest aż za wyraźny. Skoro ten koń dał radę tyle uciekać przed naszym stadem, to nie może być aż tak nieostrożny, aby zostawić coś takiego. - powiedział rzeczowym tonem, znów obrzucając wzrokiem to aż nazbyt oczywiste coś. | |
| | | Francesinha Wojownik
Posty fabularne : 57
| Temat: Re: Żyzna łąka Pią Maj 31, 2019 8:48 pm | |
| Ze śladowym entuzjazmem przyglądał się znalezisku Nuntiusa. Za cholerę nie miał pojęcia, do czego miałyby służyć owe roślinki i amulety, były jednak wyraźnym śladem bytności w tym miejscu szamana. Tak, cóż jednak z tego, skoro wciąż nie pochwycili jego samego? Nie mogli przecież potraktować tych przedmiotów jak tropów i po ich śladzie dotrzeć do obecnego miejsca pobytu zbiega. Dlatego propozycja Calore'a, chociaż perspektywa wystawania w ukryciu, w pobliżu łąki przez długie godziny a może i dni nie była ani trochę zachęcająca, była prawdopodobnie najrozsądniejszym, co mogli w tej sytuacji zrobić. - Myślę, że zasadzka to dobry pomysł - podzielił się swoją opinią, przyciszając głos - Na wszelki wypadek moglibyśmy udać, że odchodzimy, by wrócić tu w zaraz w bardziej dyskretny sposób. Na wypadek, gdyby nas obserwował. Nie bardzo wierzył w tą ewentualność. Dlaczego z całej wielkiej dżungli mieliby trafić na samego szamana w absolutnie pierwszym miejscu, w jakie się udali? To było raczej mało prawdopodobne. Mimo to, nie powinni rezygnować ze środków ostrożności, jeśli jest szansa że oszczędzi im to sporo godzin roboty. Jednak już kolejna uwaga kasztana wydała mu się niewarta rozważania. - Nie sądzę, aby tak było - wyraził swoje wątpliwości - Jeśli dobrze zrozumiałem, nikt się nim nie interesował od wielu miesięcy, prawda? Nie mógł przewidzieć, że właśnie teraz ktoś zacznie do szukać, a nawet jeśli zorientowałby się o naszej obecności, nie zdążyłby zostawić tu niczego. - Zastanowił się przez chwilę - No chyba, że porozrzucał takie fałszywki po całej dżungli, na wszelki wypadek. Tylko jaki miałby w tym cel? Przecież te przedmioty i tak raczej nie doprowadziłyby nas donikąd. Zresztą, nie mam pomysłu, co innego poza czekaniem możemy zrobić. Nie mamy innych punktów zaczepienia. Prześlizgnął wzrokiem po swoich towarzyszach, by dowiedzieć się, co myślą. Może któryś z nich ma jednak jakąś inną, lepszą propozycję?
| |
| | | Nuntius Wojownik
Posty fabularne : 31
| Temat: Re: Żyzna łąka Sob Cze 01, 2019 11:14 pm | |
| Za jedną z wielu identycznych gałęzi Nuntius odkrył coś niespodziewanego. Kilka pęczków ziół i przedziwne przedmioty, przypominające nieco kości, jednak jakby wyrzeźbione. Szybkim spojrzeniem ogarnął znalezione przedmioty i podniósł łeb, w celu powiadomienia towarzyszy. - Znalazłem coś - nie włożył w to zbyt wiele entuzjazmu, ponieważ dokładnie tego się spodziewał - ktoś musiał znaleźć jakiś ślad. A że akurat padło na niego, mógł się tylko cieszyć. Nie podniósł żadnego z przedmiotów, nie chcąc ich uszkodzić ani sprowadzić na siebie szamańskiego gniewu. Chociaż w sumie mamy go porwać i odebrać mu ten artefakt, więc to już chyba nie zrobi różnicy. Kary spojrzał po wojownikach, słuchając ich słów. Mieli sporo racji, nikt nie mógł im tego odmówić. Jednak też miał w tej sprawie coś do powiedzenia. - Nie zostawiłby tu raczej umyślnie swoich rzeczy, to oczywiste. Zatem albo są u przypadkiem, albo zostawił je w pośpiechu, nie mając wyboru. Być może uciekał przed kimś, może przed nami, przez co został do tego zmuszony. Być może jego teza nie była porażająca, ale wystarczająco realistyczna, by mogła wydarzyć się naprawdę. Młody uśmiechnął się leciutko, zadowolony ze swoich słów. Nie chciał, by reszta uważała go za bezużytecznego lub bezmyślnego. Zasadzka wydaje się być dobrym pomysłem, zakładając, że te rzeczy są dla niego na tyle ważne. - rzucił jeszcze raz okiem na znaleziska - Na takie z pewnością wyglądają. Poza tym, jeśli mamy do czynienia ze starym szamanem, to możliwe że po prostu u schyłku wieku zdarza mu się czasem coś zgubić albo mieć problemy z szybkim poruszaniem się, co zdecydowanie wyjaśniałoby te przedmioty w krzakach. Skoro nie mamy innego pomysłu, to jestem za zasadzką. Kary rozejrzał się dookoła, szukając dobrych miejsc na kryjówki lub zasadzki, z których mogliby teraz skorzystać. Nie było takich miejsc zbyt wiele w bliskiej odległości. Jeden z nas mógłby schować się za głazami. Jest też kryjówka w krzakach, choć może być nieco bolesna. - skrzywił się, widząc malutkie kolce na gałęziach, które z pewnością nie zapewniały masażu skóry. - Widzicie coś jeszcze? | |
| | | Admin Admin
Posty fabularne : 289
| Temat: Re: Żyzna łąka Sro Cze 05, 2019 6:30 pm | |
| Gdy trwało naradzanie i wyciąganie wniosków ze znaleziska, coś szeleściło nieopodal. Nie był to jednak dźwięk na tyle wyróżniający się, aby zwrócić na niego uwagę. W końcu ucichł, a wojownicy schowali się w wybranych miejscach, decydując się poczekać. O dziwo nie minęło wiele czasu, a cichy odgłos kroczenia przez las dotarł do ich uszu- nie zapowiadało się to na małe zwierzątko. Z gąszczu wyłonił się koń- jasnej maści, izabelowaty. Podszedł uważnym krokiem do krzaków, gdzie wcześniej zostały znalezione ślady. Jedno było zastanawiające- zapach i wygląd mówił, że to klacz. Nieznajoma poderwała się, kiedy do jej nozdrzy doszedł zapach innych koni. Rozejrzała wokół, wciągnęła powietrze w chrapy i odwróciła się, próbując ulotnić się stąd jak najszybciej. Czy wojownicy powinni ją zatrzymać? | |
| | | Calore Wojownik
Posty fabularne : 42
| Temat: Re: Żyzna łąka Pią Cze 07, 2019 11:24 pm | |
| Pokiwał głową na słowa swoich towarzyszy, jedynie tak je komentując. W jego umyśle już odbywały się zaawansowane kalkulacje i obliczenia. - A więc ustalone, zasadzka. - mruknął pod nosem, niezbyt przejmując się czy jego towarzysze słyszą co mówi. Taksował wzrokiem każdy szczegół otaczającego ich krajobrazu. - Proponuję objąć oddalone od siebie pozycje, aby mieć lepszy ogólny widok i w razie pojawienia się kogoś, otoczyć go. - powiedział i już zaczął zmierzać w stronę upatrzonego dla siebie stanowiska. - Ja zajmę to miejsce. - i nie marnując ani chwili usadowił się za kilkoma skałami, które dodatkowo porastał bluszcz. Idealny kamuflaż. Przybrał wygodną, acz gotową do wszelkiego działania fizycznego, pozycję i czekał.
Nawet nie kilka chwil później, jego uszy zastrzygły wychwytując podejrzany dźwięk. Ostrożnie odchylił kilka liści, aby móc lepiej się przyjrzeć. Ku jego zdziwieniu zamiast podstarzałego ogiera ujrzał klaczkę, wcale nie tak wyniszczoną czasem, o czym świadczyły jej jasno widoczne możliwości fizyczne. Kurwa mać!, pomyślał, gdy ta coś poczuła, usłyszała lub zobaczyła. W takim wypadku nie było już możliwości o subtelnym śledzeniu nieznajomej, co skutkowałoby byciem doprowadzonym do kolejnej poszlaki, jak nie samego szamana.
Cal, pozostawiony bez wyboru, zerwał się z miejsca do szaleńczego galopu niczym najlepszy Folblut po otworzeniu się bramki startowej. Nie mogli przecież dać jej uciec! Wbijając swoje smoliste kopyta w ziemię, biegł bez tchu, dziękując za wszystkie przećwiczone treningi. Zaraz jednak staną między ścieżką a klaczką, licząc, że jego koledzy zaraz otoczą ją z reszty stron. Pozwolił sobie na regeneracyjne otrzepanie się i od razu potem skupił swój uważny wzrok na izabelowatej. Powinien zadać jakieś pytania? Przecież nie łudził się, że ta, jeśli współpracuje z szamanem, powie im prawdę. W takim wypadku więc powinni zawlec ją przed oblicze Devraja? A może to ona była szamanem? Wszyscy wyobrażali go sobie jako starowinkę, co działało jedynie na korzyść izabelowatej. Pozwolił w tej kwestii popisać się towarzyszom. | |
| | | Francesinha Wojownik
Posty fabularne : 57
| Temat: Re: Żyzna łąka Nie Cze 09, 2019 9:08 pm | |
| Zajął swoje miejsce obserwacyjne i rozpoczął skanowanie terenu z użyciem wszystkich zmysłów. Praca zapowiadała się na naprawdę żmudną, ale przez kilka lat swojego życia zdążył wypracować sobie na tyle sprawnie działający system samodyscypliny, że stanie w bezruchu i z zachowaniem najwyższej czujności nie stanowiło dla niego specjalnego problemu, nawet, jeżeli miałby to robić godzinami.
O dziwo, wcale nie było takiej potrzeby. Słońce ledwie zauważalnie przesunęło się po niebie, a już trzej wojownicy mogli wyczuć czyjąś obecność. Frances poruszył się bezszelestnie, zdziwiony, kiedy dostrzegł jasną, obcą klacz. Nie spodziewając się najwidoczniej zasadzki, bez zachowywania szczególnej ostrożności od razu skierowała się do miejsca, gdzie przed momentem wszyscy trzej oglądali pozostawione przez szamana dziwne talizmany. Kasztan początkowo zamierzał poczekać, co zamierza z nimi zrobić, jednak klacz ewidentnie nareszcie wyczuła ich obecność. Spięła się, jakby gotowa do biegu i w tym momencie ze swojej kryjówki wypadł Calore. Fran prychnął z podziwem nad sprawnością ciemnego kasztana, ponieważ podczas gdy on sam ledwie zdążył podjąć jakiś zamiar działania, tamten już stał przy nieznajomej, odcinając jej jedną z dróg ucieczki.
Frances dołączył do niego pospiesznie, by nie dać klaczy prysnąć drugą stroną. Teraz musiałaby się nieźle nagimnastykować, by minąć obu rosłych wojowników i dać nogę w dżunglę. Jeżeli dodać do tego jeszcze Nuntiusa, podejrzana osobniczka nie miała żadnych szans.
Fran rzucił Calore'owi pytające spojrzenie, widząc jednak, że tamten milczy, postanowił wziąć na siebie ciężar prowadzenia przesłuchania. - Na pewno zdajesz sobie sprawę, że znajdujesz się na terenach Stada Tańca Płomieni - zaczął, starając się utrzymać chłodny, pozbawiony emocji ton - To jest właśnie ten moment, kiedy mówisz nam grzecznie kim jesteś i co tu robisz. Patrzył na izabelowatą z góry, jak zresztą na większość końskiej populacji. O, z pewnością nie czuła się teraz zbyt komfortowo, otoczona ze wszystkich stron przez rosłych, budzących trwogę wojów. Chociaż oczywiście, w gestii Francesa i całej reszty nie było wyrządzanie jej żadnej krzywdy bez zgody Devraja, ona oczywiście nie mogła o tym wiedzieć. Ich zadaniem było teraz wyciągnięcie z niej informacji, a następnie doprowadzenie przed oblicze władcy. - Dlaczego interesują cię te tutaj... przedmioty? - Wskazał pyskiem na ukryte pod krzakami znaleziska - I skąd wiedziałaś gdzie ich szukać?
Frances miał kilka teorii. Kiedy Devraj powiedział im o szamanie, oczywiście wyobraził sobie końskiego staruszka, zdziwaczałego przez miesiące spędzone w samotności i ogólnie... nietypowego. Wydawało mu się nawet, że władca określił szamana słowem "stary". Ta klacz mogła jednak być jego pomocnicą, łącznikiem ze światem zewnętrznym, jeśli tamten zaszył się gdzieś i bał się nawet opuszczać samodzielnie swoją kryjówkę. Jeżeli tak właśnie było, wojownicy musieli zmusić ją do współpracy, by ta zaprowadziła ich do niego. | |
| | | Admin Admin
Posty fabularne : 289
| Temat: Re: Żyzna łąka Nie Cze 16, 2019 12:15 pm | |
| // Omijam kolejkę Nuntiusa, bo misja ciągnie się nam niemiłosiernie.
Błyskawiczny odwrót i pognanie galopem przed siebie nic nie dało izabelce- sprawniejsi i więksi wojownicy wyprzedzili ją, całkowicie zagradzając drogę ucieczki. Na jej pysku wymalowało się takie przerażenie, jakby miała za chwilę siłą woli odlecieć na wyimaginowanych skrzydłach. Patrzyła nerwowym wzrokiem to na Calore, to na Francisa, to na przybyłego później Nuntiusa. - Ja...- zająknęła się, po raz kolejny próbując zrywu i ucieczki. Rzecz jasna nie udało się. przywołana już do porządku, cała spocona ze stresu zerkała niewinnym wzrokiem na wojaków. Była bardzo ładna, jasnej maści, o długiej, jedwabistej i lśniącej grzywie. Zgrabna, długonoga, acz niewysoka... Prawdziwa piękność. - Jestem...- wstrzymała nagle powietrze. Upadła na kolana przed wojownikami, nie patrząc im w oczy, a jedynie zaczęła łkać. - Proszę... Nie róbcie mi krzywdy... Niczego złego nie zrobiłam! Ja tylko robię swoje, nikogo nie krzywdzę! Nie wchodzę wam w drogę!- ogiery mogły zauważyć, że wpadła w taką histerię, że aż zaczęła się trząść. - Nie prowadźcie mnie przed waszego władcę! Błagam!- nagle powstała, zbliżyła się do Francisa na dziwnie bliską odległość- ich pyski dzieliły jedynie centymetry. - Nieznajomy... Proszę, odprowadź mnie w bezpieczne miejsce... Odwdzięczę Ci się wszystkim, co mam!- ponownie załkała, zaczęła ronić łzy. Wlepiła proszące i przerażone oczy w kasztanowatego, wysokiego ogiera. | |
| | | Helios Wojownik
Posty fabularne : 31
| Temat: Re: Żyzna łąka Pią Sie 30, 2019 10:12 am | |
| //rozumiem, że już was tu nie ma
Szedł spokojnym krokiem, dysząc lekko. Upał dawał mu się we znaki, zwłaszcza w takim miejscu jak to, w którym się właśnie znajdował. Nie ma żadnego racjonalnego powodu, dlaczego tu przyszedł - na marne szukać tu cienia lub jakiejkolwiek ochrony przed parzącym słońcem i dojmującym żarem, ale po kilku tygodniach spędzonych na ukrywaniu się przed morderczą siłą natury postanowił wyjść na światło dzienne i wreszcie spojrzeć w niebo, a nie w melancholii przyglądać się monotonnym koronom drzew. Liczył na interesujące kształty chmur, które choć na chwilę zajęłyby mu czymś myśli, ale zawiódł się - nieboskłon był przytłaczająco pusty, jedynie ta wielka, ognista kula toczyła się po nim leniwie, tak leniwie jak on poruszał swoimi nogami. Zrezygnowawszy z pomysłu doszukiwania się obłoku na niebie, schylił głowę i zaczął skubać trawę. A raczej jej resztki, bo zdecydowana większość zielska zmarła śmiercią męczeńską w duchocie dnia. | |
| | | Nolimetangere zwykły koń
Posty fabularne : 16
| Temat: Re: Żyzna łąka Pią Sie 30, 2019 10:52 am | |
| Nie był pewien co bolało go bardziej- obity zad czy draśnięta duma. Co za banda swołoczy! Co za tępa hołota! Zero szacunku, zero zrozumienia! Wszystko przez tamtą wariatkę! Gdyby nie ona, całe stado jadłoby mu z kopyta! A teraz wszystko stracone, okazja przeminęła! Trzeba szukać czegoś nowego... Poirytowany, wędrował i wędrował aż zawędrował w jakieś chaszcze. Gorąco i duszno, ale trawa całkiem ładna. Westchnął ciężko, wznoszac oczy ku niebu. Może i wciąż nie ma wielbicieli stada, ale przynajmniej się naje. Dziarsko ruszył w kierunku najbujniejszej, najzieleńszej kępki, mamrocząc (dość głośno) pod nosem: "Uwaga, uwaga, idzie poeta! Przecina ten trawnik niczym kometa! Życie to taka jest już ruleta, Raz cię wielbią, raz cię bije kobieta." W swoim artystycznym zamyśleniu, nawet nie zauważył stojącego tuż obok białego konia. | |
| | | Helios Wojownik
Posty fabularne : 31
| Temat: Re: Żyzna łąka Pią Sie 30, 2019 11:30 am | |
| Jego bezmyślne skubanie trawy przerwał cichy dźwięk czyjegoś głosiku. Podniósł głowę, rozglądając się za jego właścicielem. Czy to możliwe, że nie zauważył czyjegoś przyjścia? Wzruszyłby ramionami, ale że w tym wcieleniu było to co najmniej trudne, wykonał gest przypominający tę czynność. Chyba samotność i upał zawładnęły jego umysłem, który postanowił przerwać powtarzającą się od kilkudziesięciu dni rutynę i zafundował mu przesłyszenia. Już chciał wrócić do spokojnego pozbywania się pozostałości po trawie na tej biednej, wysuszonej łączce, gdy ujrzał malutkie stworzonko nie sięgające mu do połowy nóg. Potrząsnął głową upewniając się, że to nie kolejne twory jego umysłu. Ale nie. Ten kurdupelek naprawdę tu jest. Ruszył w jego stronę, starając się jak najciszej stawiać kroki. Bał się, że głuche uderzanie jego kopyt o wysuszoną ziemię ogłuszy tego biednego konika. - Zgubiłeś się? - zapytał głupio, nie dbając o jakąkolwiek dumę. W końcu nawet nie wiedział, czy to zwierzę to na pewno koń. Może to jakaś przedziwna odmiana zająca? Trącił go delikatnie nosem sprawdzając, czy się rusza. Bał się, że przy użyciu najdrobniejszej siły jego drobne ciałko wywróci się na ziemię i jeszcze krzywdę sobie zrobi. | |
| | | Nolimetangere zwykły koń
Posty fabularne : 16
| Temat: Re: Żyzna łąka Pią Sie 30, 2019 12:14 pm | |
| "EJŻE! Co to za maniery! Zabierz mordę, do cholery!" Zawołał oburzony, wściekle plując w połowie przeżutą trawą. Odsunął się od ogiera na parę metrów. Czyżby był to kolejny pacan ze stada oszołomów? Jego niekulturalne powitanie mogło świadczyć o przynależności do takowego motłochu. "Nie, nie jestem zagubiony," Ofuknął nieznajomego. "Orientacja ma bez skazy Rzadko mylą mi się strony W życiu'm zbłądził maks dwa razy." Majeststycznie potrząsnął grzywą, łypając złowrogo wokół. Czemu Wszechświat się na niego uwziął i postanowił zsyłać mu dziś same ciemnoty? Potrzebny mu był ktoś światły, do pioruna! Czy to tak wiele? Poirytowany wrócił do skubania trawy, zerkając w stronę ogiera. Wolał go mieć na oku. Nie miał zamiaru po raz kolejny dzisiaj fruwać. A może powinien jakoś zagadać? Kulturalniej i milej by było. Może ten osobnik, mimo niemiłego pierwszego wrażenia, jest bardziej zaawansowany intelektualnie niż ci, którzy wcześniej mu się napatoczyli? Nikt nie jest perfekcyjny (oprócz niego oczywiście), każdemu zdarzają się takie niezręczne wpadki. A może należy do jakiegoś mądrzejszego stada? "Powiedz mi no, przyjacielu," Uśmiechając się ślicznie, podniósł głowę przerywając konsumpcję leśnej roślinności. "Pókim w las ten zaszedł, nie widział'm was wielu, Kimże jesteś? Gdzież bracia twoi? Co za stado tu swawoli? W takim brzydkim, parnym lesie, Czy komuś tutaj mieszkać chce się?" | |
| | | Helios Wojownik
Posty fabularne : 31
| Temat: Re: Żyzna łąka Pią Sie 30, 2019 12:32 pm | |
| Odsunął pysk w nagłym zrywie zdziwienia i przestrachu. To małe się rusza! I jeszcze krzyczy! Na niego? To małe stworzenie śmiało podnieść na niego głos? - Skąd w tobie tyle pewności siebie? - zapytał kąśliwym tonem. - Zdajesz sobie sprawę, że mogę cię zgnieść jednym ruchem kopyta? Istotnie, niecodziennym zjawiskiem był ten krasnal. Mały, złośliwy, jeszcze ugryźć może i wierszem gada! To chyba rzeczywiści jakieś zwidy. Kto by pomyślał, jak pomysłowy i oryginalny może być mózg Heliosa. Wolałby jednak nie dostawać od niego więcej takich niespodzianek. Miło było oderwać się od tej ciszy i samotności, ale wizja gadania z przewidzeniem do niego nie przemawiała. Jeszcze nawinie się jakieś prawdziwe stworzenie i uzna go za wariata. Może klacz? Okazja do szybkiego numerka ma mu minąć przez jakiegoś karła, jeszcze nieprawdziwego? Odsunął się więc i, jak gdyby nigdy nic, zaczął ponownie jeść trawę. Kątem oka widział, że koniowate też oddało się tej czynności. Sapnął z ulgą. Ale co to? Twór umysłu znów się do niego zwraca? Miał ochotę parsknąć śmiechem, słysząc określenie, jakiego użył jego wyimaginowany rozmówca. Jednak tego nie zrobił. Jego kultura, szerzej obecna w towarzystwie prawdziwych, poważnych stworzeń, odezwała się i w tej sytuacji. Nawet nieprawdziwy, ale w końcu odrobina szacunku się należy. - Należę do stada Tańca Płomieni - powiedział dumnie, wciąż próbując zachować powagę. Widok poważnej miny ogierka śmieszyła go niemiłosiernie. - A ty? Wspierasz szeregi karłowatych poetów z lasu obok? - zapytał bez cienia uśmiechu, mając cichą nadzieję, że siwy potraktuje jego wypowiedź poważnie. Będzie z czego się śmiać, oj tak. | |
| | | Nolimetangere zwykły koń
Posty fabularne : 16
| Temat: Re: Żyzna łąka Pią Sie 30, 2019 1:11 pm | |
| A jednak, kolejne ubogie umysłowo zwierzę. Alas, nieszczęsny on artysta! Jedyny przedstawiciel tej szlachetnej klasy! "Śmiej się śmiej, nędzny białasie, Prostacki, grubiański złamasie! Wszyscy 'steście tacy sami, Nie wytrzymam ja tu z wami! Nikt szacunku mi dać nie chce, Wszyscy chamy, durne leszcze, Troglodyci i bandyci, Wredne pały i łachmyci! Zemsta moja was dopadnie, Klątwa na was wszystkich spadnie, Mówię szczerze i nie zmyślam, Zabobonów nie wymyślam, Wasze płomienne pląsanie, Waszą zgubą wnet się stanie, Gdy wam isk'r za dużo skoczy I wypali wasze oczy. Cały las wam spłonie równo Pozostanie po was gówno." Prychnął, odwracając się by odmaszerować dokądś gdzie występuje inteligentne życie. Nie zamierzał marnować ani chwili dłużej w tych chaszczach i nawet ta smaczna, bujna trawa nie była w stanie zmienić jego zdania. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Żyzna łąka | |
| |
| | | | Żyzna łąka | |
|
Similar topics | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |