|
| Dolina Pieśni Księżyca | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Alysanne piastun | medyk
Posty fabularne : 168
| Temat: Re: Dolina Pieśni Księżyca Wto Cze 04, 2019 2:30 pm | |
| Wiatr szumiał wśród krzewów niczym drapieżnik na polowaniu. Alys poruszała jednym uchem przy każdym raptownym odgłosie, drugie jednak cały czas kierowała ku Nattföddowi. Jego uwagę skwitowała krótkim śmiechem. — Cóż, trudno się dziwić że w tak niewielkim zwierzątku tak mało rozumu... Na jego przyzwolenie powoli podeszła bliżej i schyliła łeb do poziomu jego rany. Dokładnie obejrzała ją swymi miodowymi oczami. Nie ujrzawszy na jej brzegach śladów zgnilizny, a zamiast tego ujrzawszy pierwsze oznaki gojenia się, Alysanne uniosła głowę i uśmiechnęła się do Natta, zatrzymując wzrok na obrażeniu jeszcze odrobinę dłużej. — Wygląda na to — przeniosła spojrzenie na jego oczy — że do wesela się zagoi. Miałeś rację. Co prawda to prawda, Alys była ciekawska, ale nie na tyle, by rozgrzebywać trudne dla innych tematy. Przez pojęcie 'trudne tematy' rozumiała rozmowy, których sama wolałaby unikać - a takimi właśnie były zwierzenia o przyszłości. Nauczyła się, że pytając o pewne rzeczy kopie dołki sama pod sobą z powodu często odbijanej piłeczki: "a ty?". Zielonego pojęcia nie miała, co kryje się za drzwiami o nazwie "Przeszłość Nattfödda" i dopóki nie podejrzewała go o związek z jej własną, nie było jej to w najmniejszym stopniu potrzebne do szczęścia. Zastrzygła uszami na wzmiankę o części, w której ogier zdradził poniekąd swój wiek. Wow. Jest starszy ode mnie prawie trzykrotnie. Ponownie zlustrowała go spojrzeniem. A nie wygląda. Westchnęła w duchu na następne słowa. Tajemnice, tajemnice. Jaki inni mają problem ze zdradzeniem swojej przynależności? Tak jakbym ja stanowiła jakieś zagrożenie dla życia, i to na neutralnych ziemiach. W myślach zrzędziła, lecz nie umknęło jej uwadze stopniowe łagodnienie oblicza Natta. Uśmiechnęła się przyjaźnie widząc ten postęp. — Ohh, czyżbyś więc może przystąpił do brutalnych mięśniaków?— Przekrzywiła głowę, a grzywa spłynęła częściowo na drugą stronę jej szyi. — Czy może też do cichych świętoszków? — W jej oczach zaigrała wesoła iskierka. Ponownie testowała go, chcąc zobaczyć jak zachowa się, gdy ktoś się z nim droczy. Nie miała w tym złych zamiarów, po prostu chciała móc bardziej określić, z kim ma do czynienia. | |
| | | Nattfödd Wojownik
Posty fabularne : 14
| Temat: Re: Dolina Pieśni Księżyca Pią Cze 07, 2019 4:14 pm | |
| Nie kontynuował rozmowy o małych ssakach. Uznał, że to już nie ma sensu, a gdy coś nie ma sensu, zwyczajnie w świecie tego nie robił. Chyba że ta będzie miała potrzebę ciągnięcia tego dalej, choć na to nijak się zapowiadało. Teraz pozostało mu obserwowanie klaczy, która to okiem medyka lustrowała jego ranę na nodze. Jego wzrok był baczny i z lekka sprawiającego wrażenie podejrzliwości. Jednak przyjął neutralną mimikę, gdy tylko usłyszał "werdykt". - Świetnie - skwitował, choć wielce entuzjastycznie, jak nakazywało wypowiedziane właśnie słowo, tego nie zrobił. Doskonale wiedział, że nie zawsze mówił wprost o tym o czym myśli. Może i z reguły jego wypowiedzi były krótkie i dosadne, kierując się zasadą minimum formy, maksimum treści, ale nie zawsze dało się dokładnie odczytać jego słowa. Jakby rzeczywiście chcąc pozostać przy tym tajemniczy lub okazać, że na więcej rozmówca po prostu nie zasługuje. - Księżycowe Szczyty jakoś do tych słów nie sposób przypasować - rzekł, w tym samym momencie obserwując otoczenie, znajdujące się tuż za Alysanne.
/przepraszam, że tak krótko, ale nie mam za wiele czasu, by siedzieć i głowić się nad bardziej sensowniejszym postem :c 3/ | |
| | | Alysanne piastun | medyk
Posty fabularne : 168
| Temat: Re: Dolina Pieśni Księżyca Sro Cze 12, 2019 2:49 pm | |
| Alysanne próbowała rozgryźć ogiera, lecz z każdą chwilą uważała to za coraz trudniejsze. To sprawiło, że z jednej strony obawiała się go mocniej, a z drugiej czuła rosnące zainteresowanie jego osobą. Machnęła ogonem, wpatrując się w Natta z nieokreślonym wyrazem pyska. Na razie była tylko w stanie powiedzieć, że nie jest zbyt gadatliwy typ z niego. A w jej przypadku znajomość z takimi personami była zdecydowanie nie po drodze, bo sama też czuła się niekomfortowo, a wręcz nachalnie gdy zaczynała jakiś temat. No nic, musi to przeżyć. Rozpromieniła się na wiadomość o jego przynależności. A więc to swój! Nie muszę się go obawiać. Słysząc to, wyprostowała się nieco i rzuciła mu spojrzenie sugerujące, że zaplusował. — Oh, dobry wybór — pokiwała głową z lekkim uznaniem. — A więc widziałeś już góry? — Zastrzygła uszami. Wydawało jej się, że znowu słyszy charakterystyczny krzyk kawki, ale nie była pewna. — Czemu akurat SKS? — Zagaiła niezobowiązującym tonem. | |
| | | Nattfödd Wojownik
Posty fabularne : 14
| Temat: Re: Dolina Pieśni Księżyca Nie Cze 16, 2019 2:32 pm | |
| Nachalna byłaby wtedy, gdyby wyraźnie pokazywałby, że nie nie ma ochoty z nikim rozmawiać. Miała szczęście, że nie natrafiła akurat na taki dzień, w którym wolałby pobyć sobie sam. Potrafi być wtedy naprawdę nieznośny, gdy ktoś zakłóca jego spokój, którego w danym momencie pragnie. Coś jakby forma wyciszenia się. Każdy ma w końcu do tego prawo. Tak samo jak do towarzystwa. Sam nie był stuprocentowym samotnikiem i też potrzebował kogoś, do kogo mógłby gębę otworzyć, jak teraz. A że krótko odpowiada to nie powinna się tym przejmować. Taki jego styl, woli mówić krótko ale rzeczowo, niż odpowiadać na pytanie litanią, składającą się z bezsensownych ozdobników do zdań. - Owszem, widziałem. Są niczego sobie, pewnie niedługo pozwolę sobie je zbadać - odpowiedział, spoglądając w dal, jakby właśnie w stronę miejsca usytuowania gór. Przy kolejnym pytaniu klaczy, ponownie jego wzrok spoczął na nie, uszy skierował również w jej stronę, tym samym okazując mniej obojętną postawę niż wcześniej. - Szczerze? Nie wiem. Powiedzmy, że wybrałem na zasadzie "pierwsze lepsze". A ty? Może ty należysz do tych całych "świętoszków", jak to ujęłaś. A może jednak jesteś twardą babką w "mięśniakach"? | |
| | | Alysanne piastun | medyk
Posty fabularne : 168
| Temat: Re: Dolina Pieśni Księżyca Wto Cze 18, 2019 10:55 pm | |
| Mimo wszystko nie znała go; nie wiedziała nic o jego nawykach, stylu bycia ani całej reszcie. Był jedną wielką zagadką, która raptownie, z nieznanych nikomu przyczyn pojawiła się właśnie w Księżycowych Szczytach. Skąd mogłaby więc wiedzieć, że Nattfödd jest małomówny z natury? Być może chociażby z doświadczenia. Jeszcze do niedawna sama mówiła tylko tyle, ile powinna. Ten okres był już na szczęście za nią, starała się zapomnieć, jak to jest. Pokiwała głową z neutralną miną, w duchu jednak niemal krzyknęła z radości. Małymi kroczkami nakłaniała Natta do mówienia, jego wypowiedzi stawały się coraz dłuższe. Dobrze, przyda mu się rozgrzewka przed pogawędką z Etoile. Zaśmiała się w myślach. Z pewnością musiało do takowej dojść, a władczyni do oszczędnych w słowach nie należała. Alys osobiście uwielbiała w niej tą cechę, choć zastanawiała się, czy i Nattowi przypadłaby do gustu. Kąciki jej warg drgnęły, jakby chcąc się podnieść w uśmiechu. — Wyglądam ci na świętoszka? — Zmrużyła jedno oko stwarzając wrażenie, jakby zadziornie unosiła brew. — Albo na twardą babkę? — Żartobliwie zatrzepotała długimi rzęsami, dodając sobie nieporadnej niewinności. Finalnie jednak prychnęła śmiechem i pokręciła głową. — Też należę do Księżycowych Szczytów — przechyliła głowę z ciekawością. — Co właściwie wiesz o naszym stadzie? — W razie czego była gotowa świadczyć informacji turystycznej. | |
| | | Nattfödd Wojownik
Posty fabularne : 14
| Temat: Re: Dolina Pieśni Księżyca Czw Lip 04, 2019 12:28 pm | |
| Trafne określenie, bo to całkiem niesłychane, że srokaty ogier dołączył akurat tutaj. Pomińmy fakt, że pozostałych dwóch stad nie znał, Etoile to była pierwsza władczyni z tych wszystkich stad na tych ziemiach, którą spotkał i zdecydował się zasilić szeregi jej stada. Widocznie działał na zasadzie, że pierwszy wybór będzie najlepszą z możliwych opcji, nie dając nawet cienia szansy pozostałym stadom. A kto wie? Może w innym by się lepiej odnalazł i szansę na to całkiem zaprzepaścił? Choć prawda jest taka, że na pewno czułby się tak samo jak teraz. Nowy, z lekka zagubiony osobnik, nie mający wokół siebie żadnej bliższej osoby, dla której mógłby zrobić wszystko. W stadzie też nie miał przyjaciół, toteż jego zaangażowanie wobec Księżycowych Szczytów było wręcz zerowe. Nie sądził, że dołączenie do stada może sprawić więcej problemów, niż życie na własną rękę. Dłuższe wypowiedzi mu się zdarzały. Nawet częściej niż by się to mogło wydawać. Zwłaszcza, gdy wie, że bez tego rozmowa będzie męczarnią. Na razie tak nie było, grzecznie odpowiadał, kiedy zachodziła taka potrzeba i temat nie uderzał w nieodpowiednie tematy. Ale wobec nieznajomych zawsze odpowiadał najkrócej jak się da, jakby nie chcąc wywołać przy tym wilka z lasu, mówiącego "Znam cię! Morderca! Zamordował niewinne osoby! Że też masz tupet jeszcze żyć i chodzić po tym świecie jak gdyby nigdy nic". Może to taki pewny rodzaj obawy? Że dłuższe wypowiedzi sprawią, że zaraz rozmówca przypomni sobie opowiastki o nim i będzie nieprzyjemnie. Alysanne nie wykazywała żadnego stopnia znajomości srokacza chociażby z plotek innych osób. Bo tak chyba od razu by nimi zarzuciła, co nie? Miał w każdym razie taką nadzieje. I z tego względu stopniowo wydłużał swoje wypowiedzi, o ile było to możliwe. - Nawet nie wiesz jak pozory potrafią być mylne - odparł jakby to było coś oczywistego. Bo rzeczywiście było. Sam był świetnym przykładem. Aż na język rzucało się pytanie "Czy wyglądam jakbym kogoś kiedykolwiek skrzywdził? Nie? A tu się zdziwisz", które oczywiście nie zostanie przez niego raczej wypowiedziane. Co jak co, ale bardziej prawdopodobne jest to, że dowie się o nim od innych koni, niż od niego samego. Nic dziwnego. Kto normalny by się chwalił swoimi brudami? Chyba tylko ten, który nie ma sobie nic do zarzucenia. A Nattfödd miał. W każdym razie zaczął mieć. A to już coś. Nie każdy potrafi przyznać się do błędów, a ten wie, że postąpił zbyt pochopnie i wręcz idiotycznie, głupio, emocjonalnie. - Tyle co nic. Etoile to nasza władczyni. Na tym się moja znajomość kończy - przemówił, by następnie westchnąć, robiąc lekki krok w bok, by rozruszać lekko już zastane kości. Spojrzenie spoczywało na klaczy, było wręcz oczekujące. Bo faktycznie. Oczekiwał jakichkolwiek informacji o stadzie, w którego sidła zdążył się już wplątać. | |
| | | Alysanne piastun | medyk
Posty fabularne : 168
| Temat: Re: Dolina Pieśni Księżyca Pią Lip 19, 2019 6:34 pm | |
| Alysanne także poniekąd dołączyła do stada przez kaprys losu. Księżycowe Szczyty były pierwszym, na które weszła po opuszczeniu Puszczy po śmierci matki. Nigdy jednak nie zastanawiała się, jaki jej charakter byłby gdyby trafiła gdzie indziej. To znaczy, gdyby trafiła na Deltę Opalu to pewnie nie miałaby żadnego charakteru bo byłaby martwa - w to wierzyła odkąd tylko przyszła na świat. Przede wszystkim, nie żałowała, że natknęła się właśnie na SKS. Wiedziała, że wychowała się tu najlepiej jak tylko mogła; miała poczucie, że wszystko co robi jest po prostu słuszne. Alys nagle doznała dziwnego olśnienia: była zupełnie spokojna! Jedyne koszmary, jakie teraz ją nękały, dotyczyły jej matki za życia, zanim jeszcze oszalała. Co prawda były one bardzo smutne, zwłaszcza po przebudzeniu, ale przede wszystkim nie były tak przerażające jak te poprzednie. Ponadto, Alysanne nie trząsła się już na widok przypadkowego konia. Ba, stała się wręcz pewna siebie i ciekawska, a czasem nawet wydawała się gadulska. Nic nie wiedziała o przeszłości Nattfödda... Ale czy gdyby wiedziała, to to by cokolwiek zmieniło? Klacz była bardzo tolerancyjna i prawdę mówiąc, ciężko było skłonić ją do zmiany tej postawy. Przekonanie, że każdy zasługuje na drugą szansę towarzyszyło jej odkąd trafiła do Księżycowych Szczytów. Nigdy się nie łudziła, od zawsze towarzyszyło jej przekonanie, że jej matka zmarła przez nią. Była za to wdzięczna i chciała postępować tak samo z innymi; nie oceniała ich poprzez pryzmat przeszłości, patrzyła jedynie na to, jacy próbują być obecnie. Doceniała pracę nad sobą. Nattfödd nie miał się o tym jednak przekonać dopóki nie zdradzi Alys, co go tak wielce trapi. — Oh, w to akurat nie wątpię — odparła. Nie utrzymywała wcześniej dużych kontaktów z innymi końmi, ale była na tyle inteligentna, że zdawała sobie sprawę z tego, jak jest. — Mi jednak możesz zaufać, nie mam powodów żeby rzucić się na ciebie kiedy nie będziesz patrzył — rzuciła poważnie, ale w jej oczach migotały iskierki rozbawienia. Alysanne skinęła głową na znak, że przyjęła do wiadomości jego słowa. — Nasze stado jest starsze niż Taniec Płomieni, ale młodsze niż... Delta Opalu — niemal niezauważalnie zawahała się przed wypowiedzeniem tej drugiej nazwy, a jej delikatny uśmiech nieznacznie przygasł. — Stosunkowo niedawno, choć jeszcze przed moim narodzeniem, odbyła się tu rewolucja w skutek której to klacze przejęły głównie rządy. Nasza władczyni jest najlepszą osobą jaką znam, ale słyszałam że nadepnięcie na jej odcisk nie jest najlepszym pomysłem — wargi klaczy drgnęły lekko jakby chciała się zaśmiać. Prawdę mówiąc, nie wyobrażała sobie Etoile w postawie zagrażającej komukolwiek. — Stado znane jest z tego, że swoją potęgę buduje na wzajemnym zaufaniu. Nie musisz się nikogo obawiać... No, może z wyjątkiem zazdrosnej siostry Etoile, Ihairy. Niezbyt przyjemna osobistość — posłała ogierowi blady uśmiech. Zmierzyła go niezobowiązującym spojrzeniem. Jego maść niezwykle ją intrygowała, niemal w takim stopniu jak uszy Lyry. I te oczyska... Podobne do jej własnych, o kilka odcieni tylko jaśniejsze od tych jej ciepłych jak zachód słońca w lecie, miodowych ślepi. Nattfödd był też od niej wyższy, choć nie tak bardzo jak tyle innych koni. Klacz skierowała spojrzenie w dół, na swoje kopyta, nagle świadoma, że się na niego gapi. | |
| | | Nattfödd Wojownik
Posty fabularne : 14
| Temat: Re: Dolina Pieśni Księżyca Sob Sie 31, 2019 9:07 pm | |
| - Klacze przejęły rządy... O cholera... w co się wpakowałem. - powiedział, tak naprawdę kierując słowa do siebie, niż do towarzyszącej mu Alyssane. Nie żeby szkalował taki system rządzenia, ale był święcie przekonany, że władczyni Księżycowych Szczytów ma chociażby męskiego doradce. Bo nie ma nic lepszego niż twardy i chłopski rozum. Miał wrażenie, że klacze w głównej mierze kierują się instynktem i emocjami przy podejmowaniu decyzji. A we władaniu nie o to chodziło, racjonalne myślenie powinno być ponad wcześniejsze wspominane elementy. Jeszcze jedna rzecz zaczęła go martwić, lecz nie okazywał zbytniego przejęcia tym od strony zewnętrznej. Mimo wszystko zapytał o to co go nurtowało. - Może jeszcze powiesz, że wśród waszej babskiej społeczności robię za rodzynka? Informacje na temat Etolie były dla niego znaczące i zarazem lekko niepokojące. Zaczynał się coraz bardziej przekonywać do tego, że ciężko będzie mu utrzymanie stuprocentowej przychylności wobec władczyni, a to równa się z wspomnianym przez klacz "nadepnięciem na jej odcisk", czyli najgorszą możliwą opcją. Może powinien się wycofać, dopóki jeszcze ma taką możliwość? Dopóki jeszcze nie wszyscy w stadzie dobrze go znają. Przecież mógł się rozmyślić, co nie? Bo jakoś nie wyobrażał sobie wypowiadania swojego własnego zdania w gronie złożonych tylko z samic. W sumie wtedy miałby doskonały powód odejścia, gdyby te zaczęły ostro krytykować jego poglądy. Nawet zaczął na to czekać, na jakieś grupowe spotkanie, wtedy się okaże czy klacze mają choć trochę oleju w mózgu. W kwestii Alysanne musiał przyznać, że całkiem dobre wrażenie na nim robiła. Biorąc pod uwagę swoje doświadczenie ze spotkanymi przedstawicielkami tej płci. Nawet nie wie ile tępych szmat spotkał na swojej drodze. Może ona też by z politowaniem na nie patrzyła i słuchała jak kiedyś on nad nimi? - Ihairy? Co z nią nie tak? - spytał, łypiąc wzrokiem na brudnokasztanową klacz, nie kryjąc ciekawości i chęci odkrycia historii na temat persony o tym wdzięcznym imieniu. A nuż dowie się przy tym jaka to ich władczyni jest.
Za jakąkolwiek niespójność, błędy itp serdecznie przepraszam < /3 | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Dolina Pieśni Księżyca | |
| |
| | | | Dolina Pieśni Księżyca | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |