Imię: Aristo
Płeć: Ogier
Stado: Stado Tańczących Płomieni
Wygląd: Aristo to wyjątkowo piękny koń. Smukły i zgrabny o lekkiej, proporcjonalnej budowie ciała, wrodzonej elegancji i długich, szczupłych, silnych nogach, wręcz stworzonych do dalekich biegów, stanowi prawdziwy ideał sportowego wierzchowca. Zarówno jego krótka, gładka, lśniąca sierść, jak i długa, gęsta, jedwabista grzywa i taki sam, wysoko osadzony i dumnie uniesiony ogon, są czarne niczym węgiel albo smoła.
Styl bycia: Jest żywiołowy, dynamiczny, energiczny i żywotny. Posiada żywy temperament. Uwielbia długodystansowe biegi oraz skakanie przez przeszkody. Jest uważny, zręczny, ma doskonale rozwinięte zmysły, reaguje błyskawicznie i posiada ducha współzawodnictwa. Charakteryzuje się siłą, pięknem i odwagą. Jest niezwykle szybki, wytrwały, wytrzymały, skoczny, zwinny, zręczny i mocny. Znakomicie porusza się harmonijnie i swobodnie, lekko, silnie i równo, zwłaszcza w galopie. Na długich dystansach nie ma sobie równych. Wyśmienicie skacze. Na prostej drodze potrafi rozwinąć prędkość do 75 km/h.
Upodobania*: Piękne widoki, cisza, spokój.
Czego nie lubi*: agresywnych i narwanych koni
Cechy szczególne*:
Cele postaci:* Zostać przywódcą stada i założyć rodzinę.
Historia: Aristo urodził się w stadninie pewnego bogatego, arabskiego szejka, słynącej z wyjątkowo pięknych i szlachetnych koni. Pierwszy rok życia spędził beztrosko u boku matki, przepięknej, karej arabskiej klaczy, zwanej Esterą. Wkrótce potem jego właściciel zaczął go trenować do wzięcia udziału w wielkim wyścigu przez Saharę. Było to bardzo niebezpieczne i wyczerpujące przedsięwzięcie, podczas którego wielu śmiałków, którzy odważyli się na ten zuchwały wyczyn, ponosiło śmierć pod piaskiem bezwzględnej pustyni i żarem nieubłaganego, pustynnego słońca. Szejk bardzo brutalnie obchodził się ze swoim koniem. Chcąc nauczyć go bezwzględnego posłuszeństwa, niejednokrotnie używał wobec niego bata, smagając go bezlitośnie po głowie, nogach i grzbiecie i zmuszając go do treningów ponad siły. Pewnego razu nieszczęsny koń zdecydował się na ucieczkę. Podczas jednego z morderczych treningów, niespodziewanie stanął dęba, zrzucając swego pana z grzbietu i przeskoczył przez ogrodzenie, po czym pognał przed siebie niczym wicher. Był wolny! Przez długi czas błąkał się samotnie po pustyni, aż dotarł nad morze, gdzie napotkał stado zdziczałych koni, do którego postanowił się przyłączyć i w ten sposób został jego członkiem.