W galopie
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Słoneczny buk

Go down 
4 posters
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Alysanne
piastun | medyk
Alysanne


Posty fabularne : 168

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptySro Kwi 10, 2019 10:16 pm

Gdzieś na wschodnim krańcu Puszczy znajduje się pagórek, najwyższy punkt w okolicy. Na jednym jego boku ziemia się osunęła i można na niego wejść tylko od strony zachodniej. Tuż przy samym stromym krańcu pagórka wyrósł piękny, okazały buk. Jego korzenie wystają z osuniętej części pagórka, muskając liście drzew wyrośniętych u jego podnóża, a gałęzie z tęsknotą wyciągają się ku wstającemu, dobrze tu widocznemu słońcu. Trawa jest tu wysoka i bardzo zielona. Wzniesienie jest wysokie na kilkanaście metrów, ale wiatr jakby je omija, tylko od czasu do czasu delikatnie poruszając liśćmi wiecznie skrzypiącego drzewa. Pomimo tego, że pagórek jest okazały, nie rosną na nim inne drzewa, zdaje się, onieśmielone niemal magiczną aurą tego miejsca.
Powrót do góry Go down
Lyra
Duchowny
Lyra


Posty fabularne : 48

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyWto Kwi 23, 2019 9:09 pm

Lyra pojawiła się tu wieczorem, tuż przed zachodem słońca. Zamyślona wdrapała się na pagórek, spokojnym stępem wydeptując w wysokiej trawie niezbyt szeroką ścieżkę. Przyszła tu w konkretnym celu, który krążył jej po głowie już od kilku dni - obejrzeć wspaniałe zjawisko znikającego za horyzontem słońca z tego właśnie pagórka. Okazałe wzniesienie nadawało się do tego celu idealnie - poza bukiem nie było tu w końcu żadnych innych drzew, które zasłaniałyby widok. A trawa dookoła idealnie nada się na przyspieszenie ewentualnego czasu oczekiwania. Dotarła tu jednak akurat w porę - niebo zabarwiło się właśnie na różowo-pomarańczowo, a jaśniejąca kula już za kilkanaście minut powinna dotknąć linii ziemi.
Klacz spokojnie odwróciła się w kierunku zachodu. Drzewo za jej plecami skrzypiało delikatnie, dookoła zaczynały swój koncert świerszcze… Żyć nie umierać. Ostrożnie położyła się na ziemi, podwijając pod siebie nogi i wbiła wzrok przed siebie. Gdyby nie miarowe ruchy jej boków, ktoś przechodzący obok mógłby wziąć ją za niezwykle realistyczną statuę. Przymknęła oczy, wpatrując się w otoczenie zza długich rzęs, zapadając w swego rodzaju półsen. Wydawać się mogło, że całkowicie poświęciła swoją uwagę pięknemu widokowi przed nią i cichemu cykaniu owadów, ale jej charakterystyczne uszy pozostały czujnie postawione. Może intuicja podpowiadała jej, żeby wypatrywać niebezpieczeństwa, a może robiła to z przyzwyczajenia… Cóż, tak czy inaczej jedynie prezentowało to jej egzotyczny wygląd w pełnej okazałości. Jakby nie patrzeć, takie zawinięte koniuszki uszu musiały wyglądać dla obcych dość dziwnie, choć klacz średnio się tym przejmowała. Teraz liczył się dla niej tylko zachód słońca.

// Zapraszam do dołączenia, chętnie popiszę z dosłownie każdym ^^
Powrót do góry Go down
Lazuli
Wyrocznia
Lazuli


Posty fabularne : 141

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyCzw Kwi 25, 2019 5:25 pm

Wybrałem się właśnie na poszukiwanie minerałów. Okolice północnej puszczy obfitowały w topaz i selenit, a moje zapasy ostatnio mocno zubożały. Rozglądałem się uważnie dochodząc już do słonecznego buku. Wiedziałem jak zdradliwe są kamienie i mogą mącić w głowie. Już pomyślisz, że coś znalazłeś, a okazuje się że to tylko iskrząca się przez rosę zwykła skałka. Miałem nadzieję, na powodzenie moich poszukiwań. Po dłuższym spacerze widziałem jak słońce zaczyna zachodzić. Niebo zaczyna mienić się w kolorach pomarańczu i czerwieni. Po spokojnej przechadzce w stronę drzewa, mającego co dzień tak piękny widok przed swoimi gałęziami poczułem znajomy zapach. Czyli to tu moja mała uciekinierka znów zawędrowała. Spokojnym krokiem podszedłem w jej stronę nie mącąc tej pięknej chwili. Byłem pewien, że i tak mnie rozpozna. Zbyt dużo czasu spędziła przy moim boku by nie znać na pamięć mojego sposobu poruszania się. Przystanąłem przy niej wpatrując się w zachodzące słońce, które już w połowie schowane było za horyzontem.
- Witaj Lyrciu - powiedziałem w końcu cichutko, zerkając kątem oka na klacz. Nie chciałem przerywać jej obserwacji tak niesamowitego, a zarazem codziennego zjawiska.
Powrót do góry Go down
Lyra
Duchowny
Lyra


Posty fabularne : 48

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyCzw Kwi 25, 2019 10:39 pm

Od razu rozpoznała sylwetkę zmierzającego w jej kierunku konia. Jego ruch, budowa, rytm kroków - wszystko znała na tyle dobrze, żeby bez problemu rozpoznać swojego mentora. Chwilę potem poczuła też jego zapach, a jej chrapy drgnęły lekko. Oczywiście, że to również rozpoznawała. Poza tym, jej uwagę zwróciły też jego uszy. Był jedynym kogo znała, poza nią oczywiście, który posiadał ten charakterystyczny szczegół w swoim wyglądzie. Pamiętała, że kiedy jeszcze była młodsza, po części właśnie on przyczynił się do obdarzenia Wyroczni choć odrobiną zaufania - wyglądał podobnie do członków jej stada, jak ktoś z kim dzieliła krew. Drobny szczegół, a jednak potrafi tak wpłynąć na różne rzeczy.
Nadstawiła uszy w jego kierunku i przekrzywiła lekko łeb. - Witaj, Lazuli. - uśmiechnęła się spokojnie i przesunęła się nieco w bok, żeby zrobić ogierowi miejsce, gdyby również chciał się położyć. Co prawda można by to uznać za brak szacunku wobec Wyroczni, jednak po niemal trzech latach znajomości przestała przykładać do tego aż tak dużą wagę i wydawało się, że sam obiekt tego sporu również nie miał nic specjalnie przeciwko. Chyba. - Także przyszedłeś podziwiać zachód?
Powrót do góry Go down
Lazuli
Wyrocznia
Lazuli


Posty fabularne : 141

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyPią Kwi 26, 2019 11:56 am

Byłem zbyt przywiązany do małej Lyry by uznać jej zachowanie za niestosowne. Bliscy wiedzieli, że wolałem jak byłem dla nich Lazulem, a nie Wyrocznią. Kiwnąłem delikatnie łbem w podziękowaniu za jej postawę i zrobienie mi miejsca. Oczywiście chętnie się przyłączyłem do podziwiania zachodzącego słońca kierowanego przez Pana Nieboskłonu na odpoczynek. Położyłem się obok niej wpatrując się w czerwoną już tarczę słoneczną chowającą się za horyzontem.
- Wybrałem się uzupełnić zapasy minerałów, jednak wyczułem Twoją aurę. - Uśmiechnąłem się do niej i znów zwróciłem swój wzrok ku zachodowi.
- Przyszłaś tu tylko podziwiać ten cud zachodu, czy coś Cię trapi? - spytałem w trosce. Każdy członek stada był mi bliski, a ona jak i każdy źrebak którym się opiekowałem, tym bardziej. Wiernie śledziła każdy mój krok, gdy trafiła do stada.
Powrót do góry Go down
Lyra
Duchowny
Lyra


Posty fabularne : 48

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyPią Kwi 26, 2019 7:11 pm

Mogła się tego spodziewać. Jej mentor znał ją na tyle dobrze, żeby rozpoznać jej obecność z daleka… A może to swego rodzaju efekt bycia wyrocznią? Kto wie. Lyra również potrafiła rozpoznać go z daleka. Po sylwetce, ruchu, zapachu… Ale po aurze? Nawet nie była do końca pewna, co to takiego. Być może mógłby jej to kiedyś lepiej wytłumaczyć.
Powoli pokręciła głową. Czy coś ją trapiło? Być może, ale nie było to nic, co różniłoby się od jej codziennych trosk. Wbiła wzrok w zachodzące słońce i przez chwilę milczała, jakby zastanawiając się nad odpowiednią odpowiedzią. Niby wiedziała, że swojemu mentorowi mogła powiedzieć wszystko, jednak nadal istniała w niej swego rodzaju bariera przeciw otwieraniu się na innych. Nawet, jeśli tym kimś była bliska jej osoba.
- Zwykłe sprawy. Od trzech lat mieszkam tu i znajduje się w tym stadzie, a wydaje się, że jestem dla większości całkowicie obca. Poza tym, wypadałoby w końcu ostatecznie zdecydować się na drogę, którą pójdę. Chcę być przydatna, przynajmniej tyle mogę zrobić żeby odwdzięczyć się za ratunek. - uśmiechnęła się nieco smutno, jakby nostalgicznie. - Ale poza tym? Nie, nie wydaje mi się. Po prostu od dawna już chodziło mi po głowie obejrzenie zachodu z tego pagórka… Wydawał mi się idealny do tego celu. Wystaje ponad las, więc drzewa nie blokują widoku, nie jest tu specjalnie wietrznie i rośnie wspaniała trawa... Nie uważasz? - nadal patrzyła w słońce i kolorowe niebo.
Powrót do góry Go down
Lazuli
Wyrocznia
Lazuli


Posty fabularne : 141

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyPią Kwi 26, 2019 9:22 pm

Znałem ją już na tyle, że wiedziałem jak ciężko jest jej się otworzyć. Rozumiałem ją nawet. Trafiłą tu w niezbyt przyjaznych okolicznościach. Gdy ją znalazłem była wycieńczona i wykończona. Bałem się wtedy, że może nie dać rady. Jednak widziałem jak z dnia na dzień rośnie w siły i pokazuje wszystkim do czego jest zdolna. Pamiętam jaki dumny byłem widząc, że zdrowieje. Przypomniałem to sobie i uśmiechnąłem się pod nosem delikatnie. Dałem jej czas na zastanowienie i zdecydowanie czy chce odpowiedzieć na moje pytanie. I jak chce odpowiedzieć. Kiwnąłem łbem delikatnie.
- Nigdy nie zmuszałem Cię do interakcji z innymi. Jestem pewien też, że mimo Twoich obaw zna Cię tu wielu, a jeśli uważasz inaczej możesz to zmienić. Jednak to musi być Twoja decyzja. - spojrzałem na profil klaczy, która miałem wrażenie delikatnie unika kontaktu wzrokowego.
- Chciałbym, ale w wyborze drogi także nie mogę Ci pomóc. Wiesz, że od zawsze dla Ciebie chcę jak najlepiej i dlatego musisz takie decyzje podejmować z głębi serca. Pamiętać by nie zwracać uwagi na to co mówią inni. Możesz też spytać o wskazówki bogów. No chyba, że już podjęłaś decyzje, a tylko chcesz ją jeszcze do końca przemyśleć? - spytałem. Byłem ciekaw gdzie moja mała Lyra widzi swoją przyszłość. Nigdy nie narzucałem jej swoich poglądów. Powtarzałem, że każdy koń jest potrzebny stadu. Miałem tylko nadzieję, że o tym pamięta.
- A co do przydatności... O tym rozmawialiśmy. Każdy jest przydatny, a nam odwdzięczać się nie musisz. Dziękuj tylko tym którzy postawili nas na swojej drodze. To dzięki nim Cię znalazłem. - szturchnąłem ją delikatnie w łopatkę i uśmiechnąłem się odrobinę. Spojrzałem znów na zachodzące słońce.
- Oj tak, wydaje się jakby sam Pan Nieboskłonu wybrał to miejsce na oglądanie zachodów tutaj, może sam czasem to robi, lub w towarzystwie Pani Ziemi. To tłumaczyłoby ten urodzaj. - zaśmiałem się i zastrzygłem uszami. Zapewne wiedziała, że mimo żartu w moim głosie uważałem że jest to możliwe.
Powrót do góry Go down
Lyra
Duchowny
Lyra


Posty fabularne : 48

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptySob Kwi 27, 2019 12:28 am

Faktycznie, kiedy Lyra pojawiła się w krainie, przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy. Niemal wykrwawiona i ogromną raną na szyi, wycieńczona długim biegiem i natłokiem emocji, sama nie do końca świadoma, gdzie jest i co zaszło. Przez kilka pierwszych dni stała się niemal książkowym przykładem chorobliwej apatii - nic nie jadła ani nie piła, nie ruszała i nie mówiła. Nie odganiała nawet much, które na niej siadały. Aż dziwne, że mimo tego wszystkiego, Wyrocznia nie porzucił jej samej sobie. Mógł przecież uznać, całkiem słusznie zresztą, że młodej klaczy nie da się już uratować. Nie poddał się jednak i za to Lyra była mu ogromnie wdzięczna. Cały czas spędzony na modlitwach i u medyka przyniósł rezultaty i powoli, ale skutecznie młoda stawała na nogi. Prawdopodobnie najtrudniejszym w tym wszystkim było zmuszenie jej do powrotu do życia - nawet po odzyskaniu energii nie chciała jeść, a wydukanie kilku słów było dla niej szczytem możliwości. I po raz kolejny cierpliwość jej mentora się opłaciła, a klaczka powróciła do dawnej sprawności umysłowej. Owszem, wydarzenia tamtej nocy ogromnie ją zmieniły, całkiem możliwe, że na zawsze, jednak nauczyły ją także dojrzałości i doceniania tego, co ma. I gdyby nie Lazuli, najpewniej nie byłoby jej już na tym świecie.
- Wiem… Zawsze chcesz dla mnie dobrze, ale czuje się nieco winna, kiedy tak odsuwam się od reszty. - owszem, być może faktycznie unikała kontaktu wzrokowego ze starszym ogierem, ale raczej podświadomie niż z jakiegoś dokładniejszego powodu.
- Właściwie, to chyba wybrałam. - odpowiedziała, na chwilę zamyślając się. Była pewna swojego wyboru, a jednak obwieszczenie go swojemu mentorowi wydawało się dziwnie nienaturalne i krępujące. Jakby nie patrzeć, oznaczałoby to koniec pewnego etapu w jej życiu i ostateczne wejście w dorosłość - samodzielny wybór, nauka i rozwijanie się, aby móc jak najlepiej spełniać swoje obowiązki, nie takie wcale małe. W końcu, jak Lazuli sam powiedział, każda ścieżka jest potrzebna i przydatna, a to szczerze mówiąc, tylko bardziej ją denerwowało. Jeśli nie podoła i coś zepsuje, może spowodować poważny problem, nie tylko dla samej siebie. - Myślę, że chciałabym być kapłanką. Nie nadaję się raczej na wojownika, medycyna nie jest moją mocną stroną… A w ten sposób mogłabym wspomóc innych dookoła i oddać cześć bogom, dzięki którym w końcu żyję i jestem tu z naszym stadem. - uśmiechnęła się i w końcu spojrzała na swojego mentora, jakby wyczekując jego reakcji na tę informację. Właściwie, zdecydowała się iść jego drogą… Na pewno da radę wiele jej nauczyć.
- Nie zdziwiłabym się… Nie sądzę, żeby bogowie tworzyli cokolwiek bez jakiejś przyczyny. A jaką lepszą przyczyną dla stworzenia niesamowitego krajobrazu jest podziwianie go i chwalenie boskiej pracy? - uśmiechnęła się również, dołączając do tego małego nie-do-końca-żartu.
Powrót do góry Go down
Lazuli
Wyrocznia
Lazuli


Posty fabularne : 141

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyNie Kwi 28, 2019 3:43 pm

Pamiętałem widok małej wycieńczonej Lyry do dziś. Nie chciała mówić, nie chciała jeść. A ja? Ja nie mogłem się poddać. Nie mogłem jej zostawić. Nie miała nikogo, więc dostała mnie. Nie zastąpiłem ani matki, ani ojca, ani najbliższej rodziny, ale dałem tyle ciepła, troski i miłości ile tylko mogłem. Opłaciło się. Nawet jeśli by zdecydowała się odejść po wydobrzeniu i tak uważałbym, że się opłacało. A fakt, że została, radował mnie jeszcze bardziej. Smyrnąłem ją chrapami układając jej rozwianą grzywę.
- Każdy z nas jest inny. Jedni lubią być w centrum uwagi, inni zaś wolą trzymać się na uboczu. To nie jest nic złego. - zerkałem na nią cały czas. Jej poczucie winy troche mnie zmartwiło. Ja też przecież nie lubiłem być wiecznie wystawiony na spojrzenia innych. Dobrze wiedziała, że gdy nie byłem potrzebny potrafiłem schować się w jaskini odpoczywając od krytycznych spojrzeń członków stada. Mimo to bogowie wystawili mnie na taką próbę, której starałem się podołać. Skierowałem uszy w jej kierunku i spojrzałem na nią z wyczekiwaniem w oczach. Byłem ciekaw co wybrała. Kiwnąłem łbem jakbym chciał przekazać, żeby mówiła dalej. Machnąłem leniwie ogonem. Słysząc jej słowa, zastrzygłem uszami i zamilkłem na chwilę. Spojrzałem na chwowające sie już prawie zupełnie słońce, może nawet oko mi się delikatnie zaszkliło. Czemu tak się tym przejąłem? Nie wiem. Ale tak już było. Spojrzałem znów na Lyre.
- Nauczę Cie wszystkiego, co sam potrafię. Pomogę z czym chesz. Jeśli tylko czujesz, że to własnie chcesz robić w życiu. - wyszeptałem. Nie pierwsza wybrała w stadzie taką drogę, a jednak wyjątkowo mnie to ruszyło. Może to przez to, że traktowałem ją jak córkę.
- Oj nie kochana, Oni nic nie robią przypadkowo i bez przyczyny. Nic.... - Wyszeptałem znów patrząc w słońce. Cieszyłem się, że potrafiłem w małej Lyrze zaszczepić taką miłość do bogów.
Powrót do góry Go down
Lyra
Duchowny
Lyra


Posty fabularne : 48

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyPon Kwi 29, 2019 9:51 pm

Owszem, być może nie stał się dla niej ojcem i matką, stał się jednak kimś innym - jej powiernikiem i przyjacielem, któremu zawsze mogła zaufać. Czując, jak układa jej grzywę zastrzygła uszami w nieco dziecięcym niezadowoleniu, po czym machnęła głową, jakby upewniając się, że wszystkie kosmyki włosów znajdują się po lewej stronie jej szyi. To był swego rodzaju odruch, zakrycie blizny po pazurach wielkiego kota. Z jednej strony wiedziała, że Lazuli nie jest żadnym zagrożeniem, ale z drugiej... eksponowanie starej rany nadal nie było dla niej komfortowe. Westchnęła cicho. - Ładnie się zagoiła, ale raczej nigdy nie zniknie. - rzuciła tylko, jakby tłumacząc swoje zachowanie. Nie chciała w żaden sposób urazić starszego, ani dać mu szansę na domysły, że mu nie ufa - bo w końcu nie o to chodziło. Usłyszała kiedyś od kogoś, że z tego typu blizn powinno być się dumnym. Przecież przeżyła, walczyła dzielnie i zrobiła wszystko, co w jej mocy, ale nie była gotowa. Może za jakiś czas... Za kilka miesięcy lub lat, może wtedy da radę pokazać to wszystko. Ale na pewno nie teraz, kiedy jeszcze sama nie poradziła sobie z tym wszystkim. Co prawda minęły już trzy lata - to wręcz więcej czasu, niż spędziła ze swoją prawdziwą rodziną, jednak nie umiała tak po prostu tego porzucić. Może to i lepiej. W końcu była jedyną osobą, która mogła honorować pamięć o nich wszystkich i modlić się do bogów za ich dusze. Jeśli to wszystko przepracuje, czy nadal będzie umiała wracać do swojej przeszłości? Trudno powiedzieć.
- Cieszę się, że mnie rozumiesz. - odparła tylko cicho, uśmiechając się lekko. Tak, wiedziała, że on sam również nie przepadał za byciem w centrum uwagi i tym bardziej podziwiała, że był w stanie podjąć się tak odpowiedzialnej funkcji, jak bycie wyrocznią. Zwłaszcza, że przekazywanie woli bogów wymagało ciągłego kontaktu z innymi końmi - w końcu wielu chciało uzyskać od niego radę lub prosić o błogosławieństwo, a on nie mógł im tak po prostu odmówić. Również jego związek z władcą stada dodawał mu obowiązków. No i do tego wszystkiego dochodziło prowadzenie Szkoły Wyroczni, oraz prawdopodobnie miliony innych obowiązków. Lyra nie byłaby zdziwiona, gdyby to właśnie on był najbardziej zapracowaną osobą w całym stadzie, nie jego mąż. Dzięki tej świadomości jeszcze bardziej doceniała fakt, że mimo tego wszystkiego zawsze był gotowy poświęcić jej i każdemu innemu członkowi stada swój czas, niezależnie, jak bardzo napięty grafik by miał. Miała cichą nadzieję, że dzięki zostaniu kapłanką uda jej się nieco odciążyć swojego mentora i opiekuna. Nigdy raczej nie osiągnie jego poziomu - w końcu został osobiście wybrany przez bogów, mogła jednak przynajmniej starać się pomóc mu w pełnieniu funkcji kapłana.
Poczuła się nagle strasznie wzruszona odpowiedzią ogiera. Przez chwilę milczała, nie wiedząc co powiedzieć, po czym przymknęła oczy i przytuliła głowę do jego szyi, wzdychając cicho. - Jesteś dla mnie zdecydowanie zbyt dobry, naprawdę. Nie musisz tego wszystkiego robić i doskonale o tym wiesz, a jednak nadal... Nadal chcesz to wszystko robić, sam z siebie. Dziękuje. - W końcu odsunęła głowę, po czym wysunęła przed siebie nogi i to na nich położyła pysk, na nowo wbijając nieco zaszklone spojrzenie w kończący się już powoli zachód słońca. Ciepłe róże i pomarańcze znikały za horyzontem, ustępując powoli miejsca chłodniejszym fioletom i granatom, wielobarwne chmury przesuwały się po niebie powoli, poruszane lekkim, ciepłym wiaterkiem. Klacz uśmiechnęła się, patrząc na ten niesamowity spektakl kolorów i zamachała ogonem. Zachody słońca w tej krainie zdecydowanie były zbyt mało doceniane.
Tylko kiwnęła głową na słowa wyroczni. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Nawet w jej pojawieniu się tutaj i we wszytkom, co było tego przyczyną musieli mieć jakiś cel. Może zamglony i niejasny, ale z pewnością jakiś był. Może po prostu wiedzieli,że tu będzie jej lepiej. Mimo wszystkiego, co ją spotkało bywała szczęśliwa. Spotkała wspaniałe osoby, jak na przykład siedzący obok niej ogier i wiele się nauczyła. Nadal nie rozumiała, dlaczego bogowie obdarzyli ją tak trudnym losem, jednak starała się zaakceptować to i żyć dalej - co innego w końcu mogła zrobić?
Powrót do góry Go down
Lazuli
Wyrocznia
Lazuli


Posty fabularne : 141

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyWto Kwi 30, 2019 10:40 am

Rozumiałem. Blizna stała się swego rodzaju obsesją, dlatego nie miałem nic przeciwko temu, żeby poprawiła grzywę. Od zawsze nie znosiła pytań na temat zabliźnionej już rany. Mimo, że fizycznie przestała ją boleć, w duszy wciąż cierpiała. Była młoda, a już tyle wycierpiała. Była dla mnie zawsze okazem siły i waleczności. No i bądźmy szczerzy... przypominała mi mnie. Też zostałem znaleziony przez ówczesną Wyrocznię i przygarnięty pod jej kopyta.
- Nie zniknie, to prawda. I wiem że to spore brzemię moja droga, codziennie przypomina o tym co złe, jednak jesteś na tyle silna by mu podołać, mimo że wiemy oboje iż może być ciężko czasami - czy mówiłem o bliźnie, czy o czymś więcej? Tego jeszcze chyba sam nie wiedziałem. Jednak wiedziałem, że to co mówię jest prawdą.
Rozumiałem ją nawet za dobrze. Jednak los i bogowie mnie nie oszczędzali. Funkcja Wyroczni, kontakt z Nimi, wiecznie obserwujący mnie członkowie stada, małżeństwo z Władcą… Było ciężko, czasem nawet za bardzo. To chyba miała być próba czy podołam. Na razie dawałem radę. Jednak jak długo wytrzymam? To się dopiero miało okazać.
Nagle poczułem, że młoda przytula się do mnie, a ja uśmiechnąłem się czule i objąłem ją delikatnie szyją. Miałem nadzieję, że wciąż czuje się przy mnie bezpiecznie.
- Hej słonko, przecież wiesz że zawsze możesz na mnie liczyć.  Jesteś wiele warta moja mała i na wiele zasługujesz. A to, chcę Ci pomóc i Cię wspierać to nie jest wielki wyczyn. - uśmiechnąłem się i poprawiłem jej jeden niesforny kosmyk z grzywy. Ułożyłem się blisko niej również kładąc głowę na przednich kończynach. Skupiłem wzrok na końcówce zachodu wiedząc, że całe zjawisko już długo nie potrwa. Sam fakt, że chciała podążać moją drogą sprawił, że czułem się za nią jeszcze bardziej odpowiedzialny. Czułem, że należy jej się ode mnie wsparcie. A poza tym chciałem ją wspierać, na swój sposób pokochałem ją jak moje własne dziecko. Przywiązałem się do niej nie tylko jako do podopiecznej, ale także traktowałem ją jak przyjaciółkę. Mimo, że starałem się jej nie obarczać moimi problemami, to gdy zwyczajnie potrzebowałem porozmawiać była drugą osobą zaraz po moim mężu, do której się zgłaszałem.
- Nie dziękuj, nie masz za co. A na pewno nie mi. Lepiej podziękuj bogom.  - wyszeptałem rozluźniając się. Niewiele było stworzeń przy których potrafiłem się rozluźnić, jednak Lyra była jedną z nich. Sam codziennie dziękowałem za dar jakim była znaleziona trzy lata temu klacz. Byłem wdzięczny, że bogowie powierzyli mi tą małą duszyczkę, że dali jej siły na podniesienie się po tragedii jak, a mi dali możliwość prowadzenia jej przez życie.
Powrót do góry Go down
Lyra
Duchowny
Lyra


Posty fabularne : 48

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyNie Maj 05, 2019 11:00 pm

Pokiwała spokojnie głową na jego słowa. Co prawda sama nie była pewna, czy posiadała wystarczająco dużo siły, ale starała się myśleć pozytywnie. Będzie się starać, jak zawsze, prawda? No i być może nadszedł czas, żeby naprawdę zacząć przyzwyczajać się do blizny i wspomnień. No i żeby wyjść trochę z cienia. Skoro wybrała już swoją życiową drogę będzie musiała się starać, żeby wypełniać ją jak najlepiej. I przede wszystkim będzie musiała dużo ćwiczyć. W końcu samo wejście na ścieżkę kapłaństwa nie zrobi z niej nie wiadomo kogo. To będzie wymagało wielu modlitw, ogromnego czasu poświęconego bogom i być może pomocy ze strony Lazuliego. On z pewnością będzie mógł pomóc jej lepiej zrozumieć jej przyszłą funkcję i obowiązki, jeśli tylko go o to poprosi. Na razie jednak nie musiała się tym przejmować - dopiero, kiedy ostatecznie wybierze ścieżkę. W końcu nie o tym teraz rozmawiali.
- Wiem, wiem, ale… Nie chcę się narzucać. Masz bardzo dużo obowiązków, a jeszcze musisz mnie niańczyć… Jakby nie patrzeć, jestem już dorosła, a nadal się mną opiekujesz. Nie chcę być problemem, sam wiesz to najlepiej. - westchnęła cicho i znów odwróciła wzrok. NIe mogła poradzić na to, że zawsze sobie wyrzucała, że jest dla innych ciężarem. Leczyli ją, chronili, byli dla niej dobrzy, a ona rzadko kiedy miała się jak odwdzięczyć. Nie należała do tej krainy od urodzenia, nie powinna więc chyba wymagać, żeby inni się o nią troszczyli. Znów odwróciła wzrok, wbijając go w ziemię. Wiedziała, że Lazuli uważa zupełnie inaczej i pewnie powinien zdzielić ją mocno kopytem w głowę za tego typu myśli, ale nie mogła się powstrzymać. - Ale nieważne, nie powinniśmy się teraz martwić takimi rzeczami. Zachód prawie się skończył, lepiej go podziwiać, póki czas. - uśmiechnęła się lekko i na powrót spojrzała w niebo.
- Dziękuję im każdego dnia, że trafiłam akurat na ciebie i to stado. Mogłam trafić do innego, a wtedy pewnie nie byłabym osobą, którą teraz jestem. - Jakby nie patrzeć, ogier miał ogromny wpływ na to, w jaki sposób młoda klacz ukształtowała swój charakter po trafieniu tutaj. Gdyby trafiła do Tańca Płomieni, na pewno byłaby bardziej wojownicza, pewnie nie wierzyłaby w bogów lub wyklinała ich za to, co ją spotkało. W Księżycowych Szczytach byłaby pewnie nieco pewniejsza siebie, chętniej okazywałaby emocje, które jak na razie były dla niej jedynie odrobinę niepotrzebnym dodatkiem. Cóż… Ciekawe, jak wyglądałoby jej życie, gdyby znalazła się w jednym z tych stad. Mimo wszystko, cieszyła się, że trafiła właśnie tu. W końcu miała tu kogoś w rodzaju rodziny, odnalazła spokój w wierze… Jakby nie patrzeć, żyła spokojnie i szczęśliwie.
Powrót do góry Go down
Lazuli
Wyrocznia
Lazuli


Posty fabularne : 141

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyPon Maj 06, 2019 11:38 am

Chciałem jak zawsze wysłuchać jej do końca, jednak w niektórych momentach i ja przerywałem swoim rozmówcom. To był właśnie ten moment.
- Hej, słonko. Nie mów tak. Nigdy więcej. Nie jesteś problemem. Nigdy nie byłaś. Dobrze wiesz, że nie troszczę się o Ciebie z przymusu. Tylko dlatego, że Cię pokochałem jak córkę. - spojrzałem jej w oczy na tyle na ile mi na to pozwoliła. Nie znosiłem, gdy ktoś mówił o sobie tak źle. Była ważna dla mnie, dla Lapisa, dla stada i oczywiście dla Bogów. Nie dałem jej wszystkiego na co zasłużyła, bo nie potrafiłem.
- Wszystko jest ważne, Ty, Twoje samopoczucie, Twoje myśli. - westchnąłem sam nie wiedząc jak do niej dotrzeć. byłem zły na siebie, że nie nauczyłem jej więcej pewności siebie, więcej wiary w swoje czyny. Jednak ciężko było mi nauczyć ją czegoś, czego sam nie miałem. Choć musiałem udawać inaczej. Cieszyłem się jednak, że przynajmniej tego udawania się ode mnie nie nauczyła.
- A ja codziennie dziękuje bogom za Ciebie kruszynko - westchnąłem i smyrnąłem ją chrapami po szyi chcąc dodać jej choć odrobiny otuchy. Ułożyłem łeb na przednik nogach wpatrując się w końcówkę słonecznego przedstawienia. Miałem wrażenie jakby słońce kłaniało się nam i dziękowało za oglądanie jego wystąpienia. Westchnąłem. Dajcie jej trochę wiary w samą siebie. Pomyślałem mając nadzieję, że bogowie mnie wysłuchają.
Powrót do góry Go down
Lyra
Duchowny
Lyra


Posty fabularne : 48

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptySro Maj 08, 2019 2:14 am

Wysłuchała w ciszy wszystkiego, co wyrocznia jej mówił i westchnęła cicho. Znów lekko wtuliła czoło w jego szyję: widziała w tym geście coś kojącego, uspokajającego. Cieszyła się, że ogier jest obok i akurat on. Chyba był jedynym z taką dozą cierpliwości - inni pewnie już byliby nieco zmęczeni podejściem Lyry. Sama userka czuje się nieco zawstydzona, że jej postać jest taką pierdołą, ale co poradzić.
- Dziękuję… Wiem, że zawsze gdzieś dla mnie jesteś. - uśmiechnęła się lekko, może nieco smutno i zamachała uszami. - W końcu to musi być przeznaczenie, że znalazł mnie akurat inny posiadacz zwiniętych uszu, prawda? - zdobyła się na cichy śmiech, starając się w jakiś sposób rozluźnić atmosferę, która stała się podejrzanie depresyjna. Ups, naprawdę nie chciała za bardzo zasmucać swojego mentora, ale był jedyną osobą, z którą mogła czasem na takie tematy porozmawiać. Czasem trzeba było zrzucić z siebie odrobinę smutku, żeby móc zastąpić go czym innym. Zawsze też była gotowa posłuchać Lazuliego, gdyby ten potrzebował powierniczki - miała więc nadzieję, że był to w pewien sposób sprawiedliwy układ.
- W takim razie bogowie muszą mieć mnie powoli dość. Ty im za mnie dziękujesz, ja im dziękuje za wiele rzecz… Tylko czekać, aż w końcu się tym zmęczą. - I kolejny drobny żarcik. Może pół żarcik, bo czasami naprawdę się bała, czy bogowie nie są nieco zirytowani jej ciągłymi dziękczynieniami i prośbami. Byłoby to bardzo niefortunne, gdyby w taki sposób wyglądała jej śmierć - pewnego dnia modliła się do bogów, a ci po prostu rzucili w nią piorunem. Zwłaszcza, jeśli zamierzała być duchowną.
Powrót do góry Go down
Lazuli
Wyrocznia
Lazuli


Posty fabularne : 141

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptySro Maj 08, 2019 9:44 am

Uśmiechnąłem się zadowolony ze słów swojej przyjaciółki i podopiecznej. Cieszył mnie fakt, że zdawała sobie sprawę z tego że zawsze znajdę dla niej czas. Kochałem ją jak córkę, więc była dla mnie niezmiernie ważna. Zaśmiałem się bardzo delikatnie z jej żartu o uszach. Kiwnąłem łbem i zatrzepałem wspomnianymi uszkami.
- Oj tak, to musiało być przeznaczenie - dodałem i objąłem ją delikatnie szyją, chcąc dodać jej otuchy. Wiedziałem, że jest jej ciężko. Wiedziałem, że też że czasem po prostu potrzebuje wyrzucić z siebie swój smutek. Nie przeszkadzało mi to, a wręcz byłem szczęśliwy że to mnie wybrała na swojego powiernika. I tak, wiedziałem że na samym początku nie miała zbytniego wyboru bo to ja się wiecznie koło niej kręciłem. Ale już podrosła i wciąż lubiła mi się wygadać, a dla mnie było to zaszczytem. Spojrzałem na nią kątem oka, gdy wspomniała o zmęczeniu bogów. Żartowała, ale nie do końca. Trochę umiałem ją rozczytać.
- Nikt nie ma Cię dość. Nie tylko my im dziękujemy za każdą drobnostkę i nie tylko my zwracamy się do nich co chwilę. A jakby mieli dość to uwierz, najpierw mnie... - zaśmiałem się delikatnie i szturchnąłem ją delikatnie w łopatkę, chcąc dodać jej otuchy. Siedziałem z nią tak dłuższą chwilę, aż słońce zaszło zupełnie za horyzontem.
- Będę się zbierać. Musze powoli ruszać do męża. - powoli się podniosłem i ukłoniłem w stronę, gdzie jeszcze przed kilkoma chwilami mieniło się różnymi kolorami zachodzące słońce, jakby w podziękowaniu dla niego i Pana Nieboskłonu za ten występ.
- Jeśli chcesz, chodź ze mną. Jeśli wolisz zostać, uważaj na siebie. - uśmiechnąłem się stojąc nad klaczą. Poczekałem chwilę na jej decyzję, po czym ruszyłem w stronę terenów stada Delty.

z/t
Powrót do góry Go down
Lyra
Duchowny
Lyra


Posty fabularne : 48

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyCzw Maj 09, 2019 3:06 pm

- Ktoś miałby mieć ciebie dość? Nie sądzę, żeby było to możliwe. - zaśmiała się cicho i odsunęła głowę od jego szyi, żeby spojrzeć na niego z lekkim rozbawieniem. Skoro osobiście wybrali go na wyrocznię, raczej nie było to bardzo prawdopodobne. - Z tego co wiem, bogowie cię uwielbiają. - dodała lekko. Zachód już się zakończył, ale kolory nieba nadal były niezwykłe. Przez chwilę wpatrywała się z lekkim uśmiechem nieboskłon, po czym opuściła głowę i znów oparła ją na przednich nogach.
- Rozumiem. - odparła cicho w odpowiedzi na jego stwierdzenie. Faktycznie, siedzieli tu już dobrą chwilę - ogier powinien wrócić do stada i do swojego partnera. Chcąc nie chcąc, miał swoje obowiązki. Lyra również nie powinna zostawać tu zbyt długo - nigdy nie wiadomo, czy nie pojawi się coś lub ktoś chcący zrobić jej krzywdę. Jakby nie patrzeć, słyszała już nieco o tym, że sytuacja w krainie robi się coraz bardziej napięta… - Pójdę z tobą. I tak powinnam wracać na tereny stada. - Powoli wstała, otrzepała się z pyłu, który mógł się do niej przyczepić od długiego leżenia na ziemi i ruszyła za nim, kierując się w stronę terenów stada. Nie spieszyło jej się, więc całkiem możliwe, że została kawałek w tyle, ale nie przejmowała się tym zbytnio. W końcu była dorosła i jakby co sobie poradzi, prawda?
[z/t]
Powrót do góry Go down
Alysanne
piastun | medyk
Alysanne


Posty fabularne : 168

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyPon Sie 26, 2019 11:41 pm

Alysanne bardzo dobrze znała tą okolicę. Praktycznie wychowała się wśród tych drzew, na tej ziemi. Teraz prowadziła tu Heliosa, ponieważ chciała znaleźć zioła, które mogłyby mu pomóc. Klacz rozglądała się za czymś przeciwzapalnym. Jej przyjaciółka, Etoile, powiedziała jej kiedyś, że gdzieś w pobliżu można znaleźć rozmaryn i to jego Alysanne próbowała wypatrzeć w szczególności.
Alys trzymała się blisko siwka, nie chcąc by przypadkiem któreś z nich się zgubiło. Co to byłaby za strata...
— Od jak dawna należysz do Tańca Płomieni? — Zapytała, nadal badając wzrokiem okoliczną trawę. W pewnym momencie miodooka zauważyła znajomy głaz. Spojrzała na niego, a następnie na wolną od drzew połać soczystej trawy. Ruszyła galopem na szczyt wzgórza, na moment zapominając o towarzyszu. Tuż koło potężnego drzewska zatrzymała się i objęła las pod nią wzrokiem. W popołudniowym słońcu mienił się znakomitymi odcieniami zieleni, od zimnego szmaragdu po soczysty seledynowy. Przez niebo wędrowały stada kształtnych chmur. Pod gałęziami buku promienie słońca nie dosięgały klaczy, lecz i tak czuła ich żar. Miodooka głęboko wciągnęła powietrze, starając się nie dać porwać nostalgii. Było tu tak cicho... Alysanne spojrzała za siebie, przypomniawszy sobie o Heliosie. Miała nadzieję, że przywędruje tu za nią.
Powrót do góry Go down
Helios
Wojownik
Helios


Posty fabularne : 31

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyWto Sie 27, 2019 9:59 am

Szedł obok niej, z łatwością dotrzymując kroku jej krótkim nóżkom. Przyglądał się w milczeniu, jak zrywa kwiatki, szczędząc komentarzy. Jeszcze skompromitowałby się, nazywając to fioletowe lawendą. Nie wgłębiał się w tajniki medycyny i raczej nie zamierzał, więc miał nadzieję, że Alys oszczędzi mu wykładów o niesamowitych właściwościach naturalnych składników.
- Przybyłem tu nie tak dawno i zdążyłem spotkać zaledwie kilka koni. Czy ta kraina jest tak bardzo wyludniona, czy po prostu wszyscy omijają mnie szerokim łukiem? - zażartował, podejmując temat.
Nim zdążył się obejrzeć, klaczy koło niego nie było. Spojrzał za nią, jak coraz bardziej się od niego oddala. Co jej strzeliło do głowy? Ruszył za nią spokojnym, rytmicznym galopem. Wiedział, że już i tak nie ma szans na dogonienie jej, nim dotrze na szczyt, więc zrezygnował z pokracznego cwału pod górę. Jeszcze mu się grzywa poplącze. Teraz sądził, że prezentuje się znacznie lepiej - majestatycznie sunie w górę zbocza. Cóż... w jego głowie nawet podczas załatwiania spraw wygląda imponująco, więc trudno stwierdzić, czy jego opinia o swojej obecnej prezentacji jest zgodna z rzeczywistym stanem rzeczy.
- Co ci odbiło? - powiedział z lekkim rozbawieniem. Rozejrzał się po pagórku. Owszem, było tu ładnie, ale Alys musiała czuć do tego miejsca sentyment, aby w jednej chwili poderwać się i tu przyjść.
Rozciągnął się, poruszając łopatką, która dała o sobie znać delikatnym, pulsującym bólem. Czy naprawdę była potrzeba opatrzenia jej? Szczerze w to wątpił, porównując swój stan parę miesięcy temu, w noc po pożarze. Owszem, miło byłoby pozbyć się nawet niewielkiego bólu dla samego komfortu bytowania, ale teraz, w obecności Alysanne, nie chciał wyjść na dzieciucha, którego martwi lada stłuczenie. Niestety, już po ptokach.
Powrót do góry Go down
Alysanne
piastun | medyk
Alysanne


Posty fabularne : 168

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyWto Sie 27, 2019 1:35 pm

Alys cały czas była pomna ostatniej rozmowy z Etoile, gdy to dyskutowały na temat ułomności Płomiennych w kwestii medycyny, toteż nawet nie przyszło jej do głowy, by cokolwiek napomknąć Heliosowi o właściwościach leczniczych babki lancetowatej oraz rozmarynu, które jej się udało znaleźć. Gdyby zapytał, pewnie postarałaby mu się wytłumaczyć to jak najprościej, choć wątpiła, by taki mięśniak w ogóle interesował się tematem.
Alysanne pokręciła z uśmiechem głową, słysząc pytanie biegnącego w jej stronę ogiera. Zwróciła w jego stronę głowę i na moment jego majestatyczny galop wybił ją z rytmu. Otrząsnęła się w myślach i ponownie skupiła wzrok na krajobrazie przed nią.
— Na ogół liczbę tutejszych koni można liczyć w dziesiątkach, o ile nie setkach, choć faktycznie ostatnimi czasy widziałam bardzo mało innych. Pewnie mają dość upałów i schowali się wraz z rodzinami w mniej duszne zakamarki — odpowiedziała, choć i ją niepokoiła ostatnia zmniejszona aktywność znajomych jej rumaków. Czyżby coś ją ominęło?
— To miejsce... — Westchnęła cichutko. — Nic się nie zmieniło, odkąd byłam tu ostatnim razem — potrząsnęła głową, zawieszając głos. — Dosyć gadania. Mam wystarczająco ziół, aby spróbować wyleczyć te cięższe obrażenia.
Alysanne przypomniała sobie o maści z szałwii, którą zebrała już dawno temu. To właśnie ją postanowiła wykorzystać pierwszą, delikatnymi ruchami nakładając taką warstwę, jaką uczyła ją Etoile, na spuchnięty napięstek Heliosa. Po wykonaniu czynności spojrzała krytycznie na swoje dzieło. Czy tyle wystarczy?
Powrót do góry Go down
Helios
Wojownik
Helios


Posty fabularne : 31

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptySro Sie 28, 2019 11:10 am

Dotarł na szczyt i spojrzał na drobną postać stojącą obok niego. - Upały są uporczywe, ale przecież bywają miejsca, w których pozostała odrobina chłodu - pokręcił głową w zamyśleniu. - Coś musiało się stać i nas ominęło - powiedział, ale bez większego przekonania. Pomyślał o ogromnej ilości dzikich zwierząt kłębiących się w lasach. Gdyby coś się wydarzyło, one by również zniknęły. Westchnął. Przyszedł tutaj w celu spokojnego rozwijania się w boju, a tymczasem nie miał na kim trenować, jeśli nie liczyć powalonego pni drzew. Nawet zwierzęta, zniechęcone upałem, nie interesowały się jego zaczepkami. Z troską pomyślał o swojej formie fizycznej, która pozostawiała wiele do życzenia.
Rzucił na nią zaciekawiony wzrok, zachęcając do rozwinięcia tematu. - Rozumiem, że łączy cię z tym miejscem zawiła historia? - zapytał licząc, że Alys pociągnie dalej ten wątek. Wymieniłby się z nią swoimi doświadczeniami z tych terenów, gdyby je miał. Niewiele razy wychynął nos poza tereny Tańczących Płomieni, a i tam nie znał zbyt dużej ilości miejsc.
Kiwnął lekko głową na słowa, jednoznacznie sygnalizując zgodę na jakiekolwiek działania. Przyglądał się bez większego zainteresowania jej pracy. Klacz wyglądała na całkiem skupioną, ale Helios nie widział w tej czynności niczego trudnego. Czy nakładanie maści na opuchliznę może mieć drugie dno, o którym nie wiedział? Być może, gdy nałoży się za dużo, to maść przejdzie do krwioobiegu? Zadrżał, czując zimny krem na swojej skórze. Po jego nałożeniu nie poczuł ogromnej różnicy, ale po mimice klaczy zrozumiał, że jest dobrze. Uśmiechnął się. - Szybko poszło - powiedział pogodnie, delikatnie poruszając nogą.
Powrót do góry Go down
Alysanne
piastun | medyk
Alysanne


Posty fabularne : 168

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptySro Sie 28, 2019 8:27 pm

Alys przebrała niespokojnie nogami. Ciepło bijące od Heliosa z lekka ją dekoncentrowało. O ironio, kiedy podszedł bliżej, klacz mimowolnie zadrżała. Pozwoliła, by po jego wypowiedzi, zapadło pomiędzy nimi milczenie. Nawet wiatr nie mącił tej ciszy, na chwilę przestając buszować wśród listowia buku.
— Co byś zrobił — podjęła nagle. — Gdybyśmy zostali ostatnimi końmi w tej krainie? — Alysanne sama nie wiedziała, skąd i po co wypaliła z takim pytaniem, ale mówi się trudno - powiedziała, już nie mogła tego cofnąć. W wyczekiwaniu na odpowiedź spojrzała przed siebie, po raz kolejny napawając się ciszą tego skrawka puszczy. Gdzieś w oddali zamajaczyły czarne punkciki, najpewniej przelatujące ptaki - bo co innego? Może nawet wśród nich znajdowała się kawka, która co jakiś czas lubiła postalkować Alys.
— Każde miejsce pamięta stworzenie, które napisało w nim swój kawałek historii. Ten buk jest stary i pewnie był świadkiem wielu przełomowych wydarzeń, ale to fakt — pokiwała głową z łagodnym uśmiechem, przywodzącym na myśl wiosenne promienie słońca, ciepłe i napawające nostalgią. — Ja także byłam jedną z osób, które pozostawiły tu fragment siebie — spojrzała na Heliosa, chcąc się upewnić czy ogier chce słyszeć dalszą część historii, po czym kontynuowała: — Kiedy byłam mała, mama zabierała mnie tu kiedy miała... lepszy nastrój. Zimą, gdy pagórek był pokryty śniegiem, siadałam na jego szczycie a mama mnie popychała, pomagając mi się z niego ześlizgnąć. Kiedy przyszła wiosna, kładła się pod drzewem i opowiadała mi wspaniałe historie — uśmiech Alys na moment się poszerzył. Dobrze jej było wspominać Agape w okresie, gdy jeszcze była sobą. Klacz wciąż pamiętała ostatnią historyjkę usłyszaną od mamy... Potem, gdy śnieg na dobre wszędzie się roztopił, jej matce się na dobre zaczęło pogarszać. Tylko stałe rozpamiętywanie tych dobrych chwil pomogło Alysanne zapamiętać lepsze czasy z jej rodzicielką. — A ty, Heliosie? Masz jakieś miejsca, do których byś wracał?
Miodooka uśmiechnęła się z podekscytowaniem, widząc że z jego napięstkiem już wszystko dobrze. Przechyliła żywo łeb.
— Myślę, że jeszcze spróbuję złagodzić ból łopatki, a reszta ładnie zagoi się już w najbliższym czasie sama — powiedziała w sumie bardziej do siebie niż do siwka. Rozgniotła rozmaryn, a następnie, pilnując by zachować odpowiednie proporcje, nałożyła wykonaną szybko miazgę na spuchniętą łopatkę Heliosa. Miała nadzieję, że i tym razem niczego nie pomieszała.

Leczenie udało się, łopatka Heliosa ma cię cało i zdrowo. Dostajesz 5PD i możesz oczekiwać perełki wynagrodzenia.
~Etoile
Powrót do góry Go down
Helios
Wojownik
Helios


Posty fabularne : 31

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptySro Sie 28, 2019 10:42 pm

Nie oczekiwał konkretnej odpowiedzi po swoich słowach i nie zdziwił się, że Alysanne poprzestała na ciszy. Nie można jej było nazwać ciszą niezręczną, choć trudno tu mówić o nastroju unoszącym się w powietrzu. Każde z nich wiedziało, że nie ma po co ciągnąć dalej tematu upałów i nagłego zniknięcia innych koni, a w towarzystwie klaczy tak gadatliwej jak ta, z którą miał teraz do czynienia, nie było mowy o niezręcznym milczeniu i gorączkowym poszukiwaniu czegoś, o czym można by pogadać. A jednak, wybrany przez kasztankę temat spowodował zdziwioną, speszoną minę na pysku Heliosa.
- Cóż... - zaczął. Nie był pewien, czy powiedziała to na serio, ale kto robi sobie z tego tematu żarty? Owszem, Alys podobała mu się - ale póki co nie wykraczało to poza fizyczne przyciąganie. Jak na ten moment ani myślał o ustatkowaniu się, nie mówiąc o założeniu rodziny. Miał trzy lata, w głowie miał tylko radość z życia i czerpanie z niego ile wlezie. Nie, żeby charakter klaczy mu nie odpowiadał - interesowała go jej ciekawość życia i zapał, głęboka emocjonalność, ale jednocześnie spokój i doza opanowania. Nie wątpił, że w przyszłości będą mieli ze sobą wiele wspólnego, ale na ten moment... Potrzebował przygód, ciągłej zmiany. Przelotnych romansów, niczego zobowiązującego. Nie chciał urazić miodookiej, darzył ją zbyt dużą sympatią, a wizja zawstydzonej lub urażonej klaczki ściskała go za serce, toteż z pełnym przekonaniem w głosie powiedział - Myślę, że nie mielibyśmy wyboru - rzucił jej zawadiacki uśmiech. Taka odpowiedź, jak sądził, była w pełni satysfakcjonująca.
Spoglądał na nią w milczeniu, nie przerywając historii. Cieszył się, że z taką łatwością podłapała temat i pociągnęła go dalej, o to mu chodziło. - Twoja mama musi być niesamowitą osobowością - powiedział z uśmiechem. - Też znajduje się w Księżycowych Szczytach? - zdał sobie sprawę, że wcale nie wie na pewno, czy Alysanne pomieszkuje właśnie w tym stadzie. Uprzednio przez myśl mu nie przeszło, żeby jakikolwiek medyk należał do jakiegokolwiek zgrupowania, ale teraz to nastawienie wydało mu się bezsensowne. Cóż to za niepodobne do niego szufladkowanie? - Nie tutaj - odparł na jej następne słowa. Na jego pysk wstąpił subtelny uśmiech, gdy wspomniał swoją starą stajnię. Tam nie było źle, bynajmniej. Oczywiście, warunki były bez porównania gorsze niż te, jakie ma w Tańczących Płomieniach, ale tam przynajmniej miał bezsprzeczne bezpieczeństwo. Przynajmniej tak sądził do tego jednego dnia. - Bywało się tu i tam, poza granicami tych krain - powiedział, wracając myślami do klaczki. - A ty, urodziłaś się w którymś z tych stad? - zapytał z nieukrywanym zaciekawieniem.
- W tym temacie oddaję ci się w pełni - odparł z uśmiechem, ignorując natrętne skojarzenia. Ale nie, w tych sprawach nigdy nie oddałby dowodzenia jakiejkolwiek klaczy. Cóż to byłoby za zaburzenie hierarchii!
Ponownie bez słowa patrzył, jak wprawnymi ruchami wciera mu maść w kolejne stłuczenie. I, ponownie, chyba się udało. Spojrzał na nią z szacunkiem, który, jak mu się wydawało, należał się Alys. Nie znał się na tym, ale bezproblemowe i szybkie uleczenie dwóch ran z rzędu nie mogło być proste. - Czy przyjmiesz ode mnie tę perłę wdzięczności? - zapytał, podając jej lśniący klejnot. - Nie zaakceptuję odmowy - dodał, uśmiechając się czarująco.
Powrót do góry Go down
Alysanne
piastun | medyk
Alysanne


Posty fabularne : 168

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyPią Sie 30, 2019 10:28 pm

Gdzieś na skraju puszczy, między dwoma zalesionymi górkami poruszyły się drzewa. Alys przyjrzała się bacznie temu zjawisku, stawiając uszy w tamtą stronę. Co to mogło być? Drobne trzęsienie ziemi? Osunięcie pagórka? Upadek spruchniałego drzewa? Nadchodząca Godzilla? Przez otoczkę zamyślenia przebił się głos Heliosa.
Jego słowa napotkały nieodgadniony wyraz jej pyska. Można było teraz ją pomylić z jej dawną wersją, małomówną i niezdradzającą niczego mimiką z własnego wyboru. Tym razem jednak w jej miodowych oczach można było dostrzec rozbawienie. Odpowiedź Heliosa miała dwuznaczny wydźwięk, pół-żartem, pół-serio. W ten sposób jednak dowiedziała się o nim o wiele więcej, niż możnaby się spodziewać. Powoli analizowała go, starając się rozgryźć typ jego osobowości. Nie szło jej to ciężko.
Klacz machała ogonem, przepędzając owady kuszone zapachem kwitnącej bukwii. Kwiaty wydzielały intensywną, ciężką w popołudniowum zaduchu woń. Na słowa Heliosa Alysanne zatrzymała ogon wpół machnięcia. Jasne włosie opadło, niemal dotykając ziemi. Klacz poczuła stającą w przełyku gulę. Spuściła wzrok.
— Była — odparła. W pewnym sensie to prawda. Miodooka nigdy nie przestała jej kochać, nawet po traumie, którą przez jej chorobę przeżyła. Przywołała na pysk blady uśmiech. — Skąd wiedziałeś, że jestem z Księżycowych Szczytów? — Parsknęła cichym śmiechem.
Na bezpośrednią wzmiankę o przebywaniu poza krainą błysnęły jej oczy. Nie okazała tego mimiką, ale niezmiernie ją to zainteresiwało.
— Opowiesz mi coś o tamtych krainach? Jestem ciekawa! — Jej oczy błyszczały jak dwa bursztynki. — Nie do końca... Kiedy się urodziłam, moja matka była samotniczką. Pierwsze chwile życia spędziłam właśnie w tych lasach — odpowiedziała na jego pytanie ze spokojem. Za każdym razem mówienie o tym sprawiało jej swego rodzaju dyskomfort, jakby fakt ten czynił z niej jakiegoś wyrzutka. Nie mówiąc już o fakcie, że nie znała swojego ojca...
Poczuła się doceniona, gdy Helios wyraził swoje zaufanie do niej i oddał się całkowicie w kwestii leczenia w jej ręce (kopyta). Już miała wyrazić sprzeciw mówiąc, że "dziękuję" wystarczy, gdy użył magicznej formułki nieakceptowalności odmowy. Alysanne z uśmiechem przewróciła oczami.
— Nie wzięłam dziś niczego, w co mogłabym ją schować — posłała mu wyzywające spojrzenie. — Zapłacisz mi przy następnym spotkaniu, co ty na to? — Zaproponowała, mając nadzieję że ogier łyknie ukrytą przynętę.
Powrót do góry Go down
Helios
Wojownik
Helios


Posty fabularne : 31

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptySob Sie 31, 2019 9:32 pm

Upewnił się w trafności swojej wypowiedzi, widząc rozbawienie w oczach Alysanne. O to mu chodziło. Uśmiechnął się do niej szarmancko, zadowolony z siebie. Wciąż zupełnie nie rozumiał jej zachowania i bawiło go odkrywanie coraz to nowych i zaskakujących skrawków jej osobowości. Z jednej strony rozsądna i spokojna, co rusz zaskakiwała go niespodziewanymi posunięciami. Lubił ten typ, oj lubił. Czeka ich długa historia, przynajmniej taką miał nadzieję.
Spojrzał na nią z niezrozumieniem, dopiero po sekundzie zdając sobie sprawę, jaką gafę popełnił. Rzucił jej niepewne spojrzenie nie będąc przekonanym, czy klacz nie zamknie się lub zrobi jakąkolwiek rzecz, jakiej spodziewałby się po osobie przypominającej sobie o śmierci - ale znowu go zaskoczyła. Zamiast smutku lub innej negatywnej emocji, na jej pysku wystąpiło rozbawienie. Przyglądał się jej, badając jej mimikę. Czy to był smutek przykrywany wybuchem śmiechu, wątpił. Ale, że nie był najlepszy w analizowaniu uczuć i odsłanianiu prawdziwych intencji, to mógł się mylić.
- Można powiedzieć, że strzelałem - uśmiechnął się, odsłaniając szereg białych zębów. - Chociaż nie było to trudne do wydedukowania. Nigdzie indziej nie znajdę tak zaradnych medyczek - miał ochotę dorzucić jeszcze kilka przymiotników, takich jak ponętnych lub podniecających, ale odpuścił to sobie. Nie chciał jej przecież wystraszyć.
Zastanowił się chwilę. Czy było coś interesującego w krainach jego młodości? - Mieszkałem z żywymi legendami pod jednym dachem - uśmiechnął się na to wspomnienie. - Istni mistrzowie. Tam, skąd pochodzę, biega się nie po to, aby zwiedzać lub gdzieś dojść, tylko... - zawiesił na chwilę głos, nie będąc pewny, jak powinien dokończyć to zdanie - ... sam w sumie nie wiem po co. Nagradzali mnie, gdy ładnie biegałem - machnął ogonem, odwracając wzrok. Nie było czym się chwalić, ale tak właśnie wyglądały tamtejsze realia.
Spojrzał na nią, ogromnie zdziwiony. Nie mógł wyobrazić sobie miniaturki Alys chadzającej po terenach niczyich bez gwarancji bezpieczeństwa, którą zapewniało stado. Było to dla niego nie do pomyślenia zwłaszcza, że sam jako źrebie miał wszystko podstawiane pod nos i nie musiał ruszyć kopytem, aby mieć wszystko czego tylko zapragnie. Pierwszy raz w swoim krótkim życiu zaczął zastanawiać się, czy naprawdę jego przeszłość jest tak chlubna, jak mu się dotąd zdawało.
Jego oczy nabrały ciepłej barwy, gdy usłyszał odpowiedź klaczki. - Sądzę, że miejsce, w którym dotąd trzymałaś kwiatuszki potrzebne do uleczenia mych ran nada się idealnie - uśmiechnął się zawadiacko.
Powrót do góry Go down
Alysanne
piastun | medyk
Alysanne


Posty fabularne : 168

Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk EmptyNie Wrz 01, 2019 1:26 pm

Nie dało się nie zauważyć zmieszania, jakie dotknęło Heliosa gdy zdał sobie sprawę z faktu, który zasugerowała Alysanne. Nie winiła go jednak o to - jak mogłaby? Przecież nie miał zielonego pojęcia o tym, co się stało.
A poza tym, nie powinnam być taka tkliwa na tym punkcie. Upomniała się w myślach. To prawda, utrata matki była niewyobrażalną stratą, ale musiała się z tym kiedyś pogodzić. Z pewnych przyczyn nie umiała jednak tego nie rozpamiętywać. Jedną z nich było uciążliwe rozmyślanie, co właściwie spowodowało taki stan u Agape. Na jej pysku pojawiła się troska. Cały czas zadawała sobie pytanie, czy to mogło być dziedziczne. Do tej pory się to u niej nie objawiło w żaden sposób, ale panicznie bała się zgotować taki los następnym pokoleniom.
Alys uśmiechnęła się do niego rozbrajająco w odpowiedzi na pochwałę. Nie należała do łasych na komplementy klaczy, które za jedno złote słówko są w stanie oddać całą swoją godność, ale miło jej było słyszeć, że ktoś docenia jej pracę.
Wyznanie ogiera zdziwiło ją na tyle, że ponownie skierowała na niego miodowe spojrzenie. Widząc, jak ten odwraca wzrok, trąciła go z troską chrapami w szyję.
— Hej — potarła lekko bokiem głowy miejsce na szyi Heliosa, którego przed chwilą dotknęła. — To coś złego? Nie brzmi, jakby to było coś złego — powiedziała, szukając z nim kontaktu wzrokowego. W jej oczach błąkało się zagubienie. Nie rozumiała jego uczuć w tym momencie, choć trudno było się dziwić klaczy, która w życiu na oczy człowieka nie widziała. — I... Jak to? Inne konie zmuszały cię, żebyś ładnie biegał?
Alysanne nie była tak w zupełności bezbronna, gdy jej matka odeszła. Była już na tyle duża, by sobie poradzić sama, a poza tym niedługo potem natknęła się na Księżycowe Szczyty. Widząc jednak zdziwione spojrzenie siwka, zamrugała szybciej oczami.
— Co? — Przekrzywiła głowę, zaciekawiona.
Klacz żachnęła się, słysząc jego odpowiedź. Na szczęście miała już gotową własną.
— Ohh, spójrz — wskazała na siatkę z suchej trawy, spomiędzy której oczek wystawały listki ziół. — Jest idealna na przechowywanie roślin, ale perła szybko z niej wypadnie — zatrzepotała niewinnie rzęsami. — Będziesz musiał się wstrzymać z zapłatą do następnego razu puściła mu oczko sugerując, że zakończyła z nim dyskusję na ten temat.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Słoneczny buk Empty
PisanieTemat: Re: Słoneczny buk   Słoneczny buk Empty

Powrót do góry Go down
 
Słoneczny buk
Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
W galopie :: Tereny Niczyje :: Północna Puszcza-
Skocz do: