|
| Zagajnik trzcin | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Izolda zwykły koń
Posty fabularne : 35
| Temat: Re: Zagajnik trzcin Pią Cze 21, 2019 2:24 pm | |
| Patrzyła z lekkim niepokojem na chmury. Było bardzo duszno - w końcu to pustynia, prawda? Ale nie, w powietrzu było coś jeszcze... Znajomy zapach, bardzo odległy, prawdopodobnie Izolda zdążyła o nim zapomnieć w górach, gdzie jedynym, po dłuższym czasie niemal mdlącym, zapachem była intensywna, metaliczna woń krwi niesiona przez upiornie rześki, lodowaty wiatr. Klacz miała nazwę tegoż zapachu na końcu języka, tak samo czuła, że na wyciągnięcie ma nazwę procesu, który idzie za owym fetorem. Przeniosła znudzony wzrok na rozmówczynię. Milczała jakieś dziesięć sekund, po czym w końcu się odezwała: — Wzruszające — podsumowała beznamiętnym głosem. Jeśli rozmówczyni liczyła, że Izoldę ruszy to w najmniejszym stopniu, musiała się gorzko rozczarować. To nie był ten typ osobowości, który na każde tkliwe słówko wylewał morze łez, żalu i litości. Phew, żałosne. Niewykluczone, że gdyby znała klacz lepiej, lub gdyby chociaż wydawała jej się poruszona własnymi słowami, to Iz zareagowałaby jakoś cieplej - teraz jednak nie widziała takiej konieczności. I bardzo dobrze, namęczyła się udawaniem dobrej kobyłki przy Saharze. Nie odczuwała potrzeby ciągnięcia tego złudzenia przy jakiejś smarkuli. Uszy dalej miała stulone, w sumie nie chciała atakować członkini stada tak od razu. No ale jaki inny wybór miała? Zanim jabłkowita się ruszyła, Izolda dopadła do niej i ugryzła ją u nasady szyi, chwilę ją tam trzymając, a następnie jeszcze szarpnęła i puściła, po czym błyskawicznie od niej odskoczyła. — Wścibskość nie jest pożądaną cechą u młodych dam — wycedziła przez zęby. Stopniowo uspokajała szybki, ciężki oddech, by finalnie westchnąć i ponownie zmierzyć drugą klacz lodowatym wzrokiem. Nagle naszła ją pewna myśl. A co jak Al-Qamar się dowie? W jej oczach na ułamek sekundy pojawiło się zwątpienie. Nie dbam o to, co sobie o mnie pomyśli, ale jak uzna że jestem groźna dla stada i lepiej będzie jak odejdę... Izolda bywała wybuchowa, ale jedno otrzeźwiało jej umysł: wizja pozostania samotnikiem. Ponownie. Zgrzytnęła zębami i spojrzała w górę w niemym wyrazie irytacji. — Tak w ogóle, jestem Izolda — burknęła z lichą nadzieją na zatarcie pierwszego wrażenia. - Do MG:
Zostało ustalone z userką Rimie, że atak Izoldy się uda od razu, a klaczka nie odniesie za to żadnych obrażeń; ot takie szturchnięcie ;P
| |
| | | Querim zwykły koń
Posty fabularne : 10
| Temat: Re: Zagajnik trzcin Sro Sie 28, 2019 10:59 am | |
| Rimie wykrzywiła pysk z lekkim uśmieszku i z już-prawie-tryumfującą miną czekała, co też tamta klacz jej odpowie. Jej przedłużające się milczenie potraktowała jako swoje zwycięstwo i szykowała się właśnie do wygłoszenia kolejnej, zjadliwej uwagi, kiedy nagle nieznajoma, z prędkością i zwinnością kobry, znalazła się nagle bardzo blisko klaczki i użarła ją w szyję. Querim kwiknęła, zaskoczona i szarpnęła się w bok, jak najszybciej pragnąć uwolnić się z upokarzającego uścisku. Klacz trzymała jednak mocno i młodej udało się wyrwać dopiero wtedy, kiedy tamta sama zdecydowała się ją puścić. Kiedy tylko poczuła, że chwyt żelaznych szczęk zelżał, wykręciła się jak węgorz i kłapnęła zębami, z zamiarem odgryzienia się z nawiązką podłej napastniczce. Jej pysk minął się jednak z celem o dobre kilkanaście centymetrów, agresorka bowiem natychmiast odskoczyła.
Querim odsunęła się na dogodną pozycję, w bezpiecznej odległości od szczęk i kopyt Izoldy, zdecydowana tym razem odeprzeć atak, gdyby takowy nastąpił. Wpatrywała się z furią w starszą klacz, próbując przewidzieć jej dalsze ruchy. Wszystkie mięśnie miała napięte tak, że drżała lekko, szarpana złością.
Niemal zachłysnęła się oburzeniem, słysząc słowa klaczy. Młoda damo!? To określenie ubodło ją jak najgorsza obelga. Nikt nie będzie jej traktował jak zasmarkanego dzieciaka, do cholery! - Ty podła, wyleniała żmijo! - zasyczała, cała się jeżąc - Jak dla mnie jesteś zwykłym włóczęgom i nie będziesz mi się tu panoszyć! Może kiedyś należałaś do tego stada, ale członkowie stada nie atakują siebie nawzajem bez powodu. Czyżbyś zapomniała jak żyć wśród cywilizowanej społeczności? Ciekawe, co Świadomy powie na takie coś - prychnęła z satysfakcją.
Rimie nie była głupia, zdążyła się już zorientować, że w walce z klaczą nie miała by żadnych szans. Może jednak warto było dać się trochę poturbować, jeśli miałoby to zmotywować przywódcę stada do interwencji? Oczywiście, siwka nie potrzebowała niczyjej pomocy i na pewno nie zniżyła by się do doniesienia na intruzkę Al-Qamarowi. Ale ona przecież nie musiała o tym wiedzieć.
Klaczka dostrzegła, że jej słowa musiały wywołać wrażenie na nieznajomej, bo tamta wyraźnie się uspokoiła. W jej oczach Rimie zobaczyła nawet coś, co zinterpretowała jako skruchę. Niezmiernie ją to usatysfakcjonowało, postanowiła więc przyjąć tę zawoalowaną formę przeprosin. - Querim - przedstawiła się również i wreszcie zdecydowała się na cofnięcie położonych na płask uszu do naturalnej pozycji.
Mimo że z ich dwójki to właśnie ona była tą zadyszaną i z poszarpaną grzywą, czuła się moralną zwyciężczynią tego starcia. | |
| | | Izolda zwykły koń
Posty fabularne : 35
| Temat: Re: Zagajnik trzcin Sro Sie 28, 2019 9:58 pm | |
| Na moment zamknęła oczy. Policzyła do dziesięciu. A następnie raz jeszcze. Przecież nie była zła sama z siebie. To wszystko było dla niej cholernie trudne, miała wrażenie jakby każdego dnia zamarzała coraz bardziej, choć gdzieś w głębi umysłu jeszcze się przed tym broniła resztkami woli. Jednak takie smarkule jak siwa z pewnością jej nie pomagały w wewnętrznej walce. Izolda po prostu miała ochotę ją udusić...! Łypnęła na niebo nad nią i w duchu przeprosiła za takie myśli. Sama nie wiedziała, jak to teraz jest z jej wiarą, ale przyzwyczajenia zostały. Wiele kilometrów dalej po niebie przetoczył się głuchy grzmot. Izolda widziała, jakie wrażenie wywarły na młodszej klaczy jej jadowite słowa i czerpała z tego niemałą satysfakcję, zaciągała się tym duszącym, metalicznym zapachem. Tak, w istocie właśnie taką woń wyłapywały jej nozdrza, lecz jak w ślepej furii mogła skojarzyć ją z charakterystycznym odorem ozonu przed burzą? Znowu zagrzmiało, tym razem gdzieś bliżej. — NIE JESTEM włóczęgą — warknęła, podchodząc bliżej, cała się spinając. — To ty jesteś tu intruzem. Moja rodzina była w tym stadzie od dziesiątek pokoleń, moi przodkowie stawali wielokrotnie na jego czele, a ja omal nie powtórzyłam ich historii jeszcze zanim w ogóle twoja zawszona matka puściła się z jakimś łajdakiem — mówiła z pasją, jednak nie traciła kontroli. — To stado ceni sobie tradycję i podporządkowanie starszym. Radzę ci, lepiej uważaj na słowa, bo skończysz gorzej niż włóczęga czy inny wyrzutek — skończyła, a na niebie pojawiła się błyskawica. Kilka sekund później rozległ się kolejny grzmot. Izolda nawet nie zauważyła, kiedy tak się zachmurzyło. Skończyła już mówić swoje, a burza rozpętała się na dobre. Klacz nie wiedziała, jakim cudem dotarła na pustynię, ale też nie miała zamiaru zaprzątać sobie tym głowy. Odetchnęła głębiej gęstym powietrzem i nieznacznie uśmiechnęła się z wyższością do klaczy, która, swoją drogą, subtelnie ją prześcigała wzrostem. — Querim — powtórzyła po niej jak papuga, smakując jej imię w swoim pysku. — Coś tak czuję, że jeszcze się spotkamy. Wyminęła klacz, po drodze lekko ją taranując swoim bokiem i na wszelki wypadek trzymając zęby w zasięgu jej skóry - w razie gdyby musiała się obronić. Po kilku chwilach zniknęła w oddali, gnając prosto w stronę nawałnicy.
z/t | |
| | | Querim zwykły koń
Posty fabularne : 10
| Temat: Re: Zagajnik trzcin Czw Sie 29, 2019 10:07 pm | |
| Napędzana wściekłością przemowa Izoldy nie zrobiła na klaczce wielkiego wrażenia. W końcu można się tego było spodziewać, prawda? Querim nie wyobrażała sobie, żeby ktoś na tak jawną i bezczelną prowokację odpowiedział stoickim spokojem. Tym razem zresztą klacz nie trafiła ani razu swoimi obelgami pod jej adresem, także młoda nie przejęła się nimi za bardzo. Już miała wydąć pysk w wyrazie swojej ignorancji i obojętności, ale przyszło jej do głowy, że byłby to gest dość dziecinny, powstrzymała się więc w ostatniej chwili.
Izolda miała najwyraźniej dość dyskusji z nią, co Querim nawet troszeczkę zasmuciło. Mimo wszystko nie miała nic do roboty i nie bardzo chciała zostawać sama. No ale nie mogła przecież poprosić klaczy o zostanie, ach! jak żenująco by to wyglądało! Nie odpowiedziała na jej, jeśli można by to tak nazwać, pożegnanie i, by wyrazić swój niemy bunt, zaparła się w miejscu, kiedy tamta przechodziła koło niej, potrącając ją z premedytacją, by zaznaczyć swoją dominację. Jeśli myśli, że się przesunę, to grubo się myli, pomyślała sobie, nie zdobyła się jednak, by odpowiedzieć jakoś na tę zaczepkę.
Patrzyła chwilę za klaczą, kiedy ta oddalała się cwałem, prosto w stronę oka cyklonu, który zbliżał się do zagajnika. Bogowie, Querim tak była zajęta ich intensywną wymianą zdań, że nie zauważyła nawet zmiany pogody! Ta część Opalu nie znajdywała się jeszcze aż tak głęboko na pustyni i gwałtowne burze, a nawet ulewy, zdarzały się tu całkiem często. Rimie spojrzała w niebo. Doszła do wniosku, że już za późno, by uciec przed deszczem. Faktycznie, zaledwie kilka chwil później dosięgły jej pierwsze krople, potem rozpadało się już na dobre. Klaczka nie miała właściwie nic przeciwko. Taki prysznic dobrze jej zrobi, pozwoli ostudzić emocje i zapały. Z taką myślą ruszyła leniwie przed siebie, w poszukiwaniu jakiejś kryjówki.
z/t | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Zagajnik trzcin | |
| |
| | | | Zagajnik trzcin | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |