W galopie
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 taki troche tragiczny błazen z simsow

Go down 
AutorWiadomość
Vagabond
Medyk
Vagabond


Posty fabularne : 66

taki troche tragiczny błazen z simsow Empty
PisanieTemat: taki troche tragiczny błazen z simsow   taki troche tragiczny błazen z simsow EmptyPią Kwi 19, 2019 9:34 pm

Imię:
Vagabond, czyli włóczęga
Płeć:
ogier
Stado:
samotny strzelec to właśnie on
Wygląd:
Vagabond to trzy konie w jednym. Jeden waleczny srokacz - Appaloosa - I dwa wchłonięte jednojajowe kawałki rodzeństwa.

Z artystycznego na nasze, Vagabond jest wybuchową mieszaniną jednorodną koników rasy Appaloosa, fryzyjskiej i achał-tekińskiej.

Po apaloskach zdobył niesamowite wariacje w umaszczeniu, zbyt chaotyczne, żeby określić je w języku koniarzy. Jedną z niezwykłości osobniczych wyżej wymienionego osobnika jest koronkowa droga mleczna na szyi, złożona z białych i kremowych plam, ciągnąca się od lewego policzka aż do prawej łopatki. Następnie mamy latarnię na pysku oraz różowo-czerwone alkoholowe obwódki wokół oczu o szlachetnej barwie spiruliny i antocyjanów. Prawe ślepie przecinają trzy wąskie, stare i uklepane blizny. Fascynującą podróż po dywanie okrywającym końską głowę kończymy na kocich pociągnięciach eyelinera dookoła oczu, którymi obdarzyła go matka natura w twórczym amoku i nadmiarze czarnego koloru na pędzlu. Efekt jest komiczny.

Furorę robi fryzyjskie DNA. Włosie jest kręcone jak lody włoskie o smaku węgla aktywnego i orzechów laskowych, i taki też ma kolor. Z podobną ochotą spada Vagabondowi na twarz. Różnica występuje jedynie w smaku i kilokaloriach na 100 gram. Nadaje pyskowi końskiemu urokliwej aparycji, pełnej nieco samiczego wdzięku. Ogon ma do ziemi, zawsze artystycznie splątany i pełen jakichś zaczepionych traw, rzep, kwiatków, kamyków, kukułczych gniazd, konarów drzew ananasowych i łopatek wołowych z kością.

Achałowa spuścizna przodków zawiera się głównie w postawie, lekko lśniącej sierści i niewielkich, ale zaskakująco mocnych i twardych mięśniach; jego technika walki to  pełne energii wybuchy narowistego, nieco panicznego kopania i wielu zdziwiłoby się widząc, jak często sztuka ta wychodzi mu na dobre. Nie jest bardzo silny, bo też nie waży sobie zbyt wiele; Vagabond jest mały jak arabskie klaczki, choć arabską klaczką nie jest. Między sobie całe 1,5m w kłębie, boki ma ciut zapadnięte, nogi ciut za chude, zad ścięty.

Chodzi trochę człapacie, żadne słowo lepiej tego nie odda. Od tego samotnego człapania ma silnie wyrobione uda, pęciny i opinie na każdy temat, ale brak mu strun głosowych silnych na tyle, by je światu wygłaszać.


Styl bycia:
Dowcipny; często tak dowcipny, że jego drobne żarciki i komentarze padają w nieodpowiednich momentach. Zazwyczaj jednak ma fantastyczne maniery i stara się rozśmieszyć rozmówców, aby poczuli się przy nim lepiej. Potrafi kilka sztuk na tę okazję; balansuje jabłkiem na nosie, podrzuca je łukiem w tył i kopnięciem posyła w siną dal. Umie mówić bardzo różnymi głosami i naśladować ptaki. Robi też ładny piaff. Zawsze uśmiecha się dopiero po tym, jak zrobi to jego rozmówca, jakby w odwrotną stronę było nietaktem. Ma dziwny uśmiech, jednostronny, lekko odsłaniający zęby, w jakiś sposób dodający mu uroku.

Gdy zostaje sam, nie uśmiecha się w ogóle; ma ciągle taki sam wyraz twarzy, jakby był ciemną studnią bez dna zapakowaną w końską skórę, a dowcipy były tylko jaskrawą warstwą lakieru na zrysowanym zderzaku. Często jest też niezdarny; smiesznie chodzi, coś przewróci, na kogoś nadepnie. Czasem robi lub mówi różne rzeczy tylko i wyłącznie dla gagu. Jakby próbował zwiększyć natężenie śmiechu w powietrzu. I chociaż ceni zabawianie innych jako formę intelektualnej rozrywki, jego samego prawie nic nie potrafi rozbawić.

Ma silny kręgosłup moralny, ponurą duszę melancholika i ciągoty do zbieractwa. Pachnące ziółka, owoce, ciekawe muszle, często bierze je ze sobą i chowa gdzieś, jak sroka.

Jest inteligentny, a przede wszystkim sprytny. Wiele potrafi osiągnąć dzięki swojej zdolności przewidywania i umiejętnościom wpasowania się w otoczenie. Emocje odczuwa silnie, i daje je po sobie poznać niemal ostentacyjną ekspresją. Gdy się wystraszy, wybałusza oczy, dębuje, ucieka, strzelając ogonem. Gdy usłyszy coś powszechnie uznawanego za zabawne, przekrzywia głowę, mruży oczka, strzyże uszami. Gdy ktoś powie mu komplement, udaje, że chce skromnie skryć się za grzywą i uśmiecha.

Ma bardzo silny instynkt samozachowawczy. Unika walki jak może, ale często jej się spodziewa; niewiele dobrego doznał od obcych w swoim życiu, dlatego nawet go nie oczekuje. Gdy rozmówca wykona gwałtowniejszy gest, wzdryga się i jest gotowy do galopu w przeciwnym kierunku. Nie oznacza to jednak, że jest tchórzem; gdy zajdzie potrzeba, będzie bronił innych lub honoru jednostki, którą reprezentuje, ale własnego, dla samego siebie - nigdy. Zna swoją wartość i nie musi jej sobie udowadniać.
W zasadzie jest trochę samotny, ale przyzwyczajenie drugą naturą.

Upodobania*:
Woda i niskie temperatury.
Smakują mu owady. Czasem też wcina pasikoniki, ale robi to tylko wtedy, kiedy nikt nie widzi; rozgniata biedne wielonogie kreatury kopytami i zjada z trawą, przy odrobinie sprzyjającego szczęścia zagryzie jeżynami. Ot, zamiłowanie do ekstrawaganckich sałatek.

Zapytany, za każdym razem udziela innej odpowiedzi na pytanie, skąd ma trzy blizny na pysku.

Czego nie lubi*:
Nieuzasadnionej przemocy i nieuprzejmości - zwłaszcza wobec klaczy -  a także głośnego zachowania. Gdy się zirytuje, czasem nie myśli, tylko kąsa w zad. Dużo też klnie, ale głównie do siebie, lub znalazłszy się w nieuprzejmym towarzystwie.

Ten koń jest inspirowany Charliem Trampem. Nie oceniajcie mnie.

Historyja:
Bardzo obszerna, obfitująca w rozmaite kiepskie przygody, wiele zakochań i tyle samo odrzuceń. Pochodzi ze zdziczałego stada, ale prowadził życie włóczęgi odkąd pamięta; interesowało go życie innych zwierząt, bardzo lubił rośliny. Jako smakosz różnego rodzaju zielska, korzonków, kłączy i bulw, a nawet kwiatów, potrafił zawędrować nawet w najdalsze zakamarki krain geograficznych, żeby ich skubnąć. Pewnego dnia po prostu się zgubił, ale nie przejęło go to; cały świat jest jego domem.
Powrót do góry Go down
 
taki troche tragiczny błazen z simsow
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
W galopie :: Strefa Postaci :: Karty Postaci-
Skocz do: