|
| Skalny Półwysep | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Etoilé władca | medyk
Posty fabularne : 119
| Temat: Skalny Półwysep Sob Kwi 13, 2019 8:01 pm | |
| Mały półwysep, utworzony wyłącznie z ciemnej, twardej skały. Nie rośnie na nim nic, a spacer po nim jest ryzykowny. Śliskie i ostre kamienie sprawiają, że nie trudno tu o uraz. Bliżej tafli łatwo o znalezienie muszli i rozgwiazd. Kto wie, co jeszcze się tam kryje? | |
| | | Admin Admin
Posty fabularne : 289
| Temat: Re: Skalny Półwysep Wto Maj 21, 2019 5:23 pm | |
| Okazały i głodny rosomak pojawił się w okolicy- nie wiadomo jednak, dlaczego wybrał akurat to miejsce, wszak było tu całkiem pusto. Ostre pazury zapewniały mu jednak przyczepność na skale, więc wskoczył na jedną z nich i oglądał okolicę- a nuż natrafi się jakaś ofiara. | |
| | | Etoilé władca | medyk
Posty fabularne : 119
| Temat: Re: Skalny Półwysep Wto Maj 21, 2019 8:28 pm | |
| Spacerowała beztrosko po półwyspie, nieświadoma żadnego drapieżnika. Kto spodziewałby się ataku w tak mało atrakcyjnym miejscu? Śliskie, pozbawione jakiejkolwiek roślinności skały same w sobie stwarzają zagrożenie, po co bardziej komplikować? Klacz była przyzwyczajona do spacerów w takich okolicach, więc jej kopyta z łatwością odnajdywały odpowiednie miejsca do oparcia. Nikt nie wie, dlaczego bywała w nietuzinkowych miejscach tego typu, ale nikt nie pytał. Sama tarantowata zadając sobie to pytanie, nie była w stanie na nie odpowiedzieć. Wzruszyłaby ramionami, gdyby tylko była w stanie.
Nie widząc sensu dalszej wędrówki zawracała już, gdy kątem oka ujrzała ciemną plamę. Niestety, za późno. Z całą swą zwinnością i refleksem, Etoile nie dorównywała szybkości brązowej kulki. Poczuła mocne pchnięcie, gdy nieduże, acz masywne ciałko uderzyło w nią z całym impetem. Nie to, że to niewielkie zwierzę jest od niej cięższe i silniejsze - taka myśl nawet nie przeszła jej przez głowę. Jednak prędkość, do której rozpędził się futrzak w konfrontacji ze śliskim podłożem przyprawił ogromnego bólu władczyni. Twarde skały nie złagodziły siły upadku, z jaką runęła na ziemię. Zamrugała kilka razy oczami, rozeznając się w sytuacji. Rosomak w tych okolicach to coś nadzwyczajnego. Musiał być naprawdę skołowany, aby zapuszczać się w te strony. Tym gorzej dla niej. Przeszedł ją dreszcz. Nie lubiła walczyć, czy to z dzikim zwierzęciem, czy innym koniem. Żywe zwierzę to żywe zwierzę, niezależnie od tego, jak dużym ilorazem inteligencji zostało obdarzone. Z tego powodu nie zamierzała go zabijać, raczej przepędzić w inne strony. To krótkie zastanowienie kosztowało ją dużo. Drapieżnik nie przeżywał podobnych rozterek, w całości oddając się swojej pracy. Stęknęła głucho, czując pazury zwierzęcia na swojej zadniej nodze. Taki powrót do rzeczywistości podziałał na nią jak kubeł zimnej wody. Zarzuciła kopytami, korzystając z miejsca, w którym znajdowało się zwierzę. Odleciał na kilka metrów w tył, uderzając o twarde podłoże, co dawało jej chwilę na działanie. Jak się okazało, chwilę bezcenną. Nie zwlekając, zwinnie podniosła się na cztery nogi i ruszyła do ataku, chcąc wykorzystać swój impet i przepędzić przeciwnika. Ku jej ogromnemu zaskoczeniu, futrzak nie zaczął uciekać. Odbił się od ziemi i padł prosto na niczego nie spodziewającą się Etoile, wbijając się pazurami w jej szyję. Pisnęła z bólu i momentalnie legła na ziemię, przygniatając swoim ciałem postać rosomaka. Usłyszała ciche chrupnięcie. Dobry znak, jednak niewątpliwie nie należał do przyjemnych. Spokojna i ciepła natura Etki wykluczała morderstwa. Nie chciała zabijać tego stworzonka, jednak była pewna, że musi zapewnić sobie bezpieczeństwo. Szybkim ruchem podniosła się i rzuciła przelotne spojrzenie na zwierzę. Cóż, niewłaściwie oceniła ten specyficzny dźwięk, który dał się słyszeć chwilę temu. Jego przednia łapka była ewidentnie złamana, ale reszta ciała całkowicie gotowa do ataku. Moment przyglądania się drapieżnikowi trwał o sekundę za długo. Nim zdążyła zdać sobie sprawę, ponownie na nią skoczył, tym razem uczepiając się zębami jej przedniej nogi. Etoile wydała z siebie przestraszony okrzyk bólu, czując szczęki zaciskające się na jej chorym kopycie, a raczej pęcinie. To niesprawiedliwe, jak sprawnie i zręcznie jej przeciwnik wybrał czuły punkt. W jednej chwili postanowiła, że nie może potraktować go ulgowo. Podniosła drugą z przednich nóg i przygniotła nią głowę futrzaka, czując jednocześnie, jak uścisk na jej nodze zelżał. Bezwładne cielsko upadło za ziemię, wraz z rozwaloną czaszką. Zadziwiające, jak delikatne kości mają te zwierzęta. Lub, prędzej, władczyni miała niezwykle twarde kopyta. Na jedno wychodzi. Westchnęła z melancholią. - Nie chciałam tego - powiedziała smutno. Wzięła w zęby zwłoki drapieżnika i wrzuciła je do wody. Przynajmniej nie będą odstraszać koni od półwyspu. Zadrżała na tę okrutną myśl. Żadne stworzenie nie zasługuje na taki los. W normalnych warunkach odprawiłaby mu pogrzeb, a przynajmniej zakopała jego ciało w miejscu bitki, jak honorowego bohatera padłego w walce, jednak w czym tu kopać? Woda wydaje się być najodpowiedniejszą opcją. Odwróciła się i poszła w swoją stronę. Nie chciała fundować sobie wyrzutów sumienia, więc nie oglądała się za siebie.
z/t | |
| | | Etoilé władca | medyk
Posty fabularne : 119
| Temat: Re: Skalny Półwysep Nie Cze 16, 2019 3:38 pm | |
| Ponownie przyszła w to smutne miejsce, owiana melancholią. Dni nie przynosiły jej dobrego humoru, polityka stawiała przed nią trudne decyzje i odpowiedzialność, która na niej ciążyła przytłaczała ją. Zwykle radziła sobie z tym wyśmienicie - nie miała czasu, aby przejmować się tym, co los jej zafundował. Jednak teraz, gdy została sama, a na horyzoncie nie było widać żadnej przychylnej bądź nie duszyczki czuła się samotna, mimo ogromu wspaniałych koni obecnych w jej życiu. Każdy kiedyś ma chwile zwątpienia, a chwilowa chandra tak niepasująca do zwykle wesołej władczyni pomoże jej oczyścić umysł. Przeklęła samą siebie w myślach, gdy pogrążona w zamyśleniu szła, zdając się w całości na swoje kończyny. Kto by powiedział, że przywiodą ją właśnie tutaj - w tą nieprzyjemną okolicę, kojarzącą się ze śmiercią bezbronnego stworzenia, jakim był rosomak. Idealny klimat do przywrócenia pokoju ducha. Odwróciła się, aby zawrócić do pogodniejszego miejsca. | |
| | | Armin zwykły koń
Posty fabularne : 16
| Temat: Re: Skalny Półwysep Nie Cze 16, 2019 5:29 pm | |
| Armin jakby niesiony przez wiatr kłusował bez ładu i składu z nisko ustawioną głową i w wyraźnym rozluźnieniu, co było dość dziwne, bo umysł zaprzątały mu miliony negatywnych myśli. Wciąż rozmyślał nad tym, czy to możliwe, by Ines była martwa? Właściwie, to zmierzał ku królewskiej siedziby, tam, gdzie zapamiętał, że była. Westchnął, widząc kolejne niezbyt przyjazne tereny. No tak... Czas rozejrzeć się za ziołami. Odszedł więc nieco ze szlaku, podążając za interesującymi go zapachami. Zdał się na swoje instynkty, by wyszukać jakiejś przydatnej mu roślinności. Ostatecznie jednak z poszukiwań wyrwał go zapach obcego konia, więc z zainteresowaniem i ostrożnością podążył ku niemu. Ujrzał z oddali samotną tarantkę. Przyhamował, zmrużył oczy- nie mógł się mylić. Wszędzie rozpoznał by ten charakterystyczny wygląd. Ruszył w kierunku znanej mu klaczy, po czym zatrzymał się niepewnie kilka metrów przed nią. - Etoile...?- zagaił, wyciągając szyję, jakby chciał więcej jej dojrzeć. - To ja, Armin. Wróciłem do ukochanych gór... Lecz co się stało z moją ukochaną Królową?- zabrzmiał w nim smutek, a sam oczekiwał na najgorszą wiadomość. | |
| | | Etoilé władca | medyk
Posty fabularne : 119
| Temat: Re: Skalny Półwysep Pon Cze 17, 2019 3:30 pm | |
| Zawróciła i spokojnie podniosła głowę, wyglądając czegokolwiek, co byłoby w stanie zająć jej umysł i odprowadzić głowę od ponurych, prześladujących ją myśli. I znalazła. Na jej pysk wstąpił szeroki uśmiech, gdy zobaczyła dobrze znaną sylwetkę. - Armin! - powiedziała, jeszcze gdy ogier oddalony był o dobrych kilkanaście metrów. Nie mogła pomylić go z nikim innym, jej niesamowita umiejętność zapamiętywania twarzy i absurdalne zapominalstwo imion nigdy nie zawodziły. Jednak kto by nie spamiętał miana kogoś, z kim spędziło się całe dzieciństwo? Nie można było powiedzieć, że za dzieciaka byli sobie bliscy, ale jakiś kontakt mieli. Mimo wszystko, była dość zdziwiona jego nagłym przyjściem. Nie widziała się z nim od sporego czasu, musiał istnieć powód, dla którego się tu zjawił. Posłała w jego stronę zachęcający uśmiech, ale sama z siebie nie zmniejszała odległości między nimi. Nie wiedziała, czemu jeleni utrzymuje dystans, ale szanowała to. Być może wydarzyło się coś złego, kto wie. - Ah, mama... - powiedziała i przekrzywiła łeb. Przez ten krótki, ale jakże ciężki czas zdążyła pogodzić się z myślą o stracie rodzicielki, ale nie kryła się z tym, jak drażliwy był ten temat. Problemy polityczne wystarczająco zaprzątały jej głowę, aby miała teraz wracać do problemów rodzinnych. Stało się, nic nie zrobi. - Widzisz, to była wspaniała medyczka, prawdziwa legenda. Potrafiła dokonać cudu, ocucić martwego - uśmiechnęła się gorzko. - Jednak samej siebie uleczyć nie była w stanie - zwiesiła łeb i westchnęła. Po chwili na powrót podniosła oczy, tym razem świecił w nich beztroski blask. Nie chciała obrzucać smutkiem ogiera. Wiedziała, że on by tego nie zrobił, więc sama zmieniła temat. - Co cię tu sprowadza? - zaczęła i spojrzała na niego zaciekawiona. | |
| | | Armin zwykły koń
Posty fabularne : 16
| Temat: Re: Skalny Półwysep Wto Cze 18, 2019 1:29 pm | |
| Rozpoznała go. Nie było innej opcji, znali się od małego, choć Etoile była starsza... Ciekawe, co z Ihairą?- zastanowił się. Z tej dwójki zdecydowanie sympatyczniejsza i bardziej troskliwa była młodsza siostra. Nie trzeba było być spostrzegawczym, aby to po prostu zauważyć na pierwszy rzut oka. Armin nadal trzymał dystans przez jakiś czas, ponieważ nie chciał po tak długim czasie nachodzić klaczy i być zbyt nachalnym. Na jego słowa ona momentalnie pochmurniała, jakby zupełnie niepotrzebnie rozdrapał zabliźniającą się ranę. Poczuł się trochę głupio, ale emocje, pytania i ciągła niewiedza nie pozwalały mu odpuścić. Wbił pytający wzrok w tarantkę, wyczekując czegoś więcej. Zamarł. Serce jakby stanęło. Wspaniała medyczka... Prawdziwa legenda... Cud.- powtarzał w myślach słowa, które uderzyły w niego niczym pędzący meteoryt. Chciał coś z siebie wydusić, krzyknąć, zapytać: JAK TO? DLACZEGO? ZA CO? CZYM ZAWINIŁA? Ale wtedy spojrzał w oczy Etoile. Głęboko, przeszywająco i... Zamilkł. Na jego pysk wkradła się bezsilność a potem... Akceptacja. - Najwspanialsza osoba, jaką w życiu mym poznałem.- podsumował smutno, a potem uśmiechnął się blado do jej córki. Teraz musiał zamknąć ten temat... Czuł, że nie może drążyć. Nawet jeśli był pyskatym, wygadanym i złośliwym typem. - Wróciłem do ukochanej ojczyzny. Zawdzięczam jej życie, zawdzięczam pasję do roślin i wszystko, co dobre w życiu mnie spotkało.- powiedział pełen miłości do stada i miejsca urodzenia. - Etoile... Jesteś władczynią.- rzekł sprawę oczywistą, po czym zbliżył się do niej wyraźnie, stając około 2 metry przed nią. - Pozwól, że przyrzeknę ci wierność, lojalność i najgłębszą miłość, jaką darzę to stado...- ukłonił się, co prawda niezgrabnie, lecz z szacunkiem, po czym podniósł i wyprostował. - Jestem przeszczęśliwy, że udało mi się powrócić w strony gór. To moje miejsce... Chce się im przysłużyć, jako aspirujący medyk.- zaczął i uśmiechnął się, teraz już zupełnie przyjacielsko do Etoile, jakby hierarchia między nimi nie istniała. - A kto lepiej będzie miał mnie pod okiem, niż ty, uzdrowicielko?- puścił do władczyni porozumiewawcze oczko. Cóż, może była zajęta, ale w przyszłości szkoleniem na pewno nie pogardzi. - Jeśli to aktualnie nie problem... Chciałbym, abyś wdrożyła mnie w aktualne sprawy krainy. Potrzebuję wiedzy, by się przydać. | |
| | | Etoilé władca | medyk
Posty fabularne : 119
| Temat: Re: Skalny Półwysep Nie Cze 23, 2019 10:10 pm | |
| Etoile nie miała głowy, aby zastanawiać się, gdzie podziała się jej starsza siostra. Nie spodziewała się po niej niczego innego, niż próby przejęcia tronu, a przy braku powodzenia ponownym czmychnięciu gdzie pieprz rośnie. Taka po prostu była i nic nie zrobisz. Władczyni uśmiechnęła się do siebie na myśl, że jeszcze kilka tygodni temu siwa wypominała jej nieodpowiedzialność. Doprawdy, trafne spostrzeżenie siostrzyczko - pomyślała. Trzeba przyznać, że temat przodków był dla niej dość niewygodny. Trudno się dziwić, w końcu finalnie została sama. Zmarła tragicznie matka, ojciec samobójca i, rzekłbyś, niepełnosprawna umysłowo siostra to jedyne osoby, które mogła określić mianem rodziny, więc nie miała czym chwalić się w tym temacie. Choć można powiedzieć, że teraz Alysanne podchodziła pod jej najbliższych. Tak naprawdę była jedynym koniem, który zajął szczególne miejsce w serduszku tarantowatej. Serduszku złamanym i nieumiejętnie pozszywanym, krwawiącym gdzieniegdzie, ale wciąż silnym. Dziwne to życie. - Ano... - mruknęła, kiwając przy tym powoli głową. Nie było jej na tyle ciężko, aby nie móc udźwignąć tego tematu. Wiedziała, że Ines mogła znaczyć wiele dla jeleniego, a unikanie jej tematu było pozbawione sensu. - Rozumiem, że łączyła was pewna więź? - drążyła, dając do zrozumienia, że nie boi się poruszać tego tematu. Uśmiechnęła się ponownie. Jeszcze nie zdarzyło jej się słyszeć, żeby ktoś w taki sposób wypowiadał się o stadzie Księżycowych. Sama darzyła je ogromnym sentymentem, ale nie używała tylu słów, aby wyrazić, co o nim myśli. Sądziła, że jej czyny w zupełności wystarczyły i z daleka czuć, że stado nie jest jej obojętne. Ale, musiała przyznać, z ogromną przyjemnością słuchało się tych pochlebstw o jej królestwie. Zwłaszcza, że padały one z ust ogiera, a między stadami aż huczało o obecnym tu feminizmie. Oczywiście sama Etoile wcale się z nim nie utożsamiała. Owszem, władzę pełniły klacze, ale nie oznaczało to, że płeć ta jest faworyzowana. Tarantowata nie rozumiała, czemu wszędzie unosił się ten mit. Przecież o miejscach, w których na tronie zasiadał przedstawiciel płci męskiej, nikt nie rozpowiadał, jak to kobiety są pomijane. Wydaje się to normalnym stanem rzeczy. Bezsens zupełny, przynajmniej takiego zdania była władczyni. Spojrzała na niego ze zdziwieniem, po czym szybko zmieniła swoją minę na zadowoloną. Nie chciała urazić Armina, zwyczajnie początkowe osłupienie było związane z niespodzianką, jaką było jego nagłe ślubowanie. Jak dotąd nikt nie przyrzekał jej niczego takiego, więc początkowo nie była pewna, jak powinna się zachować. Uśmiechnęła się do niego z wzniosłą miną, która, jej zdaniem, była tu najbardziej na miejscu. - Z przyjemnością przyjmujemy cię w nasze progi jako lojalnego, cenionego członka Księżycowych Szczytów - gdy ogier zszedł z podniosłego tonu, poczuła pewną ulgę. Nie była dobra w takich rozmowach. - Witamy z powrotem w domu - powiedziała z ciepłym uśmiechem. Trudno streścić to, co działo się w okolicy. Ostatnimi czasy wydarzyło się niezwykle dużo i ciężko stwierdzić, które wydarzenia były najważniejsze. - Cóż... - zaczęła i zastanowiła się. - Z pewnością zauważyłeś nieporozumienie, które pojawiło się między Płomienistymi a pozostałymi stadami. Nie wiemy, co może z tego wyniknąć, ale zbroimy się. Potrzebujemy silnego zaplecza medyków, aby w razie nasilenia konfliktu byli w stanie pomóc poszkodowanym. | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Skalny Półwysep | |
| |
| | | | Skalny Półwysep | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |