|
| Wulkan - Zstąpienie bogów | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Lapis Świadomy | wojownik
Posty fabularne : 66
| Temat: Wulkan - Zstąpienie bogów Czw Kwi 11, 2019 5:22 pm | |
| O tym miejscu prawdopodobnie słyszałeś od małego. Ziemia wydaje się tu jakaś inna, cieplejsza, bardziej nasączona mocą pradawnych. Przed oczami maluje się piękny, ogromny wulkan. Ponoć wygasły. Czy na pewno? Przed wulkanem stoi kamienny ołtarz. Kto go tu ustawił i kiedy, tego nie wiadomo. Na jego bokach wyrzeźbione są nieznane nikomu runy oraz przedstawienia całej trójki bogów. To tu bogowie objawili się pierwszej Wyroczni Stada Delty Opalu. To tu także ją namaścili. Jest to symbol, ale także miejsce najlepszego połączenia z bóstwami. Odprawiane są tu rytuały, składane ofiary czy modlitwy pobożnych. Nie bój się, że zakłócisz spokój bogów, oni zawsze znajdą dla Ciebie czas. | |
| | | Lyra Duchowny
Posty fabularne : 48
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów Sro Kwi 24, 2019 4:43 pm | |
| Minęły już prawie trzy lata, odkąd Lyra trafiła do tej okolicy. Z początku było ciężko - musiała nauczyć się wielu nowych rzeczy i poznać kulturę, wiarę i historię koni dookoła, jednak dała radę i teraz mogła nazywać się członkinią społeczności. Dla jej rodziny wiara była obca: owszem, znali pojęcie bóstw, nawet zdarzało im modlić się w swój własny, prostu sposób do jakiegoś bytu o bezpieczeństwo, bujną roślinność czy pomoc, jednak nigdy nie było to nic, co możnaby nazwać poważną religią. Owszem, klacz słyszała od rodziców rzeczy typu “jeśli jesteś w niebezpieczeństwie, módl się do niebios o pomoc”, jednak nigdy nikt nie powiedział jej, czym lub kim są owe niebiosa i jak powinna się modlić. Tym większym szokiem było dla niej odkrycie, że żyjące w tej krainie konie nie tylko oddają cześć jakimś osobowym bogom, ale też ci bogowie mówią do nich, błogosławią ich i objawiają się im. Początkowo była dość sceptyczna, trzeba to przyznać. Nie rozumiała tego wszystkiego… Bo jak to? Ktoś przemawia do koni z góry, z obłoków? Z czasem jednak wszystko zaczęło w jej głowie nabierać sensu. Zrozumiała, czym dokładnie jest wiara i naprawdę uwierzyła we wszystko, co słyszała. Do tego stopnia, że zapragnęła sama oddawać cześć bogom jako duchowna i pomagać innym, zapewniając im ich błogosławieństwo. Dlatego też zjawiła się przy ołtarzu, tym samym ołtarzu, przy którym namaszczane są wyrocznie. W końcu w jakim miejscu lepiej jest się modlić, niż w miejscu najlepszego połączenia z bogami? Pojawiła się tu rankiem, kiedy rosa leżała jeszcze na ziemi. Poczuła się dziwnie mała przed tym ołtarzem, przed tą ogromną górą, która, gdyby bogowie tak zechcieli, najpewniej mogłaby porazić ją lawą i ogniem. Słyszała, że wulkan był wygasły, owszem… Jednak czy bogowie nie mają mocy sprawić, aby się to odwróciło? Na pewno mają. Wzięła głęboki oddech, stając tuż przed kamiennym blokiem. Przez chwilę podziwiała wyryte na nim runy i wizerunki bóstw, po czym zamknęła oczy i skłoniła się nisko, wysuwając przed siebie jedną z nóg, a drugą podwijając pod siebie. Dotknęła czołem ziemi, po czym po raz kolejny odetchnęła, próbując znaleźć w sobie odpowiednie słowa modlitwy. O bogowie - zaczęła w myślach, starając się zebrać w słowa swoje uczucia. Niby modliła się już wcześniej, ale nigdy w tym miejscu. Nigdy też nie były to jakoś bardzo poważne sprawy… Ten ołtarz onieśmielał ją, powodował, że z każdym spojrzeniem na niego wstrząsał nią lekki dreszcz. - Pozwólcie mi proszę godnie wam służyć. Pomóżcie mi w nauce, żebym była w stanie dobrze wypełniać waszą wolę i uczyć o niej innych. Wy, którzy jesteście łaskawi i chronicie nas od całego zła tego świata, wy którzy czuwacie nad nami wszystkimi dzień i noc… Proszę, od zawsze i na zawsze błogosławieni Bogowie, uczyńcie mnie narzędziem w swoich rękach. - Po zakończeniu modlitwy jeszcze przez chwilę dotykała czołem ziemi. Potem znów westchnęła głęboko i wyprostowała się, otwierając oczy i mrugając kilka razy, jakby nie była pewna, skąd się tu wzięła. Jeszcze przez kilka chwil stała w miejscu, wpatrując się w ołtarz, a kiedy wreszcie odwróciła się i odeszła kilka kroków, wyglądała na dość zamyśloną. | |
| | | Opium Wojownik
Posty fabularne : 74
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów Sro Kwi 24, 2019 5:11 pm | |
| Opium wracał przez całą noc z innego miejsca, w którym poznał oryginalnego konia zwanego Vagabond. Czy i on dotarł bezpiecznie na miejsce? Miał taką cichą nadzieje. Nie da się ukryć, że taka droga zmęczy nawet najsilniejszego wojaka, a co dopiero takiego amatora. Poranek nastał nie wiadomo kiedy, a jedynie ciepłe promienie słoneczne rozgrzewały nieco zziębnięty kark. Ogier uśmiechnął się, widząc z daleka wulkan. Doskonale wiedział co to za miejsce, o tak. Szedł i rozglądał się, a przy okazji jego szczotki na kopytach zbierały czystą, krystaliczną rosę. Ciężkie kroki Opiuma zapewne obudziły podziemne zwierzątka, krety i inne takie. Ptaki drapieżne latały na niebie, wyraźnie skupione i zapewne z głodnymi brzuchami - ich pora, pora karmienia. Z każdym nowym dniem, każdego poranka życie rodziło się na nowo, jakby był to ich pierwszy dzień na tej ziemi to było wspaniałe. W pewnym momencie na polu widzenia Opiuma zaczęła rysować się jakaś sylwetka, przypominała kogoś. Kogoś bardzo bliskiego nawet, ależ podobieństwo. Jednak po kilku kolejnych krokach spostrzegł, że to nie ten ktoś, o kim myślał. Zdążył zobaczyć, jak nieznajomy koń podnosi się z klęczek i odchodzi na bok. Ogier uśmiechnął się sam do siebie, cieszył się. Cieszył się, że ktoś odwiedza to miejsce. Podszedł właśnie na tyle blisko, że był w stanie określić płeć i rasę. Ciekawe te uszka. Pomyślał i posłał jej serdeczny uśmiech, a potem sam skierował się w stronę ołtarza i zrobił dokładnie to samo. Najpierw przywita bogów, a potem klacz. Dotykając ziemi czuł jej chłód, a sam zapach był przyjemny, łagodny dla nozdrzy. Czczę Was nieprzychylnie od dziecka, jesteście sensem mojego, a nawet naszego życia. Proszę z niebywałą troską o wyrocznie, abyście w porę nas ostrzegli ode złego. I dziękuje za wspaniałą pogodę. Pocałował ziemię i spojrzał ku niebu, uśmiechając się. Obrócił się do nieznajomej i podszedł niespiesznie. - Przepraszam, ale sama rozumiesz. Mrugnął oczami. - Kto ma pierwszeństwo. Dokończył, patrząc jej w oczy. - Wobec tego... Witam panią, czy na sercu już lżej? Nawiązywał do tego, że widział jak się modli. - Nazywam się Opium, zawsze służę pomocą. Zapewniał. - I... chyba nie znamy się jeszcze? Hm, czyżby kolejna dziura w pamięci? Nie, nie, nie - oby! Głos Opiuma był cichy, melodyjny. Nie chciał zakłócać spokoju tego miejsca, było święte. | |
| | | Lyra Duchowny
Posty fabularne : 48
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów Sro Kwi 24, 2019 6:11 pm | |
| Przybycie ogiera nie poruszyło jej w jakiś szczególny sposób. Owszem, zauważyła jego obecność, kiedy tylko odsunęła się od ołtarza, jednak widząc że samiec skupił się na modlitwie, odeszła kilka kroków w bok. Nie chciała mu przeszkadzać, zwłaszcza, że on także nie przerwał jej rozmowy z bogami. Odpowiedziała na jego uśmiech lekkim skinieniem głowy i nadstawieniem w jego kierunku uszu, jak i podobnym uśmiechem. Może nieco lżejszym i nieco łagodniejszym, ale nadal przyjaznym i serdecznym. Przez chwilę przemknęło jej przez myśl, że może powinna odejść i pójść w swoim kierunku, szybko jednak porzuciła tę myśl. Spotkania z innymi zawsze były ciekawe, nawet, jeśli Lyra była raczej typem samotnika z wyboru. Być może powinna wreszcie otworzyć się trochę i lepiej poznać konie z własnego stada - a przynajmniej podejrzewała, że ogier pochodzi z jej stada, skoro tak nieskrępowanie poruszał się po terenach do niego należących. No i odejście mogłoby być uznane za zwyczajnie niegrzeczne. A tego Lyra w żadnym wypadku nie chciała! Cierpliwie czekała, aż koń pozdrowi bogów i zwróci się do niej. Nie zajęło to specjalnie dużo czasu - wydaje się, że odrobinę mniej, niż jej własna modlitwa, choć musiała przyznać, że straciła rachubę czasu. Uśmiechnęła się lekko w odpowiedzi na jego przeprosiny. - Nie ma za co, to zrozumiałe. Nie przeszłoby mi przez myśl, żeby obrażać się za oddawanie należnej czci bogom. - Zmierzyła ogiera wzrokiem. Wyglądał na młodszego od niej, całkiem możliwe, że dopiero niedawno wszedł w dorosłość. Próbowała wysilić swoją pamięć, by przypomnieć sobie, czy już kiedyś spotkała go, jednak wydawało się, że faktycznie pierwszy raz się spotykają. Puściła mimo uszu jego pytanie o lekkość serca. Szczerze mówiąc, nie za bardzo rozumiała, czemu miałaby na nie odpowiadać. Wydawało się raczej swego rodzaju retorycznym zapytaniem, sposobem na zagajenie, niż faktycznym celem rozmowy. - Witaj. Jestem Lyra, miło mi cię poznać. - przedstawiła się. Mówiła dość cichym i spokojnym głosem, na tyle wyraźnie jednak, żeby rozmówca nie miał problemu z usłyszeniem czy zrozumieniem jej. - Odnoszę wrażenie, że owszem, po raz pierwszy się spotykamy. Pochodzisz z tego stada, prawda? - Wymownie rozejrzała się dookoła. Jeśli tak, byłoby to dość podejrzane, że ogier nigdy wcześniej nawet nie mignął jej w kącie oka, choć właściwie… Gdyby się zastanowić, Lyra faktycznie nie specjalnie starała się nawiązywać nowe relacja. Jakby się zastanowić, w ogierze było coś znajomego, charakterystycznego również dla terenów dookoła. Czy to zapach, czy jakiś inny podświadomy czynnik… Może fakt, że chyba tylko konie z ich stada oddawały taką cześć bogom, a powitanie najpierw ich zamiast innego konia przywodziło na myśl oczywiste skojarzenie. Fakt faktem, klacz była niemal pewna, że nie pomyliła się w ocenie pochodzenia obcego. No i jakby nie patrzeć, znajdowali się na ich terenach. Po co ktoś obcy miałby się tu zapuszczać? | |
| | | Opium Wojownik
Posty fabularne : 74
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów Sro Kwi 24, 2019 6:46 pm | |
| Wobec tego klacz sprawiała wrażenie dojrzałej, ale samemu ogierowi ciężko było wyliczyć jej dokładny wiek, ale czy to ważne? W każdym razie nie poczuła się urażona, jest dobrze. - Tak, tak. Mają pierwszeństwo w naszych sercach. I czy to nie wymówka? Czy to nie ucieczka od poszukiwania prawdziwej, namacalnej miłości? Nie. - Cieszę się, że to miejsce choć ma wiele lat, to nadal Tutaj stoi. Powiedział, a jego głowa na chwilę obróciła się w stronę ołtarza. - Z zewnątrz wydaje się taki kruchy i niepozorny, ale my dobrze wiemy co skrywa. Jego oczy wróciły do klaczy, patrzył kolejny raz w jej oczy - tak robił zazwyczaj, patrzył głęboko w oczy Swojemu rozmówcy, jakby chciał ujrzeć głębię. Uśmiechnął się. - Mnie również miło Ciebie poznać, każda znajomość zawsze coś w nas zmienia. Stwierdził. Lyra wybrała się o bardzo wczesnej porze, aby się pomodlić. Czyżby, aż tak jej dusza cierpiała? Może chciała przyznać się prędko do błędu? Lub zwyczajnie dawno się nie modliła, albo cokolwiek innego. Namiastka jego pytania została zwyczajnie pominięta przez klacz, a on sam nie miał zamiaru pytać drugi raz o to samo. - Pewnie. Zaśmiał się krótko, jakby to go nieco rozbawiło. Skoro i ona nie miała pewności, że go zna i należy do tego samego stada, mówiło tylko jedno - nowa persona. - Lyro, urodziłem się Tutaj. Posłał jej serdeczny uśmiech. - Lapis, oraz Lazuli to moi ojcowie. Tyle chyba wystarczy. - Masz kogoś bardzo bliskiego w stadzie? Nie wliczając każdego członka, który jest jak rodzina. - Siostrę, albo brata? Zapytał, a jego ogon trzasnął w prawą stronę. Zawsze chciał być blisko członków stada i wiedzieć o nich chociaż jakąś część, prawdziwą historię. Nie musieli, ale większość była chętna do opowiadania o sobie samym, a Opium odpłacał się tym samym. | |
| | | Lyra Duchowny
Posty fabularne : 48
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów Sro Kwi 24, 2019 7:52 pm | |
| - Oczywiście. W końcu to właśnie bogowie opiekują się nami i zapewniają nam zdrowie i długie życie, to oni towarzyszą nam, kiedy nikogo innego z nami nie ma. - westchnęła cicho, na chwilę pogrążając się w rozmyślaniach. Była przyzwyczajona do rozmów z namacalnym rozmówcą. Zwykle podczas swoich spacerów oddawała się rozmyślaniom, lub właśnie cichej modlitwie. Można powiedzieć, że Lyra dość specyficznie traktowała bóstwa. Owszem, odnosiła się do nich z ogromnym szacunkiem, ale widziała w nich głównie rolę opiekunów. Zwierzała się im i prosiła ich o rady, bardziej w sumie niż oddawała im czystą cześć. Bogowie chcieli dobrze dla tych, którzy byli im posłuszni i wypełniali ich drogę, a ich gniew spadał na tych, którzy w jakiś sposób ich urazili. Czy nie tak samo postępowali rodzice i rodzina? - Tak… To wspaniałe miejsce. Szkoda, że wygląda na dość opuszczone. O ile piękniej by było, gdyby pokryć je kwiatami… Ozdobić nimi ołtarz i obsadzić wszystko dookoła. - uśmiechnęła się nieco tęsknie, jakby wyobrażając sobie ten krajobraz pokryty wielobarwnymi plamkami. - Nawet zwykłymi zerwanymi gałęziami kwitnących drzew. Wtedy wszystko wydawałoby się bardziej… zaopiekowane. Chociaż tyle moglibyśmy zrobić, żeby odwdzięczyć się bogom za ich opiekę. - Nie. - odparła krótko na jego pytanie o rodzinę. Nie widziała większego sensu w opowiadaniu swojej historii i nie lubiła tego, postanowiła więc przemilczeć całą sprawę, jednocześnie krótkim machnięciem ogonem dając jakiś sygnał o nie drążeniu tematu. - Przybyłam tu samotnie prawie trzy lata temu, ale zwykle trzymam się na uboczu. Jesteś pierwszą osobą, jaką spotykam od dłuższego czasu, a jeszcze więcej czasu minęło, odkąd naprawdę z kimś rozmawiałam. Wolę chodzić własnymi ścieżkami tam, gdzie nikt inny nie chodzi. - Lyra nie należała do grupy osób mówiących wiele o sobie. Czasami podczas rozmowy nagle odchodziła, zainteresowana kierunkiem, w jakim podążały jej myśli, czasami w ogóle nie zaczynała rozmowy i jedynie przebywała z kimś w pogodnym, przyjaznym milczeniu. Teraz też zamilkła, patrząc ogierowi w oczy i lekko przekrzywiając głowę. Tak jak on, nie miała problemu z patrzeniem komuś prosto w oczy, być może nawet to wolała. W końcu to one są zwierciadłem duszy, prawda? | |
| | | Opium Wojownik
Posty fabularne : 74
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów Sro Kwi 24, 2019 9:38 pm | |
| ...kiedy nikogo innego z nami nie ma Te słowa były prawdą. Przez całe życie jednak warto postarać się, aby ktoś obok nas był. Kochająca partnerka, partner, dziecko, brat, siostra, a nawet przyjaciel. Ktokolwiek, kto znajdzie dla nas czas. Bogowie są ukojeniem samotnej duszy, ale też budują z nami silną więź, a więc czy to wystarczy, aby nie czuć się samotnym? Nie zawsze jednak przemówią do nas zrozumiałym głosem, nie przytulą, ani też nie zadziałają w jakikolwiek namacalny, materialny sposób. Zsyłają nam i tak tyle dobra, że grzechem byłoby oczekiwać więcej. - Staram się dbać o wszystkich, którzy mnie otaczają. Rzucił między jej słowami. Chwila, ale pomysł tej klaczy wcale nie był głupi! - Wiesz... chyba brakuje Tutaj tej kobiecej aury. Ja... Spojrzał to na nią, a potem na ołtarz. - Chyba nie mam takiego zmysłu estetyki, jakim został obdarzony Wasz wspaniały umysł. Uśmiechnął się, mówił prawdę. - Gałęziami zajmę się ja. Nie pozwolę, abyś przy mnie musiała dźwigać. Wiem, że nie jesteś dzieckiem, ale to już siedzi głęboko we mnie, taki mam charakter. Co w zasadzie nie jest wadą. Zaśmiał się wesoło. Był bardzo dobrze wychowany, ale też wiedział, że klacze są równie silne i odważne. Są dokładnie takie same jak my, no prawie... - Potrzebujesz pewnie czasu, żeby coś zaprojektować? Czy chciałabyś to zrobić dzisiaj? Dopytał, żeby dobrze się zrozumieć. Opium słuchał Lyry, a w trakcie westchnął ciężko. Kolejny koń, który trzyma się ma uboczu, bo lubi... mieć własne ścieżki. Nie było to złe, ani też dobre. Dlaczego? Przez chwilę Opium zastanawiał się, czy umysł tych osób jest bardzo oporny na to, że jednak zawsze muszą kogoś słuchać, ale przecież należy do naszego stada. Aczkolwiek wyraźnie podkreśliła, że lubi chodzić własnymi ścieżkami, tam gdzie nikt inny nie chodzi, o co chodzi, co się dzieje. Dlaczego tyle koni ciągle gdzieś ucieka, czy samotność to klucz do ich sukcesu? Ogier nie rozumiał, ale tolerował. Każdy jest inny, a każdy nowy przypadek zaczynał tworzyć pomału jakąś spójność. Bali się, że zostaną skrzywdzeni, dlatego owijają wokół siebie taką skorupkę samotności. Stwierdził Opium. - To szmat czasu, dlaczego tyle trzymałaś się na uboczu? Nie znam żadnej osoby ze stada, która byłaby nachalna do takiego stopnia, że trzeba się ewakuować. Starał się obrócić to w żart. - Ah, każdy z nas ma jakąś samotną ścieżkę, do której czasem się wybiera. Stwierdził. - Dekorujemy? Uniósł część nad okiem, jakby brew, a potem uśmiechnął się. | |
| | | Etoilé władca | medyk
Posty fabularne : 119
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów Sro Kwi 24, 2019 9:58 pm | |
| W krzakach nieopodal dał się słyszeć szelest. Liście zakołysały się, a pośród nich błysnęła plamka brązu. Trudno stwierdzić, czy to tylko złudzenie, czy też nie. Dziwne poruszenie w roślinności nie zwróciło uwagi konwersujących, którzy mogli uznać to za działanie wiatru. Niezauważona przez nikogo, cicho i powoli, z zarośli wyskoczyła wiewiórka. Rozejrzała się dyskretnie, rozeznając się w sytuacji. Kryjąc się pod roślinnością, zbliżyła się do klaczy i znienacka rzuciła się na jej zadnią nogę, wbijając pazury w jej pęcinę. Szybko wspięła się po kończynie konia i, znalazłszy się na zadzie, uczepiła się w niego i ugryzła go swoimi niewielkimi ząbkami. | |
| | | Lyra Duchowny
Posty fabularne : 48
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów Sro Kwi 24, 2019 10:37 pm | |
| Kiwnęła lekko głową na jego zapewnienie o dbaniu o wszystkich. Może faktycznie powinna częściej wychodzić do innych koni i nie zamykać się w sobie aż tak bardzo? Ale co poradzić: trudno otworzyć się na kogoś, kogo wcale się nie zna, zwłaszcza po tym, jak przez trzy lata trzymała się z boku. Westchnęła cicho i przysłuchiwała się reszcie jego słów. - Nie sądzę, żeby trzeba było jakoś specjalnie je projektować. Wystarczy zebrać ładny bukiet i ułożyć go na ołtarzu… Z gałęzi można stworzyć swego rodzaju nakrycie… Z iglastych albo liściastych i ułożyć je na całej długości. Gdyby znaleźć jakieś z kwiatami byłoby jeszcze ładniej… Ale trzeba by chyba odejść kawałek dalej, żeby je znaleźć… Kwiaty rosną niedaleko, więc może ja się nimi zajmę, skoro ty chcesz nieść gałęzie. - uśmiechnęła się lekko i zamachała ogonem. Rozejrzała się dookoła, spuszczając wzrok z ogiera. Na prawo mogła zobaczyć trochę kolorowych plam, a drzewa rosły stosunkowo blisko. Wskazała na nie głową, w niemym poleceniu, aby to z nich wziął gałęzie. Jakby się przyjrzeć, można było pomiędzy nimi wypatrzeć jakieś gałązki z kwiatami - mają szczęście. Już miała ruszyć w stronę łąki z kwiatami, kiedy poczuła, jak coś… wgryza jej się w tyłek? Wybałuszyła oczy, po czym nastąpiła faza kilku zdarzeń łatwych do przewidzenia. Lyra najpierw odskoczyła krok w bok, jakby w jakimś dziwnym tańcu, potem jej głowa gwałtownie odwróciła się do tyłu, próbując zidentyfikować zagrożenie, a następnie klacz wykonała dzikie strzelenie z zadu. Instynktownie pochyliła się do przodu, przednimi nogami zaparła się o ziemię, a jej tylne nogi poderwały się do góry razem z biednym, pogryzionym zadem. Wiewiórka, bo tym było owe diabelskie stworzenie, które postanowiło wgryźć się w pośladek biednej Lyry, została wykatapultowana do góry i w pewnym momencie zapewne uderzyła w ziemię, nie na tyle mocno jednak, żeby zrobić sobie krzywdę - za chwilę powstała z czystym mordem w oczach. Opętana jakaś, czy co? Klacz odskoczyła do tyłu, wybałuszając oczy i czujnie nadstawiając uszu w kierunku małego drapieżnika. Zarżała i ostrzegawczo tupnęła przednim kopytem, po czym cofnęła się kilka kroków i odkłusowała szybko na bezpieczną odległość, mierząc malucha podejrzliwym spojrzeniem. Opium chyba da sobie z nim radę... | |
| | | Opium Wojownik
Posty fabularne : 74
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów Sro Kwi 24, 2019 11:01 pm | |
| Opium słuchał przydzielanych zadań przez klacz, a jego wzrok notował co, gdzie i jak. - Dobrze, zatem każde ma Swoje zadanie. Zaśmiał się. Nie było co przedłużać, tylko brać się za robotę. Szedł obok klaczy, przyglądając się jej, a potem skierował się na bok w stronę drzew. Stanął na tylnich nogach, aby sprawdzić każdą gałęź po kolei, z niskich odgałęźników. Wybrał tę kruchą, która w zasadzie sama za jakiś czas spadłaby na ziemię. Nie chciał niszczyć przyrody, ale to było już skazane na uschnięcie. Jakby obumarło. Wziął całkiem pokaźna gałęź w swoje zęby i szedł z nią pod ołtarz, kątem oka zerkał jak radzi sobie Lyra. Zdążył posłać jej uśmiech, którego pewnie już nie zauważyła, a sama klacz zaczęła tańczyć? Opium stanął w miejscu i w sumie to nie byłoby nic dziwnego, jakby naszło ją na tańce. Szykuje się na jakiś rytułał? Hm… Aż tu nagle zobaczył jak coś poleciało w górę, a potem spadło na ziemię! - Już biegnę! Krzyknął, zaraz po tym jak rzucił kawał drewienka na bok. Oj, chyba nawet iglak stracił igły. Zaczął się rozpędzać, choć odległość nie była daleka, jego kopyta dudniły jakby biegło Tutaj co najmniej kilka koni. Dobiegł i nie tracąc rozgrzewki spojrzał na to co się działo, a raczej na... wiewiórkę? Była wściekła! Czy musiał odebrać jej życie? Musiał ją zranić? Jakby nie patrzeć, należało jej się. - Sio! Najpierw krzyknął na nią głośniej, nawet groźnie. Jednak ta niczym nie poruszona, ruszyła tym razem na Opiuma! Zaczął wywijać podobne susy, jak wcześniej robiła to klacz. Wiewiórka zaczepiła się w grzywie i tam zaczęła biegać i przygryzać, niczym wsza! Machał głową, jak słoń w cyrku! Wtem wypadła, chyba sama się już zmęczyła, aczkolwiek ogier tego nie zauważył, dalej wiercił się jak szalony. Zatrzymał się nagle, czując coś pod kopytem... Ogon! Wiedział, że to dobry moment, ale ciągle było mu jej szkoda... Jednak ta cholera nie chciała odejść w spokoju! Trzymając dalej, a raczej cisnąć jej ogon obrócił się zadem do klaczy, aby nie widziała tego przykrego widoku. Opium poniósł kopyto i zgniótł wiewiórkę. Poczuł ukłucie w sercu, nie było mu z tym dobrze. Na białej szczotce zostały ślady krwi. - Przepraszam... Wyszeptał nad jej ciałem, a potem podbiegł do stojącej klaczy. - Nic Ci nie jest? Zapytał. - Nie chciałem jej zabijać, ale nie było innego wyjścia. Całkiem możliwe, że miała wściekliznę, normalnie się tak nie zachowują. Gdybyś dostała gorączkę, to koniecznie udaj się do medyka. I co teraz? Czy Bogowie wybaczą? - Czy... chcesz dalej układać dekorację? Zapytał zmieszany jak dziecko. | |
| | | Lyra Duchowny
Posty fabularne : 48
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów Czw Kwi 25, 2019 8:51 pm | |
| Zwierzak wytrącił ją z równowagi, zszokował i przestraszył jednocześnie, ale nie na długo. Co prawda, kiedy strąciła z siebie wiewiórkę jej serce zaczęło walić dużo szybciej, a oczy rozszerzyły się, jednak Opium błyskawicznie poradził sobie z małym drapieżnikiem. Widząc, jak bez większego problemu zgniata malucha kopytem, wzięła głęboki oddech, przymknęła na chwilę oczy i westchnęła ciężko. Potem wróciła na swoje poprzednie miejsce, starając się zignorować zwłoki futrzaka. - Nie widzę powodu, żeby tego nie robić. - odpowiedziała cicho i uśmiechnęła się lekko, jakby chcąc w ten sposób dodać młodszemu ogierowi otuchy. Wiedziała, że stworzenia takie jak to prędzej czy później umierają, tak samo zresztą, jak konie. Skoro zechciała ich zaatakować, musiała zdawać sobie sprawę z ryzyka - a jednak nadal postanowiła rzucić się na Lyrę. Może sądziła, że klacz nie jest tak niebezpieczna, może nie zwróciła uwagi na Opium obok niej lub miała nadzieję, że nie zwróci na nią uwagi, pozostawiając srokatą samej sobie. Powód był nieważny - zakończyło się to śmiercią zwierzątka i choć rozumiała, że ogier może czuć się smutny lub winny, rozumiała również, że tak działa świat. No i gdyby nie pozbawili życia szkodnika, ten mógłby potem boleśnie pokąsać kogo innego, wywołując u niego wściekliznę. - Nie miej sobie za złe zabicia, czasami tak jest najprościej. Jeśli rzeczywiście była chora, być może oszczędziłeś jej cierpienia. Całkiem możliwe, że jej świadomość już dawno odeszła. Taka choroba nie przejdzie samoistnie, a nikt nie wyleczy takiego małego stworzenia, w dodatku agresywnego… Dobrze zrobiłeś. - powiedziała po chwili, uśmiechając się lekko. Naprawdę chciała podnieść ogiera na duchu, miała to w charakterze. Nie mogła obojętnie przejść obok kogoś cierpiącego. Po wygłoszeniu tego krótkiego wywodu skierowała się w stronę kolorowych plam kwiatów, gdzie zaczęła zrywać rośliny. Żółte żonkile, wielobarwne tulipany i inne ozdobne kwiaty, wszystkie ostrożnie chwytała zębami, układając pstrokaty bukiet. Kiedy uznała, że jest już odpowiedniej wielkości ruszyła znów w stronę ołtarza, gdzie przystanęła w oczekiwaniu na powrót ogiera z gałęziami. | |
| | | Opium Wojownik
Posty fabularne : 74
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów Czw Kwi 25, 2019 9:58 pm | |
| Motyw skrócenia cierpienia spodobał mu się najbardziej, bo w sumie choć klacz pewnie chciała być miła to miała rację. Ten zwierz niósłby choroby na inne, te młodsze. Młodsze na następne pokolenie i tak zasiałaby się zaraza, która mogłaby dotknąć nawet zwierzęta żyjące pod ziemią. Wścieklizna to wstrętna choroba, w sumie chyba wirus. - Dobrze. Wrócę po gałęzie. Powiedział, uśmiechając się. Podszedł do wcześniej rzuconych na ziemię gałązek, niestety z nich podczas upadku spadły wszystkie zdrowsze igiełki, a został suchy krzak. Opium zaśmiał się sam do siebie, podszedł do drzewa i zrobił podobnie jak poprzednio. Miał szczęście, że gałęzie były niskie. Zacisnął twarde zęby na delikatnej korze i zaniósł pod ołtarz. Odłożył, tak aby klacz mogła ułożyć je w Swojej wizji. - Bardzo ładne kwiaty. Zerknął na Lyrę. - Tak, masz rację... Ukoiłem jej cierpienie. Podsumował i nie miał zamiaru już więcej poruszać tego tematu. Zabijania zwierząt. - Bardziej martwię się o Twoje zdrowie. Posiedzę z Tobą, aż będę pewien, że to tylko zwykłe ugryzienie. Opium podszedł do zadu, bo tam została ugryziona. Odległość była komfortowa, dla obu stron. Ogier przyjrzał się ranie. - Wygląda jak zwykła rana, ale ja nie wierzę, że ta wiewiórka była zdrowa. A na umyśle to już w ogóle. Stanął obok klaczy, a potem patrzył na coraz ładniejszy ołtarz. - Podoba mi się. Stwierdził. Cofnął się do drzewa i zerwał jeszcze kilka gałęzi, aby wszystko stworzyło odpowiedni klimat. W sumie jedna gałęź, a dookoła dużo kwiatów... czemu nie. Lepiej zrobić wiązankę! Położył je znowu na ziemi. - A Tobie? Podoba się? Mrugnął oczami w jej stronę. | |
| | | Lyra Duchowny
Posty fabularne : 48
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów Pią Kwi 26, 2019 1:13 am | |
| W ciszy obserwowała, jak ogier przynosi gałęzie, po czym zaczęła układać je na ołtarzu. Gałęzie pierwsze, tak, żeby tworzyły na kamiennym stole zielony obrus. Gruba warstwa liści i igieł wyglądała początkowo odrobinę łyso, jednak kiedy Lyra dołożyła do niej kwiaty, nabrała wymiaru. Tulipanami ozdobiła krawędzie ołtarzu, tworząc z nich swego rodzaju obwódkę, a żonkile wplotła pomiędzy gałęzie tak, żeby wyglądały jakby rosły. Chrapami rozwinęła te kwiaty, które jeszcze nie do końca rozkwitły. Resztę roślin położyła na środku blatu w wielobarwnym bukiecie, po czym skłoniła się nisko i odeszła kilka kroków w tył, aby przyjrzeć się swojej pracy z odległości. Uśmiechnęła się lekko, zadowolona, faktycznie, odwalili kawał dobrej roboty: bogowie będą z nich zadowoleni. - Nic mi nie będzie, przechodziłam już gorsze rany niż ugryzienie wiewiórki, naprawdę. - westchnęła cicho, ale dla świętego spokoju pozwoliła się obejrzeć. Ugryzienie nawet nie bolało jakoś bardzo, chyba nawet specjalnie nie krwawiło, było bardziej jak zadrapanie - nie zdziwiłaby się, gdyby za kilka dni nie było po nim śladu. Mimo wszystko ogier miał rację, powinna przejść się do medyka, żeby odkazić rankę. Jakby nie patrzeć, lepiej dmuchać na zimne, prawda? Jeśli zwierzątko faktycznie było wściekłe, ignorowanie jego ugryzienia mogło skończyć się niezbyt przyjemnie. Po raz kolejny przeniosła wzrok na ołtarz i pokiwała głową. - Tak, udało nam się. Wygląda dobrze. - obserwowała, jak młodszy odchodzi i wraca z jeszcze kilkoma gałęziami, które kładzie na ziemi. Spojrzała na niego pytająco. - Masz jakiś pomysł? Jeśli tak, to droga wolna. - wskazała głową na poletko kwiatów, z którego sama pozyskała rośliny. W ciszy znów przeniosła wzrok na ołtarz, przymykając oczy. - Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu nasz podarek. Chcemy jak najlepiej oddać wam cześć. - zwróciła się do bogów w myślach. Przynajmniej tyle mogli zrobić dla uhonorowania swoich opiekunów, prawda? | |
| | | Opium Wojownik
Posty fabularne : 74
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów Pią Kwi 26, 2019 8:05 pm | |
| Fakt, niektórym gniją całe kawały ciała, kiedy wda się zakażenie. Inni zaś łamią kończyny, a nad innymi znęcają się z kolei jeszcze inni. Wiadomo, było wiele gorszych możliwości niż ugryzienie, zadrapanie ze strony rudej wiewiórki. - Dobrze, już dobrze. Uśmiechnął się do klaczy, a potem przyglądał się jak Lyra stroi ołtarz. Wyglądała jakby robiła to od dziecka, a może to tylko kwestia estetyki? Opium uwielbiał rozgryzać jak one to robią... Klacze są fascynujące... Pytający wzrok łaciatej, był jak grom z jasnego nieba. Jaa..? - Wiesz, wolałbym żebyś to Ty dokończyła. Jeszcze coś popsuje i będzie dopiero, a tak jest bardzo ładnie. - Nie musimy ich dokładać, jeśli nie chcesz. Spojrzał na gałęzie, które przed chwilą przyniósł, a potem na nią. - Kolorowo od tych Twoich kwiatków. Zaśmiał się i w duchu też liczył na to, że Bogom się to spodoba. - Zostawiliśmy po sobie jakiś ślad. Ciekawe ile to wytrzyma, oby najdłużej. Westchnął dumnie. - Jeszcze trochę Tu pobędę, a potem zrobię obchód. Uświadomił klacz, że za jakiś czas będzie musiał ją opuścić. | |
| | | Lyra Duchowny
Posty fabularne : 48
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów Sob Kwi 27, 2019 11:41 pm | |
| Uśmiechnęła się lekko. Wątpił chyba w swoje zdolności, choć Lyra zauważyła, że zazwyczaj właśnie takie osoby umieją najwięcej. Aroganccy i pewni siebie często okazywali się zbyt pewni siebie. I przez to popełniali głupie błędy. Albo z powodu niedopatrzeń spowodowanych pewnością siebie, albo zwykłego braku umiejętności, do którego bali się przyznać. No cóż. Mimo wszystko jedynie zastrzygła uszami. - Myślę, że jednak powinieneś spróbować. Kto wie, może odkryjesz w sobie jakiś nowy talent? - Podeszła bliżej gałęzi, żeby się im przyjrzeć. Nadawały się, jeśli tylko odpowiednio je wykorzystać. Opium mógłby chociaż spróbować, a jeśli nie spodobają mu się efekty - nie musi dekorować nimi ołtarza. - Tak… ciekawe, czy za kilka dni nadal tu będą. - zamachała lekko ogonem, strzepując z siebie pyłek kwiatów, którym się utytłała i odrobinę kurzu, po czym rozejrzała się jeszcze dookoła, jakby sprawdzając, czy ich dekoracje dobrze komponują się z otoczeniem. - Rozumiem. Myślę, że ja powoli będę już iść… Przyszłam tu właściwie przelotem, żeby się rozejrzeć i pomodlić. Nie spodziewałam się spotkać nikogo, jednak miło było mi z tobą porozmawiać. I udekorować miejsce czczenia naszych Opiekunów, oczywiście. - uśmiechnęła się raz jeszcze, po czym pozdrowiła go skinieniem głową i niespiesznym stępem oddaliła się w stronę, z której przyszła, nie oglądając się za siebie. [z/t] | |
| | | Opium Wojownik
Posty fabularne : 74
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów Pon Kwi 29, 2019 8:37 pm | |
| Próbować zawsze można. Opium dołożył gałęzie, a potem spojrzał na ołtarz, a to na Lyrę. - Oh nie, żaden talent! Roześmiał się, widząc ten marny efekt. Cóż... klacz właśnie zbierała się, aby opuścić to miejsce i ogiera. - Ja również bardzo miło spędziłem z Tobą czas, pewnie jeszcze się spotkamy. Uśmiechnął się. - Przynajmniej mam taką nadzieje, jak zawsze. Zawsze miło jest potem kogoś spotkać i porozmawiać, a bardzo często zawsze się coś zmienia. Na lepsze, gorsze. Opium westchnął zadowolony i odprowadzał wzrokiem łaciatą sylwetkę klaczy. - Dużo zdrowia! Zakrzyknął i gdy ta się obróciła, a miał taką nadzieje, że to zrobiła - pokazał na sobie miejsce, gdzie została ugryziona, a potem podśmiewał się pod nosem. Opium miał dobry nastrój, a humor rzadko opuszczał jego umysł. No cóż... postał jeszcze chwile, a potem i sam udał się w jakimś kierunku.
z/t | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Wulkan - Zstąpienie bogów | |
| |
| | | | Wulkan - Zstąpienie bogów | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |