W galopie
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Szeroki Wąwóz

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2
AutorWiadomość
Fidelis
Duchowny
Fidelis


Posty fabularne : 54

Szeroki Wąwóz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Szeroki Wąwóz   Szeroki Wąwóz - Page 2 EmptyNie Maj 19, 2019 8:02 pm

Poczuł po raz kolejny smak tryumfu, kiedy następne jego ataki się powiodły, włącznie z tym kluczowym, choć cios nie okazał się tak silny, jak na to liczył. Nie dało się jednak ukryć, że Świadomy poczuł jednak oba udane natarcia dobitnie. Kusiło go, by oddać się wrażeniu przewagi i dać swojemu ciału trochę odpocząć, z trudem jednak opanował tę chęć, będąc tak samo jak przeciwnik przekonany, że w którymś momencie ich walka straciła charakter zwykłej bójki, a przybrała wyraz znacznie poważniejszy i zawisła nad ich karkami niczym czekająca na sygnał gilotyna. Fidelis tego nie przewidział. Chciał walczyć do końca, licząc, że w razie potrzeby wyratuje się inaczej – nie przewidział, że przypadkiem zamknie sobie dostęp do podobnego rozwiązania. Kołatało mu się więc z tyłu głowy, że jeśli tylko powinie mu się noga, walka skończy się dlań szybko, a wraz z nią i jego życie. Jego mięśnie poczynały słabnąć, pulsowały bólem od ciągłego napięcia i utrudniały skupienie. W ostatniej chwili udało mu się uniknąć ugryzienia, poczuł dosłownie jak zęby muskają jego sierść i cwałujące w jego piersi serce jakby zamarło na moment, spłoszone. Zdołał przytrzymać ogiera w miejscu, kiedy ten podjął próbę zrzucenia go z siebie, ale po tym wysiłku nie był już w stanie powstrzymać go raz jeszcze. Świadomy, choć zraniony dotkliwiej, wciąż pozostawał lepiej zaprawiony w boju od niego i posiadał lepszą znacznie kondycję od Fidelisa. Wymknął mu się, przełamał opór, choć nie bez trudności, pozbawiając siwka równowagi, której nie zdołał w porę złapać, zbyt przejęty faktem, że właśnie stracił swą korzystną pozycję. Z sapnięciem opadł ciężko na ugięte napięstki, czując przy tym pulsujący ból w ugryzionej wcześniej pęcinie. Zachwiał się niebezpiecznie, ale udało mu się nie przewrócić zupełnie i zaraz natychmiast podniósł się na nogi, odszukując spojrzeniem sylwetkę przeciwnika. Zmęczenie poczynało mącić mu w głowie i spowalniać umysł, z trudem pozostawał jeszcze czujny. Zauważywszy, że miał to szczęście odzyskać balans pierwszy, desperacko zmusił się, by znów do ogiera doskoczyć, wolniej jednak niż by chciał, bo był zmuszony oszczędzać przednią nogę; ugryzienie okazało się boleśniejsze, niż mu się początkowo zdawało. Pomimo utrudnionego poruszania się, spróbował rozpędzić się na tyle, by staranować Świadomego. Jednocześnie wyciągnął szyję, by w razie niepowodzenia przynajmniej wgryźć się w jego grzbiet możliwie jak najmocniej. Jeśli świadomy stracił równowagę, przygniótł go, szukając zębami dostępu do zakrwawionej krtani; jeśli nie – sięgnął w stronę łopatki, chcąc na razie oszczędzać siły, zamiast próbować bardziej wymagających manewrów.

Żaden z ataków się nie powiódł.
~Alys
Powrót do góry Go down
Etoilé
władca | medyk
Etoilé


Posty fabularne : 119

Szeroki Wąwóz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Szeroki Wąwóz   Szeroki Wąwóz - Page 2 EmptyNie Maj 19, 2019 8:54 pm

HP: 52 (5 - intensywne krwawienie)

Bynajmniej, nie było mu łatwo. Mocno zraniona krtań, przez którą z trudem przechodziło powietrze, ciągłe ataki kaszlu krwią i wiele ran, z których intensywnie wylewała się czerwona ciecz, to wszystko poganiało go niczym śmiertelny zegar. Myśli w jego głowie kręciły się niczym zębatki, jedna nakręcała drugą, bez końca. Popadł w wir przerażenia pomieszany ze wściekłością, krew chwilowo zalała mu oczy. Opanował się szybko, potrząsnął łbem. Nawet, jeśli uda mu się przetrwać to starcie, nie będzie szansy, aby wyjść z tego bez szwanku. Wątpił, aby miał okazje długo pożyć. Nawet najwytrawniejszy medyk nie będzie w stanie uratować go, a wszystko ze względu na tę nieszczęsną krtań. Ah, jakże to niesprawiedliwe! Mógłby kontynuować swój żywot, ciesząc się strachem, który niósł. A tak? Jeszcze zaledwie kilka dni, jeśli w ogóle. Dni bólu, strachu o własne życie. Niczym Fidelis, nim Ines zlitowała się nad nim i przyjęła we własne szeregi. Zgrzytnął zębami, zły. To porównanie, które sam na siebie wydał bolało go znacznie bardziej niż rany na jego ciele. Nie, nie był jak Fidelis. Był samozaparty, a co najważniejsze - piękny. No właśnie, był. Wolał nie myśleć, jak prezentował się w tym momencie. Cały zakrwawiony, opluty krwią, z rozwalonym gardłem i ugryzieniami i kopniakami na całej swojej szerokości. Siwek wcale nie prezentował się lepiej, chociaż przynajmniej jego pysk był pozbawiony tej okrutnej barwy czerwieni.
Wydał z siebie automatyczny kwik radości, gdy udało mu się zrzucić z siebie to niewielkie, ale nadzwyczaj ciężkie ciałko jabłkowitego. Ile on je, do jasnej ciasnej? Od razu jednak pożałował tego pisku. Jego gardło nie było gotowe do wydania jakiegokolwiek dźwięku. Na nowo zakrztusił się krwią, jednak nie tracił czujności. Podziękował samemu sobie, że udało mu się uprzednio ugryźć przeciwnika w kopyto. Gdyby nie to, z pewnością na nowo leżałby na ziemi. Na szczęście osłabiony ogier nie zdążył dosięgnąć go, a Świadomy, mimo wylewu krwi z jego pyska, zdążył go uniknąć. Fidelis, który z pewnością stracił równowagę, nie mógł być najlepiej przygotowany na atak, który za chwile miał nastąpić. Skarogniady (jeśli wciąż można go tak nazwać, prędzej czerwonawy) wykonał szybki krok w stronę chybotającego się siwego i ugryzł go w zraniony zad. Następnie, nie sprawdzając, czy ten atak się udał, rzucił się na niego, wykorzystując swój impet i wielkie ciało i próbując przewrócić go. Jeśli udało mu się to zrobić, przygniótł kopytem jego czaszkę, dokonując ostatecznego ciosu. Jeśli nie udało mu się go przewrócić, ponownie ugryzł go w zad.


Udał się tylko drugi atak, odejmując Fidowi 8HP.
~Alys
Powrót do góry Go down
Fidelis
Duchowny
Fidelis


Posty fabularne : 54

Szeroki Wąwóz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Szeroki Wąwóz   Szeroki Wąwóz - Page 2 EmptyPon Maj 20, 2019 9:35 pm

Wykonywali szereg manewrów w ciągu sekund, które zdawały mu się trwać wiecznie. Czas spowalniał, jakby powstrzymywany biegiem myśli, starających się nadążyć za wydarzeniami, z czasem jednak na prędkości traciły wykonywane ruchy. Fidelis czułe się, jakby poruszał się wręcz pod wodą – jakby powietrze stawiało mu równie duży opór i obniżało i tak już przeciętną zwinność. Na jego szczęście przeciwnik również doświadczał skutków tego konfliktu i zmęczenia. W którymś momencie przebiegło mu przez myśl, że jutro – jeśli w ogóle dane mu będzie jutrzejszy dzień poznać – dopiero poczuje w pełni efekty tej potyczki. Ferwor walki i nadmiar doświadczanego bólu działały na pewien sposób znieczulająco. Rwało go mocno w miejscach, gdzie tkanka została rozdarta i szczypało tam, gdzie przyłożono mu kopytem, ale ból sam w sobie jakoś mu jeszcze umykał, zaskakując tylko co jakiś czas mocniejszymi ukłuciami, kiedy emocje opadały przed kolejnym zerwaniem się do biegu. I, oczywiście, znieczulająco działało zmęczenie. Ograniczało zakres jego atencji, a siłą rzeczy musiał skierować ją na poczynania przeciwnika, zamiast frapować się własnym cierpieniem. Poczynało mu już szumieć w skroniach, dzwonić w uszach, zapierać dech w piersi – ale w ograniczonym stalowymi ramami okienku uwagi mieścił się głównie wróg. Który zresztą teraz, nie mniej obity i raniony niż on sam, nie robił już aż takiego wrażenia jak wcześniej; nie był już piękny, ale wciąż wprawdzie tak samo, jeśli właściwie nie bardziej, wzbudzał strach. Rozlazła plama krwi ciągnąca się wzdłuż szyi od jego krtani, spływająca na pierś i strużkami biegnąca po nogach, dodawała mu pewnej upiorności.
Skarogniadosz umknął mu dosłownie sprzed nosa i Fidelis nieopatrznie spróbował raptowne wyhamować; zraniona pęcina poddała się, noga nieposłusznie ugięła i omal się nie przewrócił. Wyczuwając ruch w okolicy zadu ugiął też zadnie nogi, powodując, że zęby przeciwnika strzeliły w powietrzu, tuż nad jego ciałem. Niestety, na ugiętych nogach nie był w stanie uchronić się przed taranującą siłą Świadomego i upadł pod jego atakiem niemal jak szmaciana, bezwładna lalka. Chwytał rozpaczliwie powietrze w rozdęte nozdrza, czując ciężki zapach krwi i kwaśny zapach potu, mając ochotę zwyczajnie się poddać. Było mu gorąco i nie był w stanie myśleć już zbyt jasno, jego ruchy poczynały ulegać bardziej bezładnemu instynktowi niż przemyślanym poleceniom jego łba. Kiedy dostrzegł zbliżające się do jego głowy kopyto, przerażony ratował się odchyleniem raptownie głowy, w ostatnim momencie. Potem, nie tracąc czasu, podjął próbę ugryzienia go w nadstawioną pęcinę, w ramach zemsty i desperackiej potrzeby zrobienia czegokolwiek. Następnie gwałtownie przetoczył się przez grzbiet na drugi bok, by uciec mu spod kopyt i jak najszybciej się podnieść. Spodziewał się, że ten doskoczy do niego natychmiast, zaciskając więc zęby oparł się na przednich nogach, stękając z bólu ze względu na ranną pęcinę, wierzgnął zadnimi nogami, by albo trafić nimi nacierającego przeciwnika, albo chociaż zniechęcić go do podchodzenia w tym momencie bliżej. Następnie odwrócił się, gotów spróbować ogiera ugryźć znów w szyję, możliwie jak najbliżej gardzieli, kiedy tylko wystarczająco się zbliży.

Udał się tylko ostatni atak, odejmując rywalowi 4 HP.
~Alys
Powrót do góry Go down
Etoilé
władca | medyk
Etoilé


Posty fabularne : 119

Szeroki Wąwóz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Szeroki Wąwóz   Szeroki Wąwóz - Page 2 EmptyCzw Cze 06, 2019 9:58 am

HP: 43 (4 - atak, 5 - intensywne krwawienie
Świadomy doskonale zdawał sobie sprawę z odczuwanego bólu. To niesamowite, jak niedobór krwi działał na jego ciało. Z każdą chwilą słabł, miał coraz mniej siły. Wiedział, że jeszcze długo nie wytrzyma. Pora zebrać się w sobie i przejąć inicjatywę, ale to zadanie było tak niezwykle problematyczne z krwawiącą krtanią. Jak ktokolwiek mógł pozwolić, aby coś takiego stało się z kimś jego pokroju? Brak szacunku, całkowity brak.
Kwiknął zdenerwowany, gdy dwa z jego ataków się nie udały. Kosztowało go to bardzo dużo siły, której i tak nie zostało mu dużo. Za to jego... Dwa również nie doszły do skutku. Wykorzystał to i zaatakował, gryząc go w zad, następnie kopiąc w słabiznę i ponownie gryząc, tym razem w brzuch. Nagle poczuł ugryzienie na szyi w tym okropnym, krwawiącym miejscu. Czerwona ciecz niewątpliwie zalała gardło jego przeciwnika, było jej za dużo, aby nie dostała się tam. Ale nie zmieniało to faktu, że uścisk był morderczy. Nie miał siły ani możliwości, aby się bronić. Unieruchomiony, każdy ruch przysparzał mu piekielnego bólu. Wiedział, że ogier w każdej chwili może rozerwać mu krtań, a ta myśl bynajmniej nie była przyjemna. Ale na ten moment nie był w stanie zrobić niczego, zupełnie niczego. Więc stał, uwieszony, nieruchomy, licząc na łaskę. Co za upokarzający moment! Jak tylko jego zdrowie wróci do normy, to zemści się na jabłkowitym. Nie miał najmniejszych wątpliwości, kto wyjdzie z tego starcia cało. Jego ciało było przyzwyczajone do bitek. Co prawda nie tak poważnych, a obrażenia, jakich doświadczył były śmiertelne, ale czy to adrenalina, czy zwyczajna głupota, ale nie widział innej opcji, jak powolne wracanie do kondycji. W końcu przeżył tyle walk, a Fidelis... Nie zdziwiłby się gdyby to była jego pierwsza. Technika nie była zbyt dobra, to jedynie fart poprowadził bieg ich bitki. Samo to, jak przedziwnie potoczyły się ich losy... Na samym początku ich spotkania Świadomy był wyraźnie górą, Fidelis nie miał najmniejszych szans. Czy to duma wzięła kontrolę nad ciałem skarogniadego? Nie... To fart, z pewnością.


Udały się dwa pierwsze ataki, odejmując Fidowi 16 HP.
~Alys
Powrót do góry Go down
Fidelis
Duchowny
Fidelis


Posty fabularne : 54

Szeroki Wąwóz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Szeroki Wąwóz   Szeroki Wąwóz - Page 2 EmptyPią Cze 07, 2019 12:23 am

Nie stać go było już na jakąkolwiek precyzję ataków – o ile do tej pory można go było posądzić o jej namiastkę, w tym momencie działał już niemal na oślep, nacierając z przymusu, z coraz mniejszym udziałem myśli i coraz bardziej desperacką gwałtownością. Nie zdołał go ugryźć ani kopnąć, ale fakty te ledwo otarły się o jego świadomość: był zbyt wyczerpany, by za tym nadążyć, a zamiast kalkulować wydarzenia chwili przeszłej, potrafił skupić się już tylko na tym, co nadchodziło. A przynajmniej starał się, bo i z tym poczynał mieć wyraźne problemy; sekundę dezorientacji przypłacił ostrym bólem w okolicy zadu, który wyrwał mu z gardła skrzekliwe parsknięcie, zaskoczone i poznaczone doświadczonym cierpieniem. Stracił na moment dech i wyraźnie skulił swą sylwetkę, kiedy zaraz potem otrzymał cios w słabiznę – tym razem uderzenie było znacznie dotkliwsze niż poprzednie wymierzone w to miejsce, a może Fidelis stał się nań wrażliwszy, odarty z cienkiego pancerza bojowej wytrzymałości. Zaskoczony siłą ataku, cofnął się o parę niezdarnych kroków, co szczęściem tylko oszczędziło mu kolejnego ugryzienia. Siwek nie mógł powstrzymać czegoś na kształt lęku przed Świadomym – skarogniadosz nie wyglądał dobrze, wciąż jednak potrafił atakować z żarliwością i dokładnością, jakiej jabłkowity długo nie mógłby się dalej opierać. Dlatego właśnie, kiedy – sam swoim powodzeniem zaskoczony – złapał go znów za gardziel w chwycie właściwie rozsądzającym, odetchnął w duchu z ulgą. Gorąca krew zalała mu pysk, wlała się istotnie do gardła i ledwo tego świadomy przełknął jakąś jej część, by uniknąć  zakrztuszenia, które było co najmniej w tej chwili niewskazane. Nie myślał o tym ani o cieple posoki spływającej mu po brodzie i szyi, ani o posoce Śwaidomego, ani o swojej. Nie myślał też o możliwym zwycięstwie, nie myślał o tym, jak blisko było przegranej. Poświęcił tę krótką chwilę na to, by zebrać resztki sił – trzymając przeciwnika w patowej sytuacji, walczył z wyczerpaniem, z drżeniem nóg i płytkim, rwanym oddechem. Pył, który dotąd kłębił się razem z nimi, począł opadać na ich nagle nieruchome ciała.
Fidelis nie zastanawiał się wcale, ani nad innymi możliwościami, ani nad konsekwencjami swojej decyzji. W innej sytuacji byłby może skłonny zgodzić się na targowanie – by się jednak targować, musiałby Świadomego puścić, a nie ufał mu w najmniejszym stopniu, żeby chociaż dopuścić do siebie taką możliwość. Było dlań jasne jak słońce, że własną nieustępliwością skarogniadosz nie pozostawia mu wyboru i stawia go pod murem, tak samo jak on jego. Przez tę krótką chwilę nagłego spokoju, tylko ich ciężkie oddechy grzmiały w uszach.
Wreszcie Fidelis raptownie zacisnął zęby, poprawiając uchwyt, chcąc zmiażdżyć w ugryzieniu jak największą połać tkanki i szarpnął wściekle, z gardłowym gniewnym odgłosem przemagając wyczerpanie.

Atak się powiódł odejmując rywalowi 4HP.
~Alys
Powrót do góry Go down
Etoilé
władca | medyk
Etoilé


Posty fabularne : 119

Szeroki Wąwóz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Szeroki Wąwóz   Szeroki Wąwóz - Page 2 EmptyNie Cze 23, 2019 10:36 pm

Wszystkie myśli ogiera sprowadziły się do jednego - przetrwać. Nie spodziewał się że to starcie zajdzie tak daleko. Z własnymi umiejętnościami i szczęściem, które jak dotąd mu sprzyjało, nie widział opcji, aby los zgotował mu coś takiego. Przewidywał, że walka skończy się już dawno, a zwycięstwo będzie bezapelacyjnie po jego stronie. Cóż, jak widać życie nie zawsze idzie po naszej myśli. Ale zawsze idzie. Pomyślnie lub nie, ale wciąż do przodu. Tak teraz wygląda na to, że miało się dla niego zakończyć. Przeczucie to wbiło się do jego umysłu i zasiało przekonanie, że już po nim. Tak jak wcześniej bronił się przed załamującymi myślami zaciekle, tak teraz prześladowały go niczym igiełki, co rusz wbijające się w jego skórę i powodujące niewielkie, powierzchowne rany i doprowadzające do szału. Nie potrafił poradzić sobie z natłokiem negatywnej energii, która jak dziki żywioł siała spustoszenie w jego umyśle. Zresztą, nie tylko w umyśle - zdawało się, że jego ciało również powoli odmawia posłuszeństwa.
Zęby jabłkowitego na jego gardle dawały o sobie znać nie tylko palącym bólem w krtani. Krew zlewała mu się po przełyku, zalewała wnętrzności. Począł przeraźliwie kaszleć, instynktownie pozbywając się jej, a tym samym coraz bardziej rozdzierając swoje gardło. Szczęki ogiera zacisnęły się mocniej, z oczu skarogniadego spłynęły łzy. Gorzkie łzy porażki, upokorzenia, ale i strachu. Wiedział, że jego koniec jest blisko. Minuta, pół, a może sekundy dzielą go od utraty wszystkiego, na co pracował przez całe swe życie. Pozycja, poważanie, niczego innego nie miał. Wiedział, że nie był dobrym koniem. Egocentrycznym materialistą, żył chwilą. Brał z życia garściami, jak to głupiec sądząc, że nigdy się ono nie skończy. Śmierć zaskakuje nawet, jeśli zdawałoby się, że jesteśmy na nią przygotowani, ale trzeba było to przyznać - nikt nigdy nie jest na to przygotowany. Jakiekolwiek przekonanie, myśl, którą kierowaliśmy się przez ten skrawek czasu, w którym było nam dane zamieszkiwać ziemię, to znika. W głowie zostaje głupia pustka i właśnie ona zajmowała całą przestrzeń w umyśle Świadomego.
Nagle myśl. Jedna, jedyna myśl, która rozświetliła jego głowę niczym świeca w bezdennej otchłani. Jedno światełko, które uświadamia nas, że to ostatnia pociecha przed końcem. Skarogniady nie zamierzał jej lekceważyć. Do jego ślepi wstąpiło opanowanie. Wiele jest reakcji organizmu w chwili końca, ta również czasem się zdarza i miała miejsce teraz. Rzucił jabłkowitemu drwiące spojrzenie. Zabił. Jego żywot się kończy, ale Fidelis wciąż będzie musiał trwać, a jego marne życie będzie obciążała jedna myśl - morderstwo. Niewiele jest osób, które są w stanie żyć z krwią na kopytach, a on na pewno się do nich nie zalicza. Ta myśl umiliła Świadomemu chwilę, w której pożegnał się z tym okrutnym światem. Jedna myśl, która uświadamia nas, że to ostatnia pociecha przed końcem.

KONIEC POSTACI
Powrót do góry Go down
Fidelis
Duchowny
Fidelis


Posty fabularne : 54

Szeroki Wąwóz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Szeroki Wąwóz   Szeroki Wąwóz - Page 2 EmptyWto Cze 25, 2019 1:40 pm

W uszach dzwoniła mu cisza. Nieustępliwa i niemająca w sobie nic z błogości i spokoju, których w niej tak często poszukiwał – czuł się ogłuszony, jakby niewidzialny młot spadł na jego potylicę i roztrzaskał umysł na dziesiątki fragmentów, które osobno pozbawione były sensu. Stał nad ciałem poległego, szarpiąc się o równiejszy oddech, mając nagle wrażenie, że jego płuca są zbyt małe, że nie jest w stanie zaczerpnąć wystarczająco, że powietrze, nagrzane, lepkie i zakurzone, staje mu w  gardle. Świadomość tego, czego się dopuścił, nadeszła z opóźnieniem, z trudem przedzierając się przez dzwonienie odbijające się echem od wnętrza skroni. Przez jakiś czas patrzył wprost w martwe, pozbawione blasku oko Świadomego, zupełnie nieprzytomnie, zanim dotarło do niego, że drwina i próżność zasnuła nieprzenikniona próżnia – o tyle straszniejsza, że sam był jej twórcą. Być może powinien poczuć choć namiastkę tryumfu i satysfakcji, czuł jednak jedynie metaliczny smak krwi na języku, od którego zrobiło mu się niedobrze, i rosnącą w duszy pustkę, jakby powstającą na podobieństwo tej, którą oglądał w znienawidzonych szparach nieruchomych źrenic. Czekał na jakikolwiek zryw uczuć, na poczucie winy lub ulgę, lub nawet odrażającą radość, czuł się jednak jałowy jak pustynia, odarty z wszystkiego, co czyniło go czymś więcej niż bezmyślnym zwierzęciem. Rozszarpana gardziel szczerzyła do niego krwawe strzępy, jakby gotowa w odwecie rozpłatać na poły jego sumienie, ale choć stał długo i czekał – nic podobnego się nie wydarzyło. Ocknął się dopiero, kiedy kałuża ciemnej krwi dosięgła jego kopyt; miał wrażenie, że parzy go, jak rozgrzana niemal do temperatury wrzątku, a mimo to nie ruszył się, znosząc to uczucie nie z odwagą, nie ze strachem, tym bardziej nie ze skruchą, ale z rozczarowaniem osoby zaskoczonej własną emocjonalną i moralną niedołężnością. Zaszklone wejrzenie zakrył wreszcie powiekami, pochylony nad zwłokami Świadomego, czując jak drżą mu nogi, a żołądek wywraca się na lewą stronę, podrażniony zapachem krwi, potu i śmierci. Nie miał siły się ruszyć. Chciał się pomodlić, ale nie potrafił odnaleźć żadnych słów – nie stać go było na wspaniałomyślność prośby o opiekę nad duszą zamordowanego, ani tym bardziej na czelność błagania o miłosierdzie dla siebie. Choć zamknął oczy, widział wciąż otwarte oko skarogniadego nieboszczyka i czuł się, jakby pustka jego wejrzenia pożerała go z każdą chwilą coraz bardziej.

/ dziękuję, dziękuję, dziękuję! I love you
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Szeroki Wąwóz - Page 2 Empty
PisanieTemat: Re: Szeroki Wąwóz   Szeroki Wąwóz - Page 2 Empty

Powrót do góry Go down
 
Szeroki Wąwóz
Powrót do góry 
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
 Similar topics
-
» Wąwóz dzików

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
W galopie :: Stado Księżycowych Szczytów :: Skaliste Wybrzeże-
Skocz do: