|
| Trzcinowy zakątek | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Alysanne piastun | medyk
Posty fabularne : 168
| Temat: Trzcinowy zakątek Czw Kwi 11, 2019 1:18 pm | |
| Wśród bagien znajduje się mała wysepka z ubitej ziemi, otoczona ze wszystkich stron trzcinami. Nie ma na nią dogodnego dojścia, można się tam dostać wyłącznie brodząc w grzązkim, sięgającym do końskiego przedramienia bagnie. Woda jest dość czysta, nie licząc pływających na jej powierzchni porostów oraz mulistego dna. Trzeba bardzo uważać idąc tutaj, ponieważ można nabawić się pijawek. Latem wśród trzcin wygrzewa się bagienne ptactwo. | |
| | | Alysanne piastun | medyk
Posty fabularne : 168
| Temat: Re: Trzcinowy zakątek Sob Maj 11, 2019 11:01 pm | |
| Alysanne miała dzisiaj gorszy dzień. Pierwszą myślą po przebudzeniu rano było wspomnienie ostatniej rozmowy z Etoile i kwestii przebaczania. Wierzyła, bardzo chciała wierzyć w drugą szansę. Tak samo bardzo, jak chciała wierzyć w cuda oraz niewinność zmarłej Agape. Wbijała ponury wzrok w nieokreślony punkt przed sobą. Jej nogi były zanurzone niemal w całości w wodzie, a kopyta grzązły w kleistym podłożu. Alys klęła pod nosem za każdym razem, gdy o jej skórę ocierało się coś niepokojąco śliskiego. Przynajmniej nie ma tu kaczek... Klacz zwróciła spojrzenie w stronę skupiska trzcin nieopodal. Zastrzygła uszami i skręciła w jego kierunku, przyspieszając jednocześnie kroku. Kiedy poczuła pod nogami pewny grunt, z radością otrząsnęła się z wody. Podeszła jeszcze kawałek... — Chyba sobie żartujecie! — Zawyła. Z wysepki tworzonej przez ubitą ziemię wbijało w nią wzrok kilkanaście par paciorkowatych, kaczych oczu. Klacz cofnęła się dwa kroki do tyłu, lecz poślizgnęła się. Próbując złapać równowagę, narobiła w szuwarach takiego hałasu, że kaczki wzbiły się do lotu, spłoszone. Alys stanęła nagle prosto, w zupełności pewnie. Odetchnąwszy z ulgą, weszła elegancko, zupełnie jakby nic się nie stało, na wysepkę. Klacz zaczęła oglądać swoje nogi w poszukiwaniu pijawek. Gdy nic nie znalazła, zwróciła uwagę na swój mokry ogon. Przez chwilę mierzyła go smutnym spojrzeniem, gdy raptem usłyszała mrożący krew w żyłach odgłos. Powoli odwróciła głowę, z początku patrząc prosto przed siebie. Kiedy jej oczy nie napotkały kolosalnego monstra, powolutku zwróciła je pod nogi, trzymając głowę cały czas prosto. U jej kopyt krzyczało kacze pisklę, żółciutkie i puchate. Kaczątko podbiegło do jej nogi i zaczęło krzyczeć jeszcze głośniej, patrząc prosto na nią. Alysanne parsknęła z niepokojem i je odsunęła, lecz ono ponownie do niej podbiegło. Zniecierpliwiona klacz westchnęła i popchnęła je mocniej, strącając je z brzegu, prosto do wody. Gdy zdała sobie sprawę ze swojego czynu, podeszła do miejsca zbrodni i obrzuciła je podejrzliwym wzrokiem. Zobaczywszy kaczątko, pływające po powierzchni wody i widocznie rozdrażnione, posłała mu uśmiech wyższości. — Dokładnie. Z końmi się nie zadziera. Prychnęła i spojrzała w niebo, próbując ocenić, czy nie zbiera się na opady. | |
| | | Francesinha Wojownik
Posty fabularne : 57
| Temat: Re: Trzcinowy zakątek Nie Maj 12, 2019 12:16 am | |
| Frances nie miał absolutnie żadnego powodu, by brnąć w błocie aż po brzuch i w efekcie dostać się na niewielką wysepkę pośrodku mokradeł, a jednak oto stał na niej, otoczony ze wszech stron gąszczem trzcin i zastanawiał się, co zrobić dalej. Musiał przyznać, że miejsce to, wbrew pozorom, okazało się całkiem przyjemne. Jego ciało nadal jeszcze cieszyło się przyjemnym chłodem, jakie zapewniła mu błotna kąpiel, zarośla tworzyły z wyspy niezłą kryjówkę. Przypuszczał, że jego sylwetka nie byłaby spośród nich widoczna dla oczu postronnych obserwatorów, on sam zaś mógł w porę wykryć wszelkich intruzów, próbujących w jego ślad dostać się na wyspę.
Nie musiał długo czekać na możliwość wykorzystania tej właśnie przewagi. Najpierw usłyszał miarowe chlupotanie, zwiastujące jakieś większe zwierzę, próbujące pokonać bagienne odmęty. Następną rzeczą, jaka dotarła do jego uszu był szelest zarośli. Ktoś, kimkolwiek by nie był, ewidentnie nie starał się zachować ciszy.
Ogier stał nieruchomo, w cieniu szuwarów, obserwując poczynania brudno kasztanowatej klaczy. Uznał je za bardzo zabawne, a samą klaczkę - za całkiem uroczą. Nie chcąc zostać przyłapanym z głupim uśmieszkiem na pysku, przybrał dość neutralny, ale przyjazny wyraz i zdecydował się w końcu wychynąć z krzaków. - Dzień dobry - mruknął cicho. Nie chciał przestraszyć nieznajomej swoim niespodziewanym pojawieniem się w jej otoczeniu. Żeby jej nie zdenerwować, zachował odległość kilku metrów. - Przepraszam, to nie grzeczne z mojej strony, tak się zakradać - dodał, nieco zakłopotany, chcąc jednocześnie dać znać kasztance o swoich przyjacielskich zamiarach. - Mam na imię Frances - przedstawił się, uśmiechając się przy tym połową pyska. Cóż, wygląda na to, że naprawdę był dzisiaj w dobrym nastroju i zwyczajnie potrzebował towarzystwa. | |
| | | Alysanne piastun | medyk
Posty fabularne : 168
| Temat: Re: Trzcinowy zakątek Nie Maj 12, 2019 1:15 am | |
| Chyba nie zabiera się na deszcz. Szkoda, przynajmniej zmyłby to jakże cudne piętno bagien ze mnie. Alys jeszcze raz się otrząsnęła i ze zniecierpliwieniem prychnęła. Odwróciła głowę w stronę, gdzie trzciny rosły niżej i można było dostrzec kawałek stawu kilkanaście metrów dalej. Właśnie na tym kawałku postanowiły wylądować kaczki i teraz, kwacząc głośno, pływały w kółka i łypały raz po raz w stronę trzcinowego zakątka. Alysanne położyła uszy po sobie, patrząc na te kreatury z niesmakiem. Raptem jej uszy wychwyciły szuranie, a chwilę później cichy, męski głos. Klacz szybko spojrzała w tamtą stronę i omal jej serce nie stanęło. — Na bory iglaste! — Poderwała na moment przednie nogi do góry, wytrzeszczając oczy. Z krzaków wyszedł płomieniście rudy ogier, wysoki i dość dobrze umięśniony. Pierwszą myślą, jaka ją naszła, była: Nie jest kaczką! I może właśnie dlatego następnym, co wstąpiło na jej pysk po wyrazie niezmiernego zatrwożenia, był olśniewający uśmiech. Zaraz jednak zdała sobie sprawę, że ogier pewnie widział całe zajście... Gdyby nie była koniem, z pewnością zaczerwieniłaby się po czubki uszu. Na szczęście koniem była, a gęsta sierść zakryłaby nawet i rumieńca, gdyby jej organizm postanowił się zmutować i jej takowego na oblicze posłać. — Dzień dobry — odparła, patrząc na kasztanka spode łba, nadal nieco zawstydzona ze sceny, którą odstawiła. — Uh oh... — Zmieszała się jeszcze bardziej, po czym mruknęła coś o tym, że następnym razem po prostu mógłby jakoś uprzedzać o swojej obecności, po czym spuściła wzrok, nagle niezwykle zainteresowana czubkami własnych kopyt. — Jestem Alysanne, ale możesz mi mówić Alys. Klacz pogrzebała kopytem w ubitej ziemi, po czym zwróciła niepewne spojrzenie na Francesinha. — Długo tu stoisz...? — Zapytała, choć miała na myśli "ile widziałeś?". | |
| | | Francesinha Wojownik
Posty fabularne : 57
| Temat: Re: Trzcinowy zakątek Sro Maj 15, 2019 6:25 pm | |
| Klacz stanęła dęba, spłoszona i Frances już prawie zwyzywał sam siebie w myślach, że też musiał napaść ją tak znienacka. Wtedy jednak kasztanka uśmiechnęła się szeroko, co wziął za dobry znak. Chyba nie miała mu za złe tego nagłego wtargnięcia, była jedynie zaskoczona. Odwzajemnił uśmiech, by dostać jej nieco pewności siebie i jednocześnie dać jej znać, że nie zamierza jej zaatakować, ani nic z tych rzeczy.
Alys wyglądała na zmieszaną, prawdopodobnie świadomością, że Frances był światkiem jej wcześniejszego kaczkowego pogromu. - Wystarczająco długo - zaśmiał się delikatnie. Miał nadzieję, że klacz nie odczyta jego odpowiedzi jako przytyk, ale jako żart, którym w rzeczywistości była. Była to swego rodzaju próba rozluźnienia atmosfery, może niezbyt zręczna, ale Frances nie oszukiwał się - nigdy nie był jakiś wybitny w społecznych interakcjach. - Te kaczki - rzucił konspiracyjnym tonem - Też uważam, że jest w nich coś niepokojącego. Ale nie umywają się nawet do gołębi! Serio, nie znam na tym świecie szkaradniejszego, bardziej odrażającego stworzenia niż gołąb. Minę miał śmiertelnie poważną, ale oczy błyszczały mu wesoło. | |
| | | Alysanne piastun | medyk
Posty fabularne : 168
| Temat: Re: Trzcinowy zakątek Czw Maj 16, 2019 5:18 pm | |
| Zmierzyła ogiera dyskretnym spojrzeniem. Nie był jakoś szczególnie przystojny - ba, Alys ośmieliłaby się go określić przeciętnym - ale coś w nim samo przyciągało jej wzrok. Być może to była kwestia aury, którą klacz interpretowała jako sympatyczną, a którą kasztanek zdawał się roztaczać. Kiedy uśmiechnął się, wyglądał naprawdę... Uroczo.
— Oh... — Odpowiedziała tylko. Frances się zaśmiał, lecz Alysanne nie sądziła, żeby to była złośliwość z jego strony. Zresztą, sama wyobrażając sobie tą sytuację, miała ochotę się zaśmiać. Zamiast tego, uśmiechnęła się krótko i niemal żartobliwym tonem mruknęła: — Mnie tu nie było, nic nie widziałeś. Alysanne zamrugała szybko. Jej wargi zadrżały, jakby walczyły z uśmiechem, lecz klacz przezwyciężyła ten odruch i przybrała na pysk teatralnie zdziwioną minę. — Gołębie? Jak można się bać gołębi? — Podjęła się gry Francesa, bezbłędnie wydobywając z krtani zaskoczony, niemal drwiący głos. Wargi znów jej zadrżały i tym razem wiedziała, że już dłużej nie wytrzyma - wybuchła śmiechem, przymykając przy tym oczy. Kiedy już nieco się opanowała, na jej pysku nadal igrał słodki uśmiech. Odchrząknęła, nie ufając swojemu głosowi po tak długim jak na nią ataku śmiechu. — Ale tak na poważnie, kaczki naprawdę są straszne — spojrzenie miała zadziornie, ale mówiła w zupełności poważnie, nawet jeśli jej ton głosu tego nie sugerował. | |
| | | Francesinha Wojownik
Posty fabularne : 57
| Temat: Re: Trzcinowy zakątek Sob Maj 18, 2019 11:38 pm | |
| Zauważył, że klacz mu się przygląda i odwzajemnił się jej tym samym. Miał okazję poobserwować ją chwilę, zanim zdała sobie sprawę z jego obecności i już na pierwszy rzut oka wydała mu się urokliwa. Drobna, ale o zgrabnej i proporcjonalnej budowie. Jego uwagę przyciągnęła również bardzo ładna i zadbana, jasna grzywa oraz jej duże, miodowej barwy oczy. Paradoksalnie, cały kaczkowy incydent niczego jej nie ujął w jego oczach - wręcz przeciwnie, nadał jej specyficznego, wyjątkowego charakteru.
- Czego nie widziałem? - przekrzywił łeb i mrugnął do niej konspiracyjnie. Podobała mu się ta żartobliwa, niezobowiązująca rozmowa. Cenił sobie bardzo poczucie humoru. Na kolejne słowa klaczy prychnął, udając obruszenie - Powiedziałem, że są odrażające, a nie, że się ich boję. - potrząsnął głową odrzucając do tyłu krótką grzywkę - Trzeba dużo więcej niż pierwszy lepszy drób, żeby mnie wystraszyć - oznajmił, rzucając klaczy wyzywające spojrzenie.
Tkwili tak przez chwilę, mierząc się wzrokiem, aż w końcu Fran nie wytrzymał i jako pierwszy parsknął śmiechem. Ach, brakowało mu ostatnio takich chwil odprężenia... Wraz z tą myślą wróciła do niego pamięć o niedawno odbytej potyczce z dzikim kotem. Ból w poszarpanej nodze przypomniał o niewygojonej, kiepsko wyglądającej ranie, którą najwyraźniej musiał podrażnić w jakiś sposób, zapewne podczas przedzierania się przez bagniska. Syknął cicho i schylił się, by nosem potrzeć drażniącą ranę. W jego opinii, powinna była się już zabliźnić, jednak w dalszym ciągu krwawiła co jakiś czas i sprawiała mu dyskomfort, a oberwane przez kocie zęby płaty skóry, zwisały z niej żałośnie. Nie bardzo wiedział, jak miałby zająć się tym problemem - nie był przecież medykiem, a główną stosowaną przez niego do tej pory metodą było czekanie, aż jego organizm sam siebie wyleczy. | |
| | | Alysanne piastun | medyk
Posty fabularne : 168
| Temat: Re: Trzcinowy zakątek Nie Maj 19, 2019 12:24 am | |
| Postawiła z ciekawością uszy, słysząc jego odpowiedź. Otworzyła pysk i już miała coś powiedzieć, lecz w ostatniej chwili powstrzymała się, a jej oblicze rozjaśniło się w uśmiechu. Kasztanek nie dość, że nie był kaczką, to jeszcze nie próbował jej zabić! Samo to zaplusowało u Alysanne na starcie. Miodooka wpatrywała się w oczy Francesa dość intensywnie, lecz przy tym niezobowiązująco. To był dokładnie ten rodzaj spojrzenia, jakim obdarzała otaczającą ją faunę i florę: zainteresowany, lecz absolutnie nie natarczywy czy wścibski. Jakby z tymczasowego braku obowiązków przystanęła, by poprzyglądać się procesowi zakwitania róży w zwiększonym tempie. — Ohh, z pewnością właśnie o to ci chodziło — jej wargi wykrzywiły się w perfidnym uśmieszku. — Z tego co się orientuję, to obrzydzenie także może być przyczyną strachu — przekrzywiła nieco łeb, neutralizując minę no tego stopnia, że na jej pysku pozostał tylko łagodny, ledwo widoczny uśmiech. Jej oczy natomiast nadal wyrażały rozbawienie, jakie chwilę wcześniej okazywała otwarcie. Nie mogła nic poradzić, ale oderwanie wzroku od oczu Francesa wydawało się teraz piekielnie trudne. Kiedy w końcu jej się udało, jej spojrzenie padło na jego nogę. Zamrugała wielokrotnie, nieco zdziwiona. Ogier właśnie potarł niewielką, lecz brzydko wyglądającą ranę, która najwyraźniej była dla niego bolesna. — Ja cię, co ci się tu stało? — Nie czekając na odpowiedź, pokonała w mgnieniu oka dzielący ich dystans i przyjrzała się ranie z bliska. Jej mózg pracował na najwyższych obrotach, przypominała sobie nauki Etoile. Rana otwarta, zioła antybakteryjne. — Jestem uczennicą medycyny, mogę spróbować ci to opatrzyć — mruknęła, wciąż pochylając się nad raną. Wyprostowała się i srebrna grzywka opadła jej na jedną stronę, więc Alys ją odrzuciła... Tym samym odsłaniając jedyną przeszkodę dzielącą ją od patrzenia Francisowi oko w oko. | |
| | | Francesinha Wojownik
Posty fabularne : 57
| Temat: Re: Trzcinowy zakątek Pon Maj 20, 2019 12:23 am | |
| Wywrócił oczami, jakby miał powiedzieć "eh, kobiety, im nie przetłumaczysz". Alys nadal wpatrywała się w niego tak intensywnie, że poczuł na skórze mrowienie. Musiał przyznać, że było to raczej przyjemne uczucie.
Nie odsunął się, kiedy klacz zbliżyła się do niego gwałtownie. W nozdrza uderzył go wyraźniej jej zapach. - Zaatakował mnie ocelot - odpowiedział lakonicznie. Nie zamierzał próbować jej przecież zaimponować zabiciem dzikiego zwierza, dziesięć razy od niego mniejszego. Tak, to byłoby żałosne. Obserwował z góry jej poczynania w okolicach swojego kopyta, prowadząc w głowie szybkie rozważania, czy przyjąć propozycję kasztanki. Może był naiwny, ale naprawdę nie wierzył, aby miała mieć złe intencje i mogła zrobić mu krzywdę. To kłóciłoby się zupełnie ze wszystkimi jej dotychczasowymi poczynaniami i Frances zdecydował się jej zaufać. - Proszę, zrób to - powiedział, odwracając wzrok i starając się pozostawić jej odpowiednio dużo miejsca do działania. | |
| | | Alysanne piastun | medyk
Posty fabularne : 168
| Temat: Re: Trzcinowy zakątek Pon Maj 20, 2019 9:53 pm | |
| Reakcja Francesa była dokładnie taka, jakiej się spodziewała. W jej oczach pojawił się weselszy błysk, lecz mimika nie zmieniła się nawet o ton. Alysanne podobała się atmosfera, jaka między nimi zapanowała. Zawisła nad nimi niczym naelektryzowane przed burzą powietrze, odprężająco schłodzone przez morską bryzę. Miodooka nie była pewna, czy takie połączenie jest w ogóle możliwe, ale w jej mniemaniu ta chwila była porównywalna do właśnie takiego zjawiska. Nagłe kwakanie z oddali wyrwało ją z transu. Wcześniejsze rozbawienie reakcją kasztanka nie pozostawiło po sobie najmniejszego piętna na obliczu Alys. Klacz zwróciła uszy w stronę skupiska kaczek, a jej oczy znów nabrały czujniejszego wyrazu. Odchrząknęła i ponownie skłoniła głowę na wysokość rany ogiera. — Te dzikie zwierzęta coraz śmielej sobie poczynają — mruknęła pod nosem, jeszcze raz uważnie studiując ranę. Trąciła ją nosem w paru miejscach, uważnie nasłuchując reakcji Frana. Próbowała rozpoznać stopień powagi sytuacji, by wiedzieć, czy nie będzie jednak potrzebna interwencja kogoś bardziej zaawansowanego. Po wnikliwych oględzinach przyjrzała się swojej kolekcji ziół. Przypomniała jej się lekcja od Etoile i bez wahania sięgnęła po olejek z lawedy. Zanurzyła w nim końcówki chrap i możliwie delikatnie, lecz pewnie rozsmarowała go kolistymi ruchami na całej powierzchni rany. Skończyła akurat w momencie, gdy po olejku nie zostało nawet kropelki. Alys miała wielką chęć wytrzeć chrapy z resztek medykamentu o trzcinę i zagryźć dolną wargę, lecz nie była pewna, czy nie będzie musiała czegoś powtórzyć lub poprawić. Podniosła łeb i spojrzała niepewnie na Francisa. Serce mocno jej waliło z obawy, czy czegoś nie pokićkała. | |
| | | Francesinha Wojownik
Posty fabularne : 57
| Temat: Re: Trzcinowy zakątek Wto Maj 21, 2019 11:40 pm | |
| Obserwował uważnie poczynania klaczy, mrużąc przy tym lekko oczy. Postanowił już jednak, że zaufa jej w tej sprawie, dlatego postarał się odprężyć i rozluźnić mięśnie. - Z tym, z którym miałem do czynienia ewidentnie coś było nie tak. Zazwyczaj przecież oceloty nie atakują, hmm, nas. Jedzą owoce, robactwo, takie tam... Cóż, żaden ze mnie znawca, ale wydało mi się to nieco dziwne - zerknął podejrzliwie w dół, na swoją ranę - Mam nadzieję, że nie zaraził mnie wścieklizną ani niczym takim. Dotyk miękkich chrap Alys sprawił, że poczuł na całej skórze przyjemne mrowienie. Zadrżał i kiedy klacz odsunęła się na chwilę, by wybrać ze swej kolekcji odpowiednie zioła, przerzucił ciężar ciała na drugą stronę i z powrotem. - Dlaczego tak właściwie mi pomagasz? - zadał w końcu pytanie, które zastanawiało go już dłuższą chwilę - Nie należymy do tego samego stada, ktoś mógłby pewnie nazwać nas wrogami. Nawet mnie nie znasz, a jednak zdecydowałaś się mi to opatrzyć? Równie dobrze mogłabyś zostawić mnie tu na śmierć, bym zabrał ze sobą do grobu twoją kaczą tajemnicę. Naprawdę był ciekaw jej odpowiedzi. Chodził po tym świecie już wystarczająco długo by wiedzieć, że nie wszyscy przejawiali tak altruistyczne nastawienie.
Alys najwyraźniej skończyła swoje zabiegi, bo wyprostowała się i znowu przypatrywała się Francesowi. Stali teraz tak blisko siebie, że czuł bijące od niej ciepło. Jej zapach mieszał się z intensywną wonią lawendowego olejku. Wreszcie kasztan zdecydował się przerwać panującą między nimi ciszę, która zdawała się gęstnieć w zastraszającym tempie. - Co teraz? - zapytał, nie będąc pewnym czy proces leczenia dobiegł już końca. Na próbę poruszył delikatnie kopytem, szybko przekonując się, że niekoniecznie było to dobrym pomysłem. Skrzywił się lekko z bólu. | |
| | | Alysanne piastun | medyk
Posty fabularne : 168
| Temat: Re: Trzcinowy zakątek Sro Maj 22, 2019 7:28 am | |
| Alys słuchała relacji Francisa, patrząc na jego ranę z przymrużonymi oczyma. Mruknęła cicho coś o morderczych zapędach drobnych zwierząt w tych czasach i westchnęła cichutko. Zobaczyła, że olejek spływa po ranie kasztanka jak po kurzym pierzu. Intuicja podpowiedziała jej, że nie jest dobrze. Lawenda. Miałam za mało lawendy. Zmartwiła się. Zatroskany wyraz z jej pyska zniknął wraz z nową wypowiedzią Frana. Łypnęła na niego, nie zmieniając jednak pozycji ani o centymetr, można więc było powiedzieć, że spojrzała nań spode łba. — Kusząca opcja — odparła pozornie zaintrygowanym tonem, jednak na jej pysku igrał rozbawiony uśmiech, który zaraz ustąpił miejsca łagodnemu i niemal nostalgiczemu. — Kiedy byłam mała, zachorowała bliska mi osoba. Nie umiałam jej pomóc, nie było też nikogo, kto mógłby i zostałam sama na świecie — urwała, nie ufając swojemu głosowi. Odchrząknęła i kontynuowała: — Potem przez pewien czas miałam ciężki okres w życiu. Chyba po prostu nie chcę skazywać nikogo na taki sam los. Skrzywiła się, widząc ból przeszywający Frana. — Olejku było za mało — stwierdziła po chwili wahania. Przez dłuższą chwilę biła się z myślami. Jesteśmy z innych stad? Czyli nie jest samotnikiem. Może mi zagrażać. Moglibyśmy być wrogami. Mogłabym go zostawić tu na śmierć... Alysanne potrząsnęła łbem, chciała odgonić natrętne myśli od siebie. Przeniosła niepewny wzrok na Francisa. — Chodź — powiedziała stanowczo, nieco ponaglająco. — Idziemy do SKS. Jeśli była taka potrzeba, ustawiła się do ogiera bokiem, by go podeprzeć, a następnie ruszyła w stronę gór. z/t
Ostatnio zmieniony przez Alysanne dnia Czw Maj 23, 2019 12:26 pm, w całości zmieniany 1 raz | |
| | | Francesinha Wojownik
Posty fabularne : 57
| Temat: Re: Trzcinowy zakątek Sro Maj 22, 2019 11:23 pm | |
| Spoważniał, słysząc wyznanie klaczy. Podzieliła się z nim bardzo personalnym szczegółem ze swojego życia, doceniał to. - Przykro mi - oznajmił, choć zdawał sobie sprawę, że prawdopodobnie ani trochę jej to nie pomoże. Ale tak właśnie wypadało mówić w podobnych okolicznościach, prawda? Faktycznie było mu przykro, liczył, że Alys to wyczuje. - Mnie nikomu by nie brakowało - w jego głosie nie było żalu, stwierdzał po prostu fakt. W jego mniemaniu nie było to nic, co uprawniało go do użalania się nad sobą i wymagania cudzego współczucia.
Zmarszczył brwi. A więc to nie wystarczy? Miał w zwyczaju bagatelizować swoje obrażenia i dolegliwości, ale wyglądało na to, że poharatane kopyto nie zagoi się samo. Skwitował jej chęć pomocy mu w poruszaniu rozbawionym parsknięciem. - Spokojnie, to przecież tylko trochę naderwanej skóry i ścięgna. Potrafię iść o własnych siłach. Po raz kolejny stwierdził, że zaufa ocenie klaczy i pójdzie z nią, gdziekolwiek by go nie poprowadziła.
z/t | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Trzcinowy zakątek | |
| |
| | | | Trzcinowy zakątek | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |