|
| Ciernista Głusza | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Admin Admin
Posty fabularne : 289
| Temat: Ciernista Głusza Sro Kwi 10, 2019 4:07 pm | |
| Miejsce dość nieprzyjazne, porośnięte chwastami i ciernistymi krzewami. Przecina je nieregularny, stromy rów wypełniony lodowatą wodą, bardzo rwącą. W jednym miejscu tworzy ona jednak maleńką zatoczkę z kamienistym podłożem. Wszystko rośnie tu jak chce. Suche drzewa, bujna trawa, wszystko przesycone na przemian suchotą i wilgocią pleśni. Drapieżników przeważnie tutaj nie ma, jednak zdarzają się wyjątki w postaci kajmanów w kamienistej zatoczce. | |
| | | Hestia zwykły koń
Posty fabularne : 7
| Temat: Re: Ciernista Głusza Wto Maj 21, 2019 11:29 pm | |
| Hestia biegła bez opamiętania, nie patrzyła gdzie stawia kopyta, ani o co wadzi jej ciało. Oby za mną nie biegł, oby za mną nie biegł... Powtarzała w myślach... Uciekła od niego, od jego fatalnego pomysłu. Księżycowe Szczyty?! I co jeszcze? Może Delta Opalu! Buntownicza natura Hestii zawsze jej towarzyszyła, w każdym momencie jej burzliwego życia. Zaczęła zwalniać czując cierpnięcie kopyt, które najwidoczniej musiały sobie odpocząć. W całym amoku ucieczki dopiero teraz zobaczyła, w jakim mrocznym otoczeniu się znajduje, wcale jej to nie przeszkadzało. Obróciła się ostatni raz, aby upewnić się, że Fern został tam... w jaskini i może jeszcze smacznie sobie śpi? Nie było go. - Ahhgrr! Wydała z siebie okrzyk bólu, tego zewnętrznego, ale i ten wewnętrzy również dołożył kilka oktaw. Zapewne usłyszały ją jakieś stare ptaszyska, bo kto inny... Wpadła w ciernie, które zaczęły wbijać się w jej białą sierść. Zaciskała zęby z każdym krokiem, tłumiąc ból... Może tak naprawdę najbardziej lubiła czuć ból, to dla niej zjawisko powszednie. Brnęła dalej, acz nagle jej nogę spętała jakaś kupa starych roślin, lekko zgniłych i wilgotnych... przez co łatwiej zaplątały się dookoła jej kopyta. Utknęła, ale nie wołała o pomoc - szarpała się dalej, głośno sycząc jak wściekła! | |
| | | Devraj władca
Posty fabularne : 53
| Temat: Re: Ciernista Głusza Wto Maj 21, 2019 11:51 pm | |
| Władca przemierzał okolicę jak zwykle. Lubił polegać na własnych instynktach i mieć bezpośredni pogląd na to, co dzieje się na jego terenach. Ufał swym wojownikom, ale subiektywność umysłów nie pozwalała na tak dogłębną analizę niż osobista przechadzka. Poza tym... Spacery zawsze sprawiały, że spotykał się z ciekawymi sytuacjami. Do jego uszu szybko dobiegł tętent kopyt, upadek oraz walka z krzakami. Bez zastanowienia podążył w tamto miejsce galopem, omijając przeszkody lasu deszczowego z niesamowitą łatwością. Skok, unik, wygięcie w łuk, zwolnienie, zmiana nogi. Mógłby to robić bez oczu... No właśnie, bez oczu. Heikko ostatnio niespodziewanie zajęła jego myśli. Czas więc uciszyć ten niepokojący go stan. Minęła chwila, a on był już przy cierniach, stanął krótko na tylnych nogach, by lepiej dojrzeć sytuację- ku zdziwieniu ogiera zobaczył białą jak śnieg klacz, która najwyraźniej nie radziła sobie z wyjściem z tych krzaczorów. Kasztan westchnął od niechcenia, wywracając oczy do góry. Odbił się na tylnych nogach, by po chwili wylądować w gąszczu- napiął mięśnie, tak, że przypominały one skały, a ciernie mogły jedynie połaskotać jego skórę. Kilkoma susami przybył tuż obok siwki, po czym zręcznie chwycił zębami okalające jej kończyny pnącza, rozrywając je w kilka sekund. Upewnił się, że jest wolna, nie odzywał się. Utrzymywał obojętny wyraz pyska, jakby właśnie robił rzecz tak prostą i monotonną jaką jest zamiatanie chodnika. Wtedy poszedł przed siebie, torując wyjście dla nieznajomej. Po tym wszystkim, gdy już wyszli poza względnie niebezpieczny teren, otrząsnął się od niechcenia i spojrzał uważnie, dogłębnie na młodą. Nie była z jego stada. - Gratulacje. Wojownicy nawet nie musieli kiwnąć palcem, abyś sama padła ofiarą dżungli.- zabrzmiał niskim, władczym głosem, zniżając szyję i nastawiając uszu ku niej. Wzrok miał zaostrzony. Nie znał jej zamiarów. Wyglądało to jednak dość ciekawie... Ona, niczym biała łania, delikatna i nieskazitelna. A on niczym smok ziejący ogniem, o barwie płomieni i posturze niepokonanego. | |
| | | Hestia zwykły koń
Posty fabularne : 7
| Temat: Re: Ciernista Głusza Sro Maj 22, 2019 8:40 pm | |
| Skupiona, a raczej pochłonięta walką z cierniami nie zauważyła, że zbliża się do niej koń i to nie byle jaki. Na jej białej sierści zaczęły tworzyć się czerwone plamki, które nie sprawiały jej bólu. Może to przez bardzo wysoką adrenalinę, która ciągle nie malała. Usłyszała odbicie od podłoża, a następnie niewyraźną sylwetkę, ale tylko przez moment. - Fern, nie! Krzyknęła panicznie, jakby jej misterny plan miał zaraz runąć, a ona sama wylądować w jakimś potulnym stadku... Zmrużyła oczy, a gdy je otworzyła to-to... okazało się, że to nie był Fern, ale niezwykle silny, masywny ogier. Hestia rozchyliła usta z onieśmielenia, a serce wybijało szybki takt. Nie wiedziała czy to bardziej z zaskoczenia, czy z tego, że ten Tutaj był żywym dowodem męskości. Przymknęła usta, mierząc jego sylwetkę Swoimi czarnymi oczami. Wzdrygnęła, wydając z siebie cichy odgłos, kiedy ten zerwał z jej kopyt zgniłe rośliny. Wyszła za nim, bezpieczna. Przyglądała się, jak podczas każdego kroku pracują jego mięśnie, wyglądały na mega twarde. Uhu-huu… bo się zacznę bać... Pomyślała, a jej kącik ust uniósł się do góry, ale tego nie mógł zobaczyć. Stanęła naprzeciwko niego i patrzyła mu prosto w oczy, nie bała się... - Ofiarą? Powtórzyła. Przez jej uszy przecięła się fala jego barwy głosu, był władczy i bardzo niski, mroczny. Zastrzygła uchem, aby odpędzić jego wyższość, którą chciał najwidoczniej podkreślić. - Nigdy nie wiadomo, kiedy i Ty staniesz się ofiarą... Machnęła wolno ogonem o zad, raz w jedną, a raz w drugą... Zaczęła stawiać wolne kroki w jego stronę, a na jej licu zaczynał malować się podejrzany uśmieszek... Lekko zmrużone oczy, ciężki oddech... Jeśli udało jej się dojść do niego, bo daleko nie miała to zatrzymała się w takim momencie, że miała na wysokości policzka i jego policzek. Patrzyła przed siebie i postanowiła mu coś wyszeptać. - Dziękuje? Nie było słychać, ani krzty prawdziwego podziękowania. Jakby to jej się co najmniej należało. - Słyszałam o Tobie... Mówiła nadal szeptem... Faktycznie, nie bez powodu chciała być w tym stadzie, które miało takiego wojownika, jakiego świat nie widział. Hestia zrobiła kółko obok Devraja, aby znowu stanąć naprzeciwko. - Hestia. Powiedziała, a on chyba domyśli się, że to jej imię, prawda? Stała i czekała na jego rekcję, jak małe źrebię... | |
| | | Devraj władca
Posty fabularne : 53
| Temat: Re: Ciernista Głusza Sro Maj 22, 2019 11:17 pm | |
| Spostrzegł drobne rany spowodowane ukłuciami na śnieżnobiałej sierści klaczy- chyba po raz pierwszy spotkał się z aż tak nieskazitelną bielą w umaszczeniu konia. Usłyszał jakiś dziwny okrzyk, jakiego nie zrozumiał- nie znał tego słowa. Po krótkiej eskorcie był już z obcą samicą w bezpiecznym miejscu, otrzepując się od resztek zarośli. Stanęli na przeciw siebie. Biała złapała z Devrajem kontakt wzrokowy, a on nie omieszkał bezkarnie przesuwać sobie oczyma po jej kształtach. Oceniał ją w głowie niczym krytyk obraz... Była młoda, to na pewno. Aczkolwiek tupetu jej nie brakowało. Ofiarą?- powtórzył w myślach, mrużąc oczy i obserwując okrążająca go delikwentkę z góry. Prychnął widząc jej podejrzany uśmieszek z rozbawienia, kręcąc głową z lekkim niedowierzaniem. Miała ochotę na grę? Pozwolił jej się zbliżyć, stał w bezruchu całkowicie rozluźniony i skupiony na niej. - Słyszałaś?- poderwał lekko głowę, przybierając nonszelancki wyraz pyska, który aż kipiał pewnością siebie. Wygiął szyję w delikatny łuk, a słońce idealnie odbijało się w jego intensywnie płomiennej sierści odznaczając wyraźne mięśnie. - O tym, jakie klacze najbardziej lubię patroszyć również?- zastrzygł uchem w jej stronę i uderzył ogonem o swój bok. Doprawdy interesujące bywało plotki na jego temat, zwłaszcza ze strony bogobojnych szkap z ciemnogrodu. Dobrze, że jednak nadal przedstawiali go jako konia- nie zdziwił by się jednak, gdyby rozeszła się plotka o krwiożerczym gadzie żywiącym się krwią dziewic i panującym w dżungli. - Nie dbam o twe imię, maleńka. Dopóki jesteś intruzem na moich terenach.- wtedy schylił swoją głowę, zbliżył chrapy do jej łopatki i bezczelnie ugryzł bez oczywiście użycia siły szczęk klacz. - Drobniutka. Jak się przede mną obronisz, dziecinko?- teraz zbliżył się do jej pyska, świdrując onyksowymi ślipiami jej oczy. Był ciekaw, do czego młódka się posunie. Niby wyciągnął ją z oparów, ale dopóki jej zamiary nie łączyły się z sympatyzowaniem do Tańca Płomieni nie liczył się jej stan. | |
| | | Hestia zwykły koń
Posty fabularne : 7
| Temat: Re: Ciernista Głusza Czw Maj 23, 2019 9:06 pm | |
| Stała i czekała, jaką to ogier postrzeli ją strzałą. Czy zagrozi? Czy pogoni? Zastraszy? Hestia bardziej bałaby się ogiera, który byłby brudny, wielgaśny, obleśny, a na dodatek ozdobiony bliznami... Dystansowałaby się do bólu, ale ten Tutaj nawet jeśli był najgorszym koniem na tej ziemi, był zadbany, silny, przystojny. Zainteresowanie mieszało się z odrobinką strachu, a raczej rosnącym uczuciem pożądania.... Hestia znała siebie, chociaż była jeszcze młodą klaczynką, że jak jej coś się podoba od pierwszego razu, to zdania nie zmieni. Szybko wydawała wyrok, a następnie eliminowała świadków. Kiedy zapytał, czy słyszała... ta poświeciła mu uwagę, skupiła się na każdym jego ruchu, a zarazem podziwiała. Świst, który wydobył się podczas uderzenia o bok sprawił, że Hestia poczuła dreszcz na całym ciele. Miała wrażenie, że na jego ogonie znajduje się więcej mięśni, niż na całym jej ciele... co było oczywiście czystą fikcją. - Patroszyć? Szepnęła. - Byłabym najlepszym Twoim trofeum. Z jej słów biła pewność siebie i wyraźna zaczepność, chciała się z nim droczyć. - Najlepszym... Powtórzyła raz jeszcze, jakby ogier miał problem ze zrozumieniem, a potem uśmiechnęła się lubieżnie. - Jesteś w błędzie, dużutki. Zmrużyła oczy. - Widocznie nie pachnę jeszcze tak intensywnie, abyś mnie zapamiętał. Zawsze możesz mi pomóc, wypatroszyć mnie... dużutki… Ogier zaczął coś kombinować, obserwowała go. Odeszła na bok, kiedy ten ją lekko przygryzł, a jej ciało w tym miejscu zaczęło skakać, drżeć. - Kto powiedział, że będę się bronić przed kimś, kto zaraz chętnie mnie wypatroszy i sama nie wiem co jeszcze. Spojrzała na niego kątem oka. - Zrozumiałam, że nie mam szans, że jesteś silniejszy... lepiej Ci? Machnęła wolno kilka razy ogonem o boki Swojego ciała, a następnie podeszła do niego, wciągając jego zapach... i wysunęła chrapy, aby teraz to jego złapać zębami za łopatkę. - Przyjemnie Ci? He? Cofnęła się z wyraźnym grymasem na licu. Wątpliwe, żeby cokolwiek odczuł przez tyle warstw mięśni. - Dziecinko... Powtórzyła sobie pod nosem kpiąco. - Tatusiu... Spojrzała na niego, chcąc go wyprowadzić z równowagi, zobaczyć jak się wścieka. - Tatusiek, po pierwsze nie podnosi kopyta na dziecinkę. Mówiąc to jej oczy błyszczały, a chrapy pozostały lekko otworzone. Uniosła wysoko głowę, dumnie. Wyprostowała całą sylwetkę. - Tak właśnie wyglądasz. Zaczęła drwić z niego, uśmiechając się ciągle pod nosem, aby następnie znowu stanąć normalnie. No... dalej... | |
| | | Devraj władca
Posty fabularne : 53
| Temat: Re: Ciernista Głusza Czw Maj 23, 2019 10:51 pm | |
| Ciężkie do opisywania jest uczucie, jakiego doświadczył Devraj słysząc słowa klaczy- wybałuszczył oczy, po raz pierwszy przybierając wyraz wręcz przerażenia. Spodziewał by się bardziej tego, że za chwilę siwej wyrosną skrzydła, na których odleci w górę i zionie w niego ogniem... Ta natomiast wydała się jakby urwała się z kosmosu, a jej interpretacja zachowania ogiera całkowicie zbiła go z tropu. Jak?- zadał sam sobie desperackie pytanie, po chwili otrząsając się w myślach i maskując dezorientację która była wyraźnie widoczna. Dlaczego na jego złośliwość reagowała... Rozochoceniem? Przemilczał to, lecz skrzywił się na jej uśmiech. Jak bardzo ukłuło to jego niepodważalne władcze ego, kiedy ta zuchwała samica jego uszczypliwe groźby przerodziła w erotyczne zaczepki? Potrząsnął skórą w reakcji, szukając gdzieś w myślach nastawienia jakie powinien obrać. - Moje nozdrza nie zadowalają się byle czym.- odrzekł, już całkowicie zobojętniony niczym roztwór o neutralnym PH. - Jesteś w błędzie jeśli myślisz, że nawet po błyskawicznym odsunięciu ogona będę tobą zainteresowany.- zaczął brzmieć niesympatycznie, wdała się nuta poniżenia białej, a on sam zmrużył oczy i przybrał charakterystyczny dla siebie wyraz pyska. Już chciał coś powiedzieć, ale zamilkł, gdy tamta momentalnie zbliżyła się do niego zwodniczym krokiem kusicielki, która lekko odwróciła jego uwagę od jej zębów. Klacz odwdzięczyła się mu, na co on naprężył się cały, poruszył swym mięśniem jakby jeszcze chciał pogłębić ugryzienie i zaśmiał się krótko, szyderczo. Patrzył jej w oczy, dał się wygadać, pozwolił na tą prześmiewczą pozę, by sama nieudolnie przekroczyła granicę. Zaostrzył wzrok, lekko uniósł kąciki warg, jakby próbował się brzydko uśmiechnąć. Przyjrzał się jej uśmiechowi i sam zrobił to w duchu- stulił uszy ku potylicy, po czym w mgnieniu oka wyciągnął do niej szyję, pokonując szybkim ruchem dzielącą ich odległość. Złapał grzebień na szczycie szyi klaczy, gdzieś w 1/4 długości kręgów, po czym odciążył przednie kopyta, przenosząc prawie cały ciężar na klacz, ciągnąć ją umyślnie w dół,by ją przewrócić na ziemię. Prawdopodobieństwo na powodzenie jego zamiarów było praktycznie niezaprzeczalne, a on stanął nad nią, znajdując się powyżej jej grzbietu. Zbliżył swą głowę do jej pyska, wciąż utrzymując brzydki uśmiech. - Przyjemniej mi, gdy jesteś pode mną.- warknął, po czym złapał zębami jej ucho i pociągnął, jednak zachowując umiar by jej go nie uszkodzić. - Gdzieś na swej drodze zbłądziłaś, dziecinko. Nawet nie jesteś tego świadoma...- zaśmiał się, spinając mięśnie i utrzymując się bez ruchu, szepcząc do ucha klaczy. Poczuł nagły rozlew gorącej krwi na swoim ciele, a serce zaczęło bić szybciej. - Jestem władcą każdego cholernego zadu klaczy, więc uwierz, twój nie ma dla mnie znaczenia...- wydawał się wręcz dyszeć gorącym powietrzem do jej ucha, a z każdym słowem coraz bardziej wyglądało to jak podmuch ogniem. - Mogę cię wypatroszyć... Albo zatargać Cię przed stworzenia, które staną się twoim koszmarem, a ty będziesz jedynie pluć krwią i ronić łzy.- wydyszał, po czym uniósł głowę, zwolnił klacz z uścisku swojego kopyta, które przygniatało ją do ziemi i cofnął kilka kroków w tył, uwalniając ją. Uniósł głowę, a w onyksowych oczach buchał wręcz płomień żądzy, jaka się w nim rozbudziła. Zdawało się, że jego oddech jest pomrukiem, a z pyska wystają zaostrzone kły, które odsłaniają się ociekając krwią. - Pozwolę podjąć ci decyzję... Nawet nie znam twych zamiarów.- po jego bokach zaczęły płynąć pomalutku kropelki potu, a grzywka jakby się zmierzwiła. - Zaczniesz zachowywać się poważnie... Inaczej wypierdolę cię z tych terenów, choćbyś miała stracić przez to wszystkie cztery nogi. Nie można zaprzeczyć, że w dziwny sposób ta sytuacja mu się podobała... To pastwienie się, manipulacja i zastraszanie. Dlaczego miałby od razu sprowadzać się do nierównej walki, skoro mógł działać... Bardziej skomplikowanie? | |
| | | Hestia zwykły koń
Posty fabularne : 7
| Temat: Re: Ciernista Głusza Pią Maj 24, 2019 8:24 pm | |
| Czy ogier tylko wyglądał na takiego ważniaka? Czy był naprawdę... kimś brutalnym? Albo mówił dużo, a mało robił - z reguły tak to działa. Hestia wystawiła go na swój osąd, bo była nim zainteresowana. On był... ważną personą, a ona mogłaby przy jego boku snuć idealne życie. Nie interesowało ją to, że była młodsza... uważała to za przewagę, pośród starych szkap... Wyobrażała sobie, jak morduje innych, a potem wraca w jej objęcia i szuka ukojenia, pożądania... Okrutna bestia, która momentami staje się łagodna, a każdy jego dotyk, dotyk... który niesie śmierć, przyprawiałby ją o zimne dreszcze, przyjemne dreszcze. I ciche unicestwianie, każdej w których oczach rozpromieniałaby się chętka odebrania jej wojownika... Hestia czekała na jego ruch, a tym bardziej ich nie znając... nie wiedziała czego mogła się spodziewać, a to było coś - co uwielbiała. - Byle czym? Pffffffffffffff. - Myślałam, że wiesz co jest w życiu czymś ''lepszym''. Parsknęła poirytowana. - Widocznie Twoje partnerki... ah. Szkoda strzępić języka. Hestia bawiła się świetnie w swojej grze, rzucając coraz mocniejsze karty, zapominając o jednej, najsilniejszej - as. Kto wie, kto ją miał. - Odsunięciem ogona? Tatusiek... głodnemu chleb na myśli. Zaczęła się złośliwie śmiać, kątem oka zerkając na ogiera. Widziała narastający u niego diabelski wzrok, ten uśmieszek... Była pewna, że zaraz poleci kilka brzydkich słów i na tym się skończy. Była w błędzie. Nie pamięta kiedy, ale została schwytana przez jego zęby, to nie była ostra gra... miłosna gra... Narodził się w nim gniew, który musiał znaleźć jakieś ujście. Hestia nie stawiała mu oporu, a nawet sama szybciej położyła się na ziemi, aby nie czuć nieprzyjemnego dyskomfortu. To jednak bolało. Fern, choć krzyczał na nią, dużo krzyczał... nigdy nie podniósł kopyta w jej stronę. Devraj był pierwszym, który sobie na to pozwolił. Hestia leżała teraz bezbronnie na podłożu, a jej oczy powiększyły się, lekko zaszkliły. Wezmę go na litość... Pomyślała, choć w sumie wiedziała, że może zrobić jej krzywdę. Nie, nie... nigdy byś mnie nie skrzywdził... Sądziła, że coś w niego wstąpiło, to nie był on, nie... nie... To odbiegało od jej wyobrażeń. Leżała pod nim, on tutaj dowodził. Hestia starała się przybrać maskę pokutnicy, złagodnieć, a nawet uronić krokodylą łzę... - Boje się... Wydukała, chcąc zachęcić go, aby przestał. Nim zdążyła napatrzeć się na jego cudowne rysy, ten złapał ją za ucho! - Aaał! Jęknęła, a nawet bardziej piszczała. Podniosła wyżej głowę, aby podobnie jak przy upadaniu - zniwelować ból. Kątem oka widziała, jak napiął mięśnie. Były chyba w apogeum swojego bytu. Klacz zaczęła szybciej oddychać, a o jej nozdrza odbijała się fala zapachu, zapachu gniewnego Devraja… Następnych słów słuchała, jak kazania. Gdyby była bardziej normalna zapewne wystraszyłaby się tych słów, że każda klacz należy do niego. Dla Hestii brzmiało to jak najlepsza wiadomość, jaką mogła usłyszeć. - Dobrze... Cicho dukała. - Dobrze... Zerknęła na chwile w jego oczy, ale naprawdę się ich wystraszyła. Jesteś bardziej szalony, niż ja, niż myślałam... - Ty jesteś Tutaj najważniejszy... Szepnęła, gdy on zaś dmuchał na nią ciepłem ze swoich nozdrzy, środka tej pięknej gębki. Poczuła ulgę, cielesną ulgę - puścił ją. Jej śnieżnobiała sierść stała się brudna, brudna od tej całej mokrawej ziemi. Nie podnosiła się, a jedynie zasłoniła pod długą grzywą. Zobacz, jak bardzo się boje... Ostatnie zdanie niestety, nie dało jej wyboru. Chciała być w tym stadzie, a przy okazji oplatać go sobie dookoła kopyta. Tak spoważnieje, że będziesz się bał zasnąć, kochany. - Przepraszam, tak mi wstyd... Kłamała, rzecz jasna... - Możesz mi to zapomnieć? Zapytała, a jej głos drżał, a przy tym dusiła z siebie łzy. Sztuczne łzy, ale on tego nie wiedział. - Pomożesz mi wstać... ? Głos Hestii brzmiał pytająco. Zrobiłeś mi kuku, to się odpłać... Pomyślała, nadal leżąc. Poza tym to zawsze jakaś możliwość, aby go dotknąć. Musiała tylko rozpracować, jakie lubi klacze. | |
| | | Devraj władca
Posty fabularne : 53
| Temat: Re: Ciernista Głusza Nie Maj 26, 2019 9:59 am | |
| // to teraz po tych dłuższych postach czas na krótki... XD przysięgam, że z następnymi wysilę się bardziej<3
Klacz od razu poddała się jego zębom, nie próbując stawiać oporu. Ogier więc przekonał się ile znaczyły jej złośliwości i udawana pewność siebie- nic. Nie zważał na jej słowa, że się boi, na zaszklone oczy. On praktycznie tego nie widział, jakby płomienie tańczyły przed jego oczyma, a on zanosił się dymem spalonych form życia. Puścił ją. Wziął głęboki oddech, jakby to wszystko co przed chwilą go definiowało... Zupełnie wyparowało w powietrze. Spojrzał na nią spokojnym, obojętnym wzrokiem i ujrzał... Przerażoną klacz. Stał w miejscu, prawie nieruchomy, patrzył na nią z góry. Była brudna od ziemi, zasłaniała się grzywą. - Nie.- odrzekł chłodno, nie zmieniając pozycji ani mimiki. - Ten, kto godzien jest dżungli i płomieni, radzi sobie sam.- dodał, wpatrując się niezbyt sympatycznym wzrokiem w klacz. - Być może zapomnę, jeśli pozostałe rzeczy jakie zrobisz będą przeważały nad tym.- nastawił uszy w przód. - Nadal nie powiedziałaś, po co przybyłaś na te tereny.- zauważył, domagając się odpowiedzi. | |
| | | Hestia zwykły koń
Posty fabularne : 7
| Temat: Re: Ciernista Głusza Nie Maj 26, 2019 9:35 pm | |
| Ileż mogła ważyć w jego oczach, jej pewność siebie, złośliwość? Zapewne od teraz myślał, że było to lekkie i ulotne jak puszyste piórko, ptasie piórko. Choć momentami bała się do szpiku kości, to przez większość czasu jednak stała hardo i wytrwale... Poddała się mu, aby pokazać jego wielkość, siłę i potęgę, niebywałą potęgę. Poza tym zależało jej na nim, więc czemu miałaby zniszczyć swój plan? Plan na przyszłość. Hestia czuła i chciała czuć, jego wyższość. Ona zaś miałaby udawać tą delikatną i niewinną, takie podobno klacze pociągały najbardziej. Pytanie tylko, na ile ona potrafi taka być? I na ile w tej całej teorii, jest czystej prawdy. Chociaż i tak została zaskoczona, jego reakcją, burzliwą i nieprzewidzianą. Z reguły jej pyszczenie miało inny finał, oj inny... Odpowiedź ogiera nie dała jej satysfakcji. Nie? Ja już Cię nauczę... mi nie odmawiać. Zaciągnęła nosem kilka razy, a potem wolno podnosiła się do góry pokazując, jak bardzo ją boli. W sumie to nie połamał jej ani skrawka kości, ale liczyła, że obudzi się w nim jakaś skrucha i omota go bardziej. Na tak zwaną litość... Wstała, jednak była bokiem do Devraja, nadal za firanką z grzywy. - Nie chce mi się wierzyć, że nikt nigdy nie wyciągnął do Ciebie pomocnego kopyta, nikt nie jest niezniszczalny... Mówiła cicho, bardzo niewyraźnie, niby jeszcze szlochając. - Będę się starać, aby odeszło to w zapomnienie, obiecuje... Taa, pewnie. Machnęła głową, aby wreszcie zdjąć z pyska grzywę i spojrzała na niego. - Należę do tego stada. Powiedziała spokojnie, nie odlepiając od niego wzroku. - Jesteś dla mnie autorytetem... Chciała mu się przypodobać, oj tak. Stała w tym samym miejscu. A jedynie poruszał się jej wzrok, który badał cały czas jego ciało. - Chciałam się przy Tobie wiele nauczyć, chcę... Westchnęła. - Być taka jak Ty. Jej kącik chrap uniósł się w niezbyt szeroki łuk. Jesteś taki cudowny... Czuła dudnienie w jej sercu, mściwym i grabieżnym. Wiedziała, że będzie musiała się natrudzić, aby zdobyć kawalątek jego skrytego, pod żelazną zbroją serca. Nie pozwolę innej mi Cię odebrać... Devraj jedynie mógł cieszyć się, że nie ma zdolności do telepatii. | |
| | | Devraj władca
Posty fabularne : 53
| Temat: Re: Ciernista Głusza Czw Maj 30, 2019 9:46 pm | |
| Nie udzielił klaczy pomocy, więc ta z pociągnięciem nosem musiała poradzić sobie sama. Obserwował jej każdy ruch zachowując stoicki spokój i niewzruszoną minę. Wątpił też w to, że zrobił jej cokolwiek na tyle, by miała problem ze wstaniem. Wyglądała na skruszoną, poniżoną i przestraszoną... Lecz władca podchodził do tego sceptycznie. Wyciągnął...- pomyślał, jakby sam do siebie. To było tyle lat temu, gdy jeszcze nie mógł ustać o własnych siłach na chudych, krzywych nóżkach. Pozory mylą, bo wszystkie miecze, które zwrócone były ku niemu zmieniły swój kierunek na odwrotny. Ale ona nie zasługiwała teraz na jego pomoc. On już jej pomocy udzielił. Rozszerzył oczy i nozdrza, gdy usłyszał, że klacz należy do jego stada. Z początku uznał ją za intruzkę, w dodatku niereformowalną... Lecz przynależność do STP zmieniała zasady co do obchodzenia się z nią. Poczuł się z tym dziwnie, bo w końcu jeszcze przed chwilą nie był zbyt... Sympatyczny. Ale nie dał po sobie tego poznać. Musiał odrobinę zmienić taktykę. Doskonale widział, jak tamta mu się przygląda... Nie omieszkał więc trochę wyeksponować swoich gabarytów, a na jego płomienistej sierści słońce odbijało refleksy światła. Prawdę mówiąc klacz mu się podobała, bo mimo wszystko on był ogierem... A ona ładną samicą. Coś jednak powstrzymywało go od myślenia o niej w takowy sposób, być może nie był to tylko jej wyjątkowo młody wiek... - To nieosiągalne.- odrzekł krótko, treściwie, nie patrząc już na klacz lecz gdzieś w bok, zadumany w horyzont. - Nikt nie jest w stanie stać się kimś innym. Ze sobą się rodzimy, ze sobą umieramy... Nawet jeśli we własnej skórze czułabyś się jak gnijące ścierwo.- zakończył przemowę, czując niemal fizycznie ciężar tych słów. Odwrócił się w końcu do białej, wpatrując się w nią na wylot i bez słowa przez jakiś czas. - Oprócz macicy... Co jeszcze masz do zaoferowania stadu? Masz jakąś profesję?- zapytał z zainteresowaniem, bo być może klacz miała ważną rolę do odegrania w nadchodzących trudnych czasach. Sam fakt jej istnienia był dość przydatny, ale nie da się ukryć, że wojownicy potrzebowali chociażby medyków... A niepodbite tereny wojowników. Lepiej jednak, by nie okazała się duchowną. | |
| | | Hestia zwykły koń
Posty fabularne : 7
| Temat: Re: Ciernista Głusza Pon Cze 17, 2019 8:32 pm | |
| Nieosiągalne? Pomyślała surowo w głowie. Podeszła do niego wolnym, ostrożnym krokiem. Jakby była panterą i skradała się do Swojej ofiary, która mimo to, że już widzi zagrożenie jeszcze stoi, jeszcze czeka na najagresywniejszy ruch, aby upewnić się co do zamiarów. - Nikt nie jest w stanie stać się kimś innym... Powtórzyła po jego słowach, wolno trzepocząc rzęsami. - A czy Twoja matka nie stała się kimś zupełnie innym, jak Cię urodziła? Spojrzała mu w te bestialskie oczy, wysuwając w jego stronę pierś i prostując sylwetkę. - Stała się matką. Szepnęła tak jakby... - Tak więc musiała się zmienić, w kogoś kto będzie się o Ciebie troszczył. Ja też będę się o Ciebie troszczyć, mój ukochany, mój miły... Choć jak cierń, obyś mnie za mocno nie ugodził... Hestia uśmiechnęła się do niego, lekko i zwiewnie... dziewczęco, nieśmiało. W pewnym momencie widziała, że jego wzrok skupia uwagę tylko i wyłącznie na niej, to było dla niej jak nagroda. Mocniej się prężyła, jak struna. Zamiatała, przekładała z boku na bok grzywę, aby ukazywać mu co jakiś czas skrawki Swojej szyi. Ugryź mnie, kochany... Pokazywała mu słaby punkt... - Czyżby macica była czymś mniej wartościowym? W moich oczach to już ogromne poświęcenie dla stada, dla jego przyszłości... Doceń to. Brzmiała, jak zadufana nastolatka. - Gorzej jeśli i tego w stanie nie jestem zaoferować, hm? Jej ton głosu nie zmieniał się, a nawet rósł w sile tej... zadumy. Stała na tyle blisko Swojego wojownika, że mogła czuć jego zapach i przymykać co jakiś czas powieki, aby je potem wolno otworzyć i patrzeć na niego, jak na obiekt pożądania. Jak na ostatnie cokolwiek, co chciałaby widzieć przed śmiercią, przed narodzinami. - Sprawdzisz mnie? Zapytała, cicho się chichocząc. - Skoro twierdzisz, że nie jestem w stanie być taka dobra, jak Ty... muszę wybrać coś innego. Machnęła ogonem o zad. - Medyk? Jej głos brzmiał pytająco. - Czego dusza zapragnie, czego tylko dusza zapragnie... Mówiła tonem flirciarskim, a jej kopyto grzebało w ziemi, pokazując mu zgrabną nogę. Znowu czekała na jego reakcję, ze szczyptą podniecenia, ah ta jego dzikość. | |
| | | Devraj władca
Posty fabularne : 53
| Temat: Re: Ciernista Głusza Sob Cze 22, 2019 9:25 am | |
| Dziwił się. Dziwił go jej tupot, ale z początkowego lekkiego oburzenia zaczął świdrować klacz oczami, co prawda udawał, że ukradkiem, acz mogła zauważyć zainteresowanie, którego wcześniej nie było. Jej bezczelność i dobór słów były bardzo charakterystyczne, zaciekawiła go tym. - Stała się inną wersją siebie.- odrzekł sucho, odwracając od niej wzrok i nie pokazując, że z chęcią by sobie na nią popatrzył. Tamta jednak szybko złapała kontakt wzrokowy, a ze strony muskularnego kasztana otrzymała głębokie, jakby przeszywające i władcze spojrzenie. Prężysz się jak kot, maleńka... Ale to nie wystarczy. - Ale nie mogła stać się istniejącą już osobą. Jesteśmy przypieczętowani nami samymi, ciało jest więźniem duszy. I nie zmienisz tego, choćbyś nie wiem jak chciała.- jego głos lekko złagodniał, ale on sam stał się przystępniejszy do nawiązywania jakiegoś kontaktu. Podążał wzrokiem z lekkim uśmiechem za kokietującą klaczą... Choć w jego oczach była jeszcze dzieckiem. Odkrywała przed nim słabe punkty, krążyła i gestykulowała. Cóż, była ładna, zgrabna i miała pewną zaciętość w sobie... Ale Devraj pilnował się, sam sprawiając wrażenie niewzruszonego tym wszystkim. - Chyba zapomniałaś Śnieżko, jakie zasady panują w dżungli...- rozbrzmiał stanowczym głosem, stojąc w tym samym miejscu, wyprostowany i majestatyczny. - Tu nie wystarczy istnieć. Płomienni mają ambicje. Tylko takie konie szanuję.- dokończył, poruszając kopytem z blizną. - Sprawdzić? Poproś kogoś innego. A potem przyjdź z raportem, czy się do tego nadajesz...- zaśmiał się z bezczelnym wydźwiękiem i przeciął powietrze ogonem. - Medyczka? To może pokaż, że potrafisz znaleźć tu cokolwiek?- powiedział wyzywająco, po czym zerknął wcale tego nie ukrywając na jej zgrabną nogę. Był ciekaw, czy faktycznie potrafiła mu teraz jakoś zaimponować. | |
| | | Hestia zwykły koń
Posty fabularne : 7
| Temat: Re: Ciernista Głusza Wto Sie 06, 2019 7:17 pm | |
| - Skoro możemy stać się inną wersją samych siebie to i nasza dusza ulegnie zmianie, nieprawdaż? Spojrzała na niego wybitnym spojrzeniem, niczym zdolna uczennica. - Ciało jest więźniem duszy... Zaczęła wolno powtarzać, jakby konsumowała na nowo jego wypowiedziane słowa. - Z każdego więzienia można uciec. Zaczęła robić wolne kroki w jego stronę, kroki... pewne i dostojne. - Skoro ktoś nas zamknął, ktoś nas musi wypuścić. Już ja bym tej Twojej duszy nadała jeszcze więcej sensu, skarbku... - Gorzej jeśli to skazanie na... dożywocie. Zatrzymała się metr od przystojniaka, który miał zabójczy wygląd, wzrok i wszystko... ahhh. Westchnęła niedbale i patrzyła mu w oczy. - Pytanie, czy... dałbyś się skazać na dożywocie. Wszystkie wypowiedziane przez nią słowa brzmiały jak rwący potok, który upiera się przy Swoim, ale i tak uznaje trochę racji Swojemu przedmówcy. - Tsi…. Przecedziła przez zęby i zbliżyła się do niego. - W każdym domu obowiązują jakieś zasady, a dżungla to mój dom. Mam się bać przebywania we własnym domu? Machnęła białym ogonem, kokietowała. - Oh… sam jeszcze kiedyś będziesz błagał, abym to ja szanowała Ciebie... Nim stanę się chodzącą maszyną do zabijania... - Tak, jak ja pragnę uznania w Twoich oczach, okaż mi trochę wyrozumiałości. Czy to, że zależy mi na tym, aby być kimś więcej w Twoich oczach nie jest dla Ciebie wyróżnieniem? Hestia, przebiegła i zakochana... ustawiła się tak, aby wydawać się jeszcze słabsza i mniejsza, to chyba lubił? Złączyła przednie i tylnie nogi, ogon blisko zadu... głowa lekko w dół. - Skoro już ktoś to sprawdzi, to nie będzie to Twoje dziecko. I miałbyś najmniej do gadania, co do wychowania i przekazywania mu idei naszego stada i cokolwiek na co miałbyś wpływ, nie będzie możliwe. Czy to nie wkurzałoby Cię najbardziej? Uniosła złośliwe kącik ust i spojrzała na niego skąpo. - Szukając Tu mogłabym się skaleczyć cierniami, a tego mi nie potrzeba, więc wybacz MÓJ PANIE. Stwierdziła, że nie ma sensu dalej udawać. Stanęła normalnie. - Lubię zagadki. Niedługo poznamy się lepiej... - A Ty jesteś taką malutką zagadką... Powiedziała ciszej, patrząc na niego rozpalonym wzrokiem nieletniej klaczy. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Ciernista Głusza | |
| |
| | | | Ciernista Głusza | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |